Serial sci fi Netfliksa zbiera same dobre opinie. Obejrzałem go, żeby sprawdzić, czy to prawda
Choć należę do obrońców oferty Netfliksa (powściągliwych, ale jednak) - uważam bowiem, że serwis regularnie dostarcza subskrybentom nową dawkę solidnych nowości - to mam przy okazji uczulenie na taśmowe gatunkowce platformy. Wiecie, wszystkie te miksy kryminałów z telenowelami, kretyńskie europejskie czy południowoamerykańskie dreszczowce pełne niedorzecznych twistów i żenujące komedie, które wszyscy krytykują, ale i wszyscy oglądają, bo jakimś dziwnym trafem zawsze lądują na szczytach list TOP 10 produkcji w serwisie. Ze wstydem przyznam, że w pierwszym odruchu zamknąłem „Eternautę” w takiej właśnie szufladce.

Odruch: migawka scen, fragment opisu i poczułem się zniechęcony. A może byłem zniechęcony już z góry i po prostu wstydzę się przyznać przed samym sobą, że uprzedziłem się do hiszpańskojęzycznych produkcji lokalnych od streamingowego giganta? Prawdopodobne. Cóż, czas posypać głowę popiołem. Nie jestem w stanie wszystkiego sprawdzać i weryfikować (jakkolwiek zawodowe obowiązki sprawiają, że i tak pochłaniam niezdrowe ilości netfliksowej papki), ale cieszę się, że ostatecznie sprawdziłem „Eternautę”. To była naprawdę miła niespodzianka.
Nie skojarzyłem, że mowa o adaptacji powieści graficznej Héctora Germána Oesterhelda i Francisco Solano Lópeza - kolejna wpadka! Opublikowana po raz pierwszy w 1957 r. historia jest przecież uważana za jedno z najważniejszych, najbardziej wpływowych dzieł w historii komiksu Ameryki Łacińskiej. Oryginalnie ukazywało się co tydzień w odcinkach aż do 1959 r. Głównie bohaterowie, Juan Salvo, jego przyjaciel, profesor Favalli, oraz nieustępliwy metalowiec Franco, stają w obliczu czegoś, co początkowo wydaje się być wypadkiem nuklearnym, ale szybko okazuje się czymś znacznie... większym. To bardzo pojemna opowieść, obejmująca zarówno napięcia Zimnej Wojny, jak i podróże kosmiczne czy czasowe. Serial Netfliksa podejmuje główne założenia, jednak aktualizuje fabułę i przenosi ją do współczesności.
Eternauta - opinia o serialu Netfliksa
Przypadkowej letniej nocy w Buenos Aires zaczyna padać śnieg - a przynajmniej coś, co jak śnieg wygląda, bo ewidentnie nim jest. Wskazuje na to nie tyle fakt, że śnieg w Argentynie jest skrajną rzadkością (ciekawostka: ostatni raz spadł tam ponad sto lat temu, w czerwcu 1918 r.) - rzecz w tym, że ten biały puch zabija na miejscu każdego człowieka, którego skóra ma z nim kontakt. Co więcej, w całym mieście przestają funkcjonować wszystkie urządzenia elektryczne.
Juan Salvo wraz z przyjaciółmi ocaleli właściwie przez przypadek - gdy zaczęło padać, przebywali w domu i zauważyli, co dzieje się z przechodniami na zewnątrz. Jako jedni z nielicznych zorientowali się, że to właśnie ten dziwny śnieg pozbawia życia innych. Tymczasem ulice opustoszały; pokryły je biel i ciała ludzi oraz zwierząt. Wreszcie Salvo orientuje się, że jego córka może popełnić ten sam błąd, co tysiące innych osób, i nieopacznie wyjdzie na zewnątrz, nie przypuszczając, że opad może wyrządzić jej krzywdę. Przyjaciele pomagają mu sporządzić ochronny kostium, dzięki któremu wreszcie wychodzi z kryjówki i rozpoczyna długą, niebezpieczną podróż w poszukiwaniu dziewczyny. Nie ma pojęcia, że ta toksyczna śnieżyca to zaledwie pierwsze z serii dziwnych i niebezpiecznych wydarzeń.
