"Hellbound" to krwawy thriller Netfliksa twórcy "Zombie Express". Jest zupełnie inny, niż zapowiadano
Serial "Hellbound" Netfliksa nie ustrzegł się kilku poważnych problemów - to imponujące, że jego zalety pozwalają tak łatwo przymknąć na nie oko i puścić w niepamięć.
OCENA
Sang-ho Yeon, twórca znakomitego horroru "Zombie Express", na podstawie webtoona stworzył dla Netfliksa serial pt. "Hellbound". Twórca nie zwleka i już na wstępie wrzuca nas w centrum dziwnych, niepokojących incydentów, które mają miejsce między innymi w Seulu. Początkowo niemal nikt nie daje im wiary, mimo rosnącej liczby relacji i publikowanych na YouTube nagrań ze smartfonów. Z czasem jednak grono świadków rośnie, a sprawą zaczyna interesować się policja.
Wybranym nieszczęśnikom objawia się olbrzymia, widmowa twarz, informując o nadchodzącej śmierci. Podając dokładną datę i godzinę zgonu zapowiada, że po wszystkim zmarłego czeka wizyta w Piekle. Gdy wreszcie nadchodzi przepowiedziany dzień i pora, w pobliżu ofiary materializują się egzekutorzy - trzech utkanych z cienia hulkopodobnych kafarów, którzy spuszczają jej brutalny, bezwzględny i widowiskowy łomot, a po wszystkim spopielić ciało. Gdy wysłannicy Piekieł zrobią swoje, znikają, zupełnie nie bacząc na to, że cała sytuacja nie umknęła uwagi dziesiątkom przypadkowych przechodniów.
Egzekucja nazywana jest w serialu Demonstracją - pokazem krwawego zakończenia żywota skazanego na potępienie grzesznika. Te niewytłumaczalne, szerzące popłoch i panikę zjawiska zdaje się rozumieć jedynie Jung Jinsu, przywódca organizacji religijnej Nowa Prawda, do której coraz chętniej dołączają kolejni akolici. Zdaniem Jinsu na egzekucję i piekielne męki skazani zostają wyłącznie grzesznicy - oto nadszedł czas, gdy spełnia się wola Niebios. W międzyczasie policja próbuje uporać się z organizacją Grot, która wymierza karę wszystkim negującym boskość egzekucji. Chaos ogarnia ulice, a pewna prawniczka łączy siły z tymi, którzy nie wierzą w boski pierwiastek krwawych wydarzeń i próbują ocalić narażonych na śmierć skazańców. Szybko okazuje się, że snute przez Nową Prawdę teorie można obalić.
Hellbound: recenzja serialu Netfliksa
Efekty specjalne to ten aspekt "Hellbound", o którym nie można powiedzieć niczego dobrego - są chwile, w których CGI (zwłaszcza wieszczące piekielne męki widmowe głowy) wyświadcza scenie niedźwiedzią przysługę, odzierając ją z niezwykle istotnej w kontekście wydźwięku powagi. Na szczęście ostatecznie nie jest ich tak wiele.
To, co może rozczarować wielu widzów, to tempo - intensywny początek składa fałszywą obietnicę wartkiej i krwawej akcji. Tymczasem przez kolejne godziny seansu napięcie ulatnia się. Twórcy nigdzie się nie śpieszą, przeciwnie - snują swoją opowieść w nieprzyzwoicie nierównym tempie, nie przejmując się czymś takim jak rytm. Potrzeba nieco czasu, by docenić inne aspekty serialu, który okazał się nie mieć zbyt wiele wspólnego z tym, co zapowiadały zwiastuny.
Na całe szczęście "Hellbound" to przy okazji kolaż wielu fantastycznych zabiegów i pomysłów. Jednym z nich jest niewątpliwie uczynienie z nadnaturalnych, fantastycznych wydarzeń punktem wyjścia do obserwacji zmieniających się zachowań społeczeństwa. Pojęcie moralności staje się coraz bardziej mgliste, media szaleją, wskazani obywatele płoną ze wstydu i przerażenia, a kolejne instytucje szukają sposobu, by zbić na tym obłędzie kapitał. I tak na przykład za zdecydowaną większość prawdziwego terroru na ekranie nie odpowiadają wspomniani egzekutorzy, a właśnie ludzie - fanatycy, oportuniści, przywódcy organizacji i sekt. Serial wnikliwie przygląda się niezrównanej potędze strachu, który z czasem staje się dla niektórych jedyną motywacją. Rozpoczyna się polowanie na czarownice, pierwotna specjalność ludzkości; ci, którzy rozpaczliwie chcą zasłużyć na "miłosierdzie", nie cofną się przed niczym.
Przy okazji reżyser stawia kilka ciekawych pytań, pochylając się nad definicją grzechu czy wartością człowieczeństwa. I choć nie każdy ze skutków przerażających wydarzeń wybrzmiewa, a potencjał kilku wątków nie zostaje wykorzystany, całość imponuje - absurdalny pomysł wyjściowy okazał się bowiem doskonałym pretekstem do niepokojącej i fascynującej opowieści o postępującym szaleństwie.