W Hollywood skończyły się pomysły. To nie narzekania dziadersów, to nie jęk internetowych malkontentów. To trafna diagnoza stanu branży. Żyjemy bowiem w dobie franczyz, dlatego filmy powstają na podstawie książek, komiksów, gier, a nawet... atrakcji w Disneylandzie? Tak, żeby zarobić, fabryka snów zekranizuje dosłownie wszystko.
Chociaż w ostatnich latach zjawisko mocno przybrało na sile, nie jest niczym nowym. Nie od dziś wiadomo, że tzw. pre-sold franchises to dla Hollywood prawdziwy skarb. Wielkie wytwórnie od dawna szukają jakichkolwiek fenomenów, które mają już ugruntowaną bazę fanów. W końcu oni na pewno bilet do kina kupią. Film sprzedaje się jeszcze zanim trafi na ekrany. Dlatego fabryka snów od dawna sięga po inspiracje do najdziwniejszych zakątków popkultury i życia publicznego.
Najdziwniejsze inspiracje Hollywood
Książki, komiksy, gry - to oczywiście jedna strona medalu. Hollywood nieustannie się nimi inspiruje. Żeby zarobić, wielkie wytwórnie nieraz schodzą jednak dużo głębiej. O ile sięganie po tytuły z innych mediów narracyjnych jest całkowicie zrozumiałe, o tyle fabryka snów potrafi też dorobić historię do krótkiego artykułu na temat wyścigów samochodowych, aby stworzyć jedną z największych współcześnie franczyz - tak, chodzi o "Szybkich i wściekłych". A to i tak nic w porównaniu chociażby z "Piratami z Karaibów".
Atrakcje z Disneylandu
Disney od lat 90. regularnie przenosi na ekran atrakcje Disneylandu. Zaczęło się od "Strasznego hotelu" z 1997 roku. Potem przyszedł czas na "Misję na Marsa" czy "Country Miśki". Dopiero jednak z "Piratami z Karaibów: Klątwą Czarnej Perły" nastąpił przełom. Film okazał się takim sukcesem, że Myszka Miki szybko zabrała się za realizację sequela, a potem kolejnego i kolejnego. Seria jest prawdziwym hitem, a miliony fanów na świecie wciąż z zapartym tchem wyczekuje jej szóstej części. W końcu na pewno się pojawi, a tymczasem wytwórnia szuka kolejnego szlagiera na miarę przygód kapitana Jacka Sparrowa. Dlatego sięga po kolejne przejażdżki ze swojego parku rozrywki. Był "Tomorrowland", była "Wyprawa do dżungli", a będzie "Space Mountain" czy chociażby remake "Nawiedzonego dworu". Trzymajcie się mocno!
Czytaj także:
Zabawki
Po co powstały zabawki? Wielkie korporacje odpowiedziałyby, że dla dzieci... Żeby namawiały rodziców na wydawanie pieniędzy. Prawda! A jak jakaś marka zyska popularność, to można ją doić komiksami, animacjami i w końcu filmami. Przykład? "Transformers", "G.I. Joe" i - nie zapominajmy - "Władcy Wszechświata". Ten ostatni tytuł najdobitniej pokazuje, jak to Hollywood sięga po inspiracje do innych mediów, niekoniecznie mając pomysł, co z nimi zrobić.
"Władcy Wszechświata" z Dolphem Lundgrenem to istne kuriozum. Zabawki z serii odniosły wcześniej sukces na małym ekranie w formie serialu animowanego. W przypadku filmu aktorskiego nie udało się tego powtórzyć. Okazało się bowiem, że te dziwaczne, znane wszystkim postacie w tym wypadku potrzebują więcej fabuły. W dodatku sensowniejszej, bo przecież same się nie obronią.
Kultowe marki
Trudno o bardziej amerykańskie marki niż Harley Davidson i Marlboro. Wszyscy je znają i kochają to, co sobą reprezentują. Swego czasu Hollywood postanowiło tę miłość spieniężyć. Wcisnęło więc Dona Johnsona w kostium Marlboro Mana, a Mickeya Rourke'a w kombinezon motocyklisty. Dodali kilka scen akcji, ironicznych twistów (Johnson nie pali) i wyszła... kompletna klapa. Artystyczna i finansowa.
Nietrudno zrozumieć, czemu żadna z tytułowych marek nie chciała mieć z "Harleyem Davidsonem i Marlboro Manem" nic wspólnego. To produkcja chaotyczna, scenariuszowo przegięta i niezbyt sprawna realizacyjnie. Właśnie dzięki temu dzisiaj cieszy się statusem zakurzonego, kampowego klasyka lat 90. No cóż... Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
Naklejki
Sięgając po inspiracje do innych mediów, czasami dobrze jest włożyć w daną produkcję nieco serca. Nie wiedzieli o tym twórcy dwóch ostatnich pozycji niniejszego zestawienia. Historii takich "Chłopaków z kubłów na śmieci" Hollywood by nie wymyśliło. Wyglądało to tak, że w latach 80. dużą popularnością cieszyły się lalki zwane Cabbage Patch Kids. W ramach ich parodii powstała seria kart The Garbage Pail Kids. A skoro na wielkich ekranach królowało Kino Nowej Przygody w stylu "E.T.", ktoś wpadł na pomysł, aby wykorzystać je jako podstawę filmu familijno-przygodowego. Porażka była przeogromna. Tytuł ten do dzisiaj uważa się za jedną z najgorszych produkcji w historii.
Creepypasty internetowe
Creepypasty internetowe mają swój specyficzny język, rządzą się swoimi prawami. Dlatego historyjka Slender Mana mogła straszyć użytkowników sieci, spędzać im sen z powiek. Kiedy jednak Hollywood postanowiło przerobić ją na pełnometrażowy horror... cóż, wyszedł generyczny, b-klasowy dreszczowiec, bez ani krzty charakteru.
Jak widać, sięganie po inspiracje do innych mediów bywa zdradliwe. Zdarza się, że wychodzi całkiem nieźle, ale - i to jednak częściej - widz zastanawia się tylko "co ci twórcy mieli w głowach". Mimo to Hollywood wciąż szuka nowych sposobów, aby recyklingować popkulturowe fenomeny - nawet te marginalne. Nikt fabryce snów tego nie zabroni, ale jako widzowie wymagamy, aby robiła to z głową. W tym tkwi klucz do naszych serc. A raczej portfeli.