Ten polski serial Netfliksa mógł być petardą. Ale i tak warto go obejrzeć
"Gang Zielonej Rękawiczki" to - jak na rodzime standardy - dość nietypowa komedia kryminalna, która trochę za dużo obiecuje. Do większości elementów trudno się przyczepić - właściwie wszystko tu jest na swoim miejscu, problem w tym, że pewien niezwykle istotny element fabuły okazuje się wydmuszką. Nie chcę pisać o potencjale "zmarnowanym", ale już "niewykorzystanym" - jak najbardziej.
OCENA
Mogłoby się wydawać, że koncepcja "Gangu Zielonej Rękawiczki" Netfliksa to przepis na perełkę. Z jednej strony mamy przecież do czynienia z kolejnym kryminałem, gatunkiem w Polsce najpopularniejszym. Z drugiej - twórcy proponują nam przewrotną, odświeżającą koncepcję.
Bohaterkami, czyli członkiniami tytułowego gangu, są trzy emerytki - Zuza (Magdalena Kuta), Alicja (Anna Romantowska) oraz Kinga (Małgorzata Potocka). To bardzo błyskotliwe, utalentowane i przebiegłe kobiety, które - niczym Robin Hood - okradają wrednych bogaczy i wspierają potrzebujących. Przychodzi im to łatwo: każda z nich posiada zestaw unikalnych umiejętności. Łatwo zacząć im kibicować: bezwzględnie obchodzą się tylko z bandziorami, przyświeca im szlachetna idea, a poza tym są, tak po prostu, interesującymi osobami.
Gang Zielonej Rękawiczki: recenzja serialu Netfliksa
Nie chcę zbyt wiele zdradzać, warto jednak podkreślić, że akcja rozgrywa się, uwaga, w domu starców. To właśnie tam nasz gang ukrywa się przed organami ścigania, poznając przy okazji grupę przebywających tam prawdziwych unikatów.
Serial proponuje widzom nowe - wziąwszy pod uwagę standardy polskiej telewizji - spojrzenie na starsze osoby. Stawia je w centrum, pozwala przeżywać, kochać, śmiać się, walczyć, analizować. Rzuca im pod nogi kolejne wyzwania. To taki paradoks, czy raczej - przekora: bohaterki w domu starców odżywają pełnią życia, ekscytującego i wyboistego. Mają też szansę, by stawić czoła swoim lękom, zrozumieć siebie, zweryfikować założenia i odświeżyć perspektywę.
Gang Zielonej Rękawiczki - doskonali aktorzy i dialogi.
To naprawdę fajny, doskonale zagrany (drugi plan równie fantastyczny!) i pięknie przestylizowany tytuł. Poszczególne elementy scenografii czy kostiumów zgrabnie łączą ze sobą elementy różnych epok - wygląda to wszystko tyleż niecodziennie, co po prostu oryginalnie i atrakcyjnie. Jeśli miałbym użyć jednego słowa, by określić całą tę wizualną warstwę, z pewnością byłaby to "klasa". Głównych bohaterek nie da się nie lubić i nie sposób nie docenić pazura, z jakim je napisano. Pokłony za dialogi - są cięte, dosadne i nieraz naprawdę zabawne.
Humor, charyzmatyczne główne trio i estetyka to w ogóle najmocniejsze elementy tego serialu. Nie rozczarowuje też pełne wrażliwości i empatii podjęcie tematów związanych ze starością: poczucia bycia niepotrzebnym czy samotności.
Gang Zielonej Rękawiczki - co nie zagrało?
Niestety, choć seans ośmiu półgodzinnych odcinków upływa szybko i przyjemnie, rozczarowuje na poziomie bardzo istotnym w gatunku komedii kryminalnej - mam na myśli poziom intrygi.
Ta okazuje się nieoryginalna, nieciekawa, pełna dziur i pozbawiona satysfakcjonującego rozwiązania. Nie ukrywam - to spora wada, która zdecydowanie psuje odbiór całości. A jednak nie żałuję ani chwili spędzonej z Gangiem. Myślę, że to kolejny krok w dobrą stronę - bo wciąż potrzeba nam więcej takich produkcji. Takich bohaterek, takich refleksji, takiego dowcipu i takich brawurowych koncepcji estetycznych. Fajne.