Tak się złożyło, że Polacy jeszcze trochę sobie na HBO Max poczekają. Jestem jednak przekonany, że nasza cierpliwość zostanie wynagrodzona. Dlaczego?
Zgodnie z pierwotnymi zapowiedziami, platforma HBO Max będzie dostępna dla części krajów europejskich jeszcze w 2021 roku. W końcu jednak dowiedzieliśmy się, że w Portugalii i w regionie Europy Środkowo-Wschodniej – a zatem również w Polsce – zadebiutuje ona „nieco” później. Będzie to rok 2022, przy czym nie poznaliśmy choćby przybliżonej daty (poza tym, że najpewniej mówimy o którymś z pierwszych miesięcy roku). I jakkolwiek łudziłem się, że Polacy otrzymają dostęp do serwisu nieco szybciej, tak w głębi ducha przeczuwałem, że nie powinienem obstawiać najbliższych miesięcy. Szkoda. Bo tak się składa, że jestem z tych, którzy uważają, iż jest na co czekać. Powody? Istnieją zaledwie dwa. Zapewniam jednak: są w zupełności wystarczające.
HBO Max: dlaczego czekam na polską premierę platformy?
1. Bo mam już dość HBO GO
Nie zrozumcie mnie źle: oferta serwisu HBO GO regularnie dostarcza subskrybentom naprawdę jakościowe produkcje. Choćby w ostatnich miesiącach otrzymaliśmy perełki takie jak „Mare z Easttown”, „Biały Lotos” czy dostęp do najnowszych odcinków „Ricka i Morty'ego” na chwilę po amerykańskiej premierze. Rzecz w tym, że serwis posiada koszmarną, wadliwą i niedopracowaną aplikację, bez cienia wątpliwości najgorszą spośród wszystkich innych platform streamingowych, z jakich regularnie korzystam. Nie wspominając o zahibernowaniu w epoce stereo i Full HD.
Usługa HBO Max zastąpi HBO GO w Polsce. Między innymi na urządzeniach z Android TV, tvOS czy Chromecast (firma już jakiś czas temu zapowiadała rozszerzenia na kolejne urządzenia) standardy Ultra HD/4K i HDR (Dolby Vision lub HDR10) będą nareszcie obsługiwane. Wybrany sprzęt obsłuży też dźwięk przestrzenny Dolby Atmos. I choć w ostatnim czasie amerykańscy użytkownicy skarżyli się na szereg usterek, WarnerMedia planuje przebudowę apki i aktualizację do stabilniejszej wersji na wszystkich systemach Smart TV. Wszystko wskazuje na to, że otrzymamy serwis oferujący lepszą jakość materiałów w wersji udoskonalonej nie tylko względem mizernego HBO GO, ale też samego siebie.
2. Bo otrzymam bogatszy katalog filmów i seriali
Oferta HBO Max składa się ze wszystkich treści od HBO, znacznej części produkcji WarnerMedia i tytułów na licencji – katalog, podobnie jak HBO GO, ma charakter rotacyjny, zatem niektóre treści będą co jakiś czas pojawiać się i znikać, nie licząc rzecz jasna tych należących do spółki i WarnerMedia. I tak subskrybenci otrzymają dostęp do treści z wielkich premier hybrydowych (jak było w przypadku m.in. „Godzilla kontra Kong”), produkcji Warner Bros., Warner Television, Cartoon Network, Adult Swim, Studio Ghibli, TNT, TCM, The CW, DC Entertainment oraz, rzecz jasna, HBO, w tym wielu produkcji HBO Max Originals (jak np. animowany „Aquaman”).
HBO Max: szereg niewiadomych
Oczywiście, okres premierowy, kształt aplikacji i inne szczegóły mogą ulec zmianie w najbliższych miesiącach. Nie mamy też żadnej pewności w związku z ceną miesięcznego abonamentu, choć warto zwrócić uwagę, że ceny usługi dostosowano do sytuacji ekonomicznej w Ameryce Łacińskiej. Obecna cena HBO GO to 24,99 zł miesięcznie, można jednak przypuszczać, że nowa wysokość oczekiwanej kwoty będzie wahać się między 30 a 40 zł. W różnych krajach dostępne są różne oferty i poza dostępem do treści 4K możliwe są opcje takie jak plan całkowicie mobilny (jakość HD, smartfony i tablety) czy abonament z reklamami. Możliwe, że Polacy również otrzymają kilka wariantów do wyboru. Kolejne szczegóły mamy poznać już w październiku. Czekam!