„Eternauta” to ten przypadek, który niespecjalnie trzyma w napięciu, a jednak nie pozwala oderwać się od ekranu. Jasne, nie brakuje w nim momentów z dreszczykiem i zdarza się, że wpycha w fotel, jednak wydaje mi się, że najlepszą robotę robią tu pomysł wyjściowy i rozwój fabuły. To naprawdę ciekawa historia, która rozwija się w nieprzewidywalny sposób; początkowo nieśmiało intryguje, następnie przechodzi w postapokaliptyczny survival, by wreszcie uderzyć w jeszcze inne tony. A potem jeszcze inne. Pierwszy odcinek to doskonała zajawka: dzieje się tam naprawdę sporo, ale akcja nie pędzi bezmyślnie na złamanie karku.
Na dodatek serial nie irytuje - a przynajmniej ja nie doświadczyłem oczekiwanych momentów frustracji. Zapewne głównie dzięki temu, że główni bohaterowie nie są bandą idiotów i choć popełniają błędy (naturalne dla przerażonych ludzi w kryzysie), chętnie posilają się racjonalnym myśleniem i wpadają na ciekawe, nieprzesadzone rozwiązania. Kilka niespójności się zdarza, owszem, ale w żadnym wypadku nie psują odbioru całości. Niektóre wątki zdają się dziwnie urywać, pewne niedomówienia zastanawiają (dowiemy się czegoś więcej w przyszłości czy scenarzyści właśnie bez wyraźnej przyczyny porzucili dany motyw?). Poza tym twórcy chętnie żonglują nastrojami (po ludzku!), starają się opowiedzieć tę historię na tyle realistycznie, na ile to możliwe i nie zapominają o sednie: o tym, że mamy do czynienia z narracją w gruncie rzeczy traktującą o poszukiwaniach sensu i dobra w rozsypującej się rzeczywistości; o wewnętrznej walce, o człowieku, który staje w obliczu najgorszego, ale nie zamierza się poddawać. I jeszcze o kilku kwestiach.
Serialowy „Eternauta” to przede wszystkim rozrywka, której zdarza się dotknąć politycznej alegorii, psychologii czy egzystencjalnego manifestu. Czasami intensywna, czasem kontemplacyjna, ale rzadko rozczarowująca. No i jak dobrze to wygląda! Scenografia i postprodukcja prezentuje się zaskakująco świetnie, przywodząc na myśl bardziej autorskie, artystyczne dzieła kina postapo. Czekam na 2. sezon - już potwierdzony.
Eternauta: co to znaczy? Obsada
Słowo „eternauta” (z hiszpańskiego: El Eternauta) to neologizm, który pochodzi właśnie od tytułu wspomnianego komiksu. Jest to połączenie słów „eterno” (wieczny) i „astronauta” - można je więc tłumaczyć jako „wieczny podróżnik” (w czasie lub przestrzeni). Nie chodzi tu tylko o dosłownego podróżnika w kosmosie, ale o kogoś, kto przemierza czas, historię, egzystencję - samotnie, bez końca.
W produkcji wystąpili:
- Ricardo Darín jako Juan Salvo
- Carla Peterson jako Elena
- César Troncoso jako Alfredo Favalli
- Andrea Pietra jako Ana
- Ariel Staltari jako Omar
- Marcelo Subiotto jako Lucas
- Claudio Martínez Bel jako Polsky
- Orianna Cárdenas jako Inga
- Mora Fisz jako Clara Salvo
Czytaj więcej:
- Netflix ma szczęście, że nie zniszczył mojej ukochanej serii. Na tym serialu płakałam ze śmiechu
- Z Netfliksa zniknie odcinek Czarnego lustra. Zostało kilka dni, aby go obejrzeć
- Netflix robi film, który puszcza oko do fanów Rodziny Soprano
- Netflix odświeża klasyka. Będzie nowa Duma i uprzedzenie - z genialną obsadą
- Mama oszustka to kolejny udany film Netfliksa. Co dzieje się z bohaterami filmu?