Amazon znów znalazł powód, żeby odwieść mnie od rezygnacji z Prime Video. Kaznodzieja wrócił właśnie z 3. sezonem i nadal bawi do łez. Na szczęście, tak jak oczekiwałem, Preacher te łzy podaje na gorzko.
OCENA
Uwaga, spoilery!
Serial na podstawie kultowego komiksu drogi wydawnictwa Vertigo nie ma sobie równych. Telewizji AMC udało się stworzyć własną interpretację kultowych postaci, która zaczęła żyć własnym życiem. A jest to życie trudne, pełne potknięć i błędnych decyzji doprawione mieszaniną absurdu, religii i magii.
Kaznodzieja zawędrował w serialu bardzo daleko od swojego papierowego pierwowzoru.
Dzięki temu wędrówka widzów śladami trio głównych bohaterów jest jednak emocjonująca i zaskakująca nie tylko dla widzów, którzy komiksu nigdy nie czytali, ale też dla jego fanów. Scenarzyści wzięli co lepsze motywy z najróżniejszych zeszytów Preachera, a potem je zmiksowali, dorzucając naprawdę wiele od siebie.
Trzecia seria jest bezpośrednią kontynuacją poprzedniej i zabiera nas z Nowego Orleanu w zupełnie nowe miejsce. Jesse, Cassidy i Tulip wybrali się do Angelville. Tulip jednak jakby nieświadomie, ponieważ pod koniec poprzedniego sezonu… zginęła z rąk zbirów Herr Starra.
Oczywiście w świecie, w którym chrześcijański Bóg uciekł z nieba, by w stroju psa zabawiać się w burdelu, a ludzie handlują swoimi duszami, śmierć to nie koniec świata, a jedynie pewna niedogodność. Dlatego obaj zakochani w Tulip panowie, z których jeden jest wampirem, ruszają w poszukiwaniu tajemniczej Madame.
Preacher przyzwyczaił nas do tego, że w tym świecie jest sporo magii.
Na samym początku, zanim dowiedzieliśmy się co z Tulip, cofnęliśmy się w czasie. Preacher pokazał nam wydarzenia z dawnych lat. Na ekranie pojawiła się kobieta, która okazała się - a jakże - matką głównego bohatera. Pomagała w pozyskiwaniu klientów na magiczne wywary dla swojej matki, ale nie była zadowolona z tego życia.
Po tym flashbacku następuje powrót do teraźniejszości. Jesse i Cassidy docierają do domu Madame, gdzie nikogo nie zastali. I to właśnie tu wreszcie wybuchła bomba z opóźnionym zapłonem, a panowie dali sobie wreszcie po mordzie, gdy wampir rozgoryczony śmiercią Tulip, o którą obwinia przyjaciela, wyznał mu, że przespał się z jego ukochaną.
Ich pojedynek, rozgrywający się w tle za zwłokami dziewczyny, na które kamera łapała ostrość, był dowodem na to, że Preacher nadal potrafi w nieoczywisty sposób dobierać kadry. Serial ze swoimi komiksowymi wstawkami i zabawą formą sprawia, że nawet pozornie nudne sceny aż chce się oglądać.
Nowy sezon, nowi bohaterowie.
Szybko się okazało, że chałupa była tylko pozornie opuszczona. Jesse spotkał się ze swoją babcią, której nie widział kilka lat, by prosić o pomoc. Ta nie zgodziła się od razu, ale finalnie w zamian za obietnicę, że zrobi coś, przed czym uprzednio się wzbraniał - i czego bohaterowie nie nazwali, by widzowie odpalili kolejne odcinki - zgodziła się.
Oczywiście musiała pojawić się w tym momencie presja czasu. Tulip jest w Czyśćcu i bohaterowie mają tylko małe okienko, by ściągnąć jej duszę znów do ciała. Jesse wyruszył na poszukiwania jakiegoś kolejnego McGuffina wraz z jednym z nowych bohaterów, z którym łączą go sprawy sprzed lat, a scenarzyści przenieśli widzów do kolejnej krainy poza Ziemią.
Zerknęliśmy już do Nieba i sporo czasu spędziliśmy w Piekle. Teraz pojawiliśmy się zaś tej przestrzeni pomiędzy nimi, gdzie Tulip wróciła do czasów swojej młodości i przeżywała po raz kolejny śmierć ojca. Na szczęście nie przeciągano tego motywu w nieskończoność i wróciła do żywych już w pierwszym epizodzie.
Mam nadzieję, że Preacher nie straci pazura.
Na szczęście po pierwszym odcinku się na to nie zapowiada. Ciekaw jestem jednak, kiedy pojawi się znów motyw Słowa Bożego, do którego twórcy na razie nie zdecydowali się wrócić. Nie mogę się też doczekać powrotu Assface’a i Hitlera. Stanowią naprawę zgrany duet.
No i najwyższa pora, by powrócił Herr Starr, będący jednym z najlepszych czarnych charakterów w historii całej telewizji! Na szczęście zdjęcia zapowiadające kolejne odcinki zdradzają, że przynajmniej na jego powrót możemy się szykować, co mnie niezmiernie cieszy.
Cieszy mnie też fakt, że Preachera można oglądać bez przeszkód w Polsce równo z amerykańską premierą. Podobnie jak poprzednie sezony, 3. seria dostępna jest zaraz po premierze w Prime Video. Amazon tym samym znów znalazł dla mnie pretekst, by nie rezygnować z abonamentu, co niedawno rozważałem.