REKLAMA

Polskie kina toną w długach. Winowajców jest trzech, a ty dobrze ich znasz

"Ludzie, tu nikogo nie ma" - mówili kiniarze przez pierwsze sześć miesięcy 2023 roku. Jak bowiem wynika z najnowszego badania, z powodu przedłużonego stanu zaniżonej frekwencji, w tym czasie ich zadłużenia wzrosły bardziej niż w okresie pandemicznym. Polskie kina toną aktualnie w długach.

kino polska długi streaming
REKLAMA

Zastrzyk z mocną dawką frekwencyjną zapewnił polskim kinom niedawno "Barbenheimer". Na stan z zeszłego tygodnia "Barbie" i "Oppenheimera" obejrzało u nas łącznie około 3 mln widzów. Daje to nadzieję na powrót widzów przed wielki ekran, z których skutecznie wypędziła ich najpierw pandemia, a potem zwiększona inflacja i platformy streamingowe, co przełożyło się na znaczny skok zadłużenia kiniarzy w całym kraju.

Kina wciąż próbują odkopać się z pandemicznego dołka, bo w przeciwieństwie do innych branż nie mogą jeszcze cieszyć się powrotem do dobrej koniunktury z czasów sprzed szalejącego koronawirusa i lockdownów. Według Głównego Urzędu Statystycznego w zeszłym roku wyświetlono u nas na wielkich ekranach 2,1 mln seansów, które obejrzało prawie 41,5 mln widzów. Chociaż to o ponad połowę większa frekwencja niż w 2021 roku, to jednak przy wynikach sprzed czterech lat (61,7 mln) wciąż wypada blado.

Czytaj także:

REKLAMA

Czemu nie chodzimy już do kina?

Jak podaje BIG InfoMonitor, tylko w tym roku zaległości branży kinowej wzrosły bardziej niż przez kilkanaście pandemicznych miesięcy. Średnia zaległość to aktualnie 58,1 tys. zł. Nawet jeśli to niedużo, jest w tych danych coś niepokojącego:

Choć należy podkreślić, że biorąc pod uwagę sytuację jakiej doświadczają kina, kwoty przeterminowanych zobowiązań przedsiębiorstw związanych z projekcją filmów (5914Z), nie są szczególnie wysokie. Zgłoszone do bazy BIG InfoMonitor nieopłacone faktury oraz raty kredytów opóźnione o min. 30 dni, na co najmniej 500 zł, wynoszą na koniec czerwca 873 tys. zł. Bardziej martwi jednak dynamika ich zmian, bo długi te potroiły się w ciągu pierwszego półrocza. Na koniec grudnia 2022 r. było to jeszcze 268 tys. zł, a przed pandemią, tj. w marcu 2020 r. 183 tys. zł

- mówi Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor.
REKLAMA

W dobie wzrostu cen i zaciskania pasa - jak czytamy w przywołanym artykule - naturalnym jest, że w pierwszej kolejności ograniczane są wydatki na "rozrywkę, kulturę i przyjemności". Według badania Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej dla 37 proc. ankietowanych bilety do kina są za drogie, a tylko nieco więcej, bo 39 proc. podało, że rzadsze wizyty w kinie to dla nich sposób na radzenie sobie z drożyzną. Rezygnacja z oglądania filmów na wielkim ekranie to dzisiaj rzeczywiście spora oszczędność. W końcu przed pandemią średni miesięczny wydatek na kino wynosił 69,40 zł. Obecnie to 97,90 zł. O wiele taniej jest obejrzeć coś w streamingu. Dlatego to właśnie robimy.

Czytaj także: Netflix czy wielki ekran? Sprawdzamy abonamenty największych sieci kin w Polsce

Pandemia zmieniła nasze przyzwyczajenia i przełożyła się na większe zainteresowanie platformami streamingowymi. Jak wskazuje badanie ARC Rynku i Opinii oraz dr hab. Magdaleny Sobocińskiej, wyjście do kina wiąże się z planowaniem, co okazuje się wadą dla 57 proc. ankietowanych. Jeden punkt procentowy mniej osób przyznało natomiast, że zamieniło kina na serwisy streamingowe.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA