W niedzielę 9 kwietnia do oferty Netfliksa trafił "Mistrz" Macieja Barczewskiego - dramat biograficzny oparty na życiu Tadeusza "Teddy'ego" Pietrzykowskiego. Był to pierwszy szeregowy więzień, który stoczył walkę bokserską na terenie obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau.
Bohater "Mistrza", Tadeusz Pietrzykowski, był jednym z pierwszych więźniów niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz. To właśnie na tym straszliwym fragmencie jego życia (urodził się w kwietniu 1917, zmarł w kwietniu 1991) skupia się film Barczewskiego - przyzwoity dramat z fenomenalną rolą Piotra Głowackiego. W tej złożonej z wizualnych i fabularnych klisz kina obozowego oraz hollywoodzkich obrazów sportowych opowieści pięściarz bierze udział w walkach na ringu, by przetrwać - za wszelką cenę. A jak było naprawdę?
Mistrz, czyli Tadeusz Pietrzykowski
Urodzony w Warszawie „Teddy”, by wspomóc rodzinę po śmierci ojca, chwytał się różnych zajęć - był korepetytorem, uczył jazdy na łyżwach a nawet wykonywał rysunku dla studentów ASP - miał bowiem zdolności rysunkowe; świadectwo maturalne uzyskał w trybie wolnego słuchacza, czyli eksternistycznym. Boksować zaczął już w gimnazjum - ćwiczył do upadłego w warszawskiej Legii pod okiem samego Feliksa Stamma - podoficera Wojska Polskiego II RP, pięściarza, sędziego i trenera bokserskiego. W 1936 roku Legia z „Teddym” w składzie awansowała do klasy A okręgu warszawskiego, a on sam zyskał spory rozgłos w stolicy. Prasa nazywała go „kogutem” - posiadał chwaloną technikę i znakomicie pracował nogami. Do 1939 roku udało mu się dojść praktycznie na szczyt: został mistrzem Warszawy i wicemistrzem Polski w wadze koguciej.
Gdy wybuchła wojna, marzenia „Teddy'ego” o karierze olimpijskiej legły w gruzach. Uczestniczył w obronie Warszawy; był podchorążym Centrum Wyszkolenia Kawalerii. Gdy wreszcie doszło do kapitulacji, próbował umknąć do Francji i tam wstąpić do wojska. Niestety, na granicy węgiersko-jugosłowiańskiej aresztowała go żandarmeria, która przekazała boksera Niemcom. Po odsiadce w kilku więzieniach, został przetransportowany wraz z pierwszą turą więźniów do obozu koncentracyjnego Auschwitz. To właśnie za sprawą tego potwornego miejsca przeszedł do historii.
W Oświęcimiu Pietrzykowski stoczył - licząc od marca 1941 roku i potyczki z niemieckim kapo Walterem Dunningiem, czyli wicemistrzem Niemiec w wadze średniej - między czterdzieści a sześćdziesiąt pojedynków. Przegrał tylko jeden, z Leonem Sandersem (holenderski mistrz średniej wagi). W istocie - to właśnie sukcesy na ringu zapewniły mu przetrwanie. Podobnie zresztą w obozie Neuengamme w Hamburgu, gdzie trafił w 1943 roku. Tam stoczył kolejne 20 walk. Swoją drogą - Neuengamme było dla niego pewnego rodzaju zbawieniem. Ciągłe zwycięstwa zaczęły w końcu denerwować strażników; niektórzy oskarżali pięściarza o kombinatorstwo. Gdy kolejne sukcesy mogły równie dobrze zakończyć się rozstrzelaniem, pojawił się kierownik wspomnianego obozu - Hans Lütkemayer. Gdy zobaczył wśród więźniów Pietrzykowskiego, zaproponował mu wyjazd do „siebie”. Osadzony zgodził się bez wahania. Obaj mężczyźni znali się jeszcze z przedwojennych ringów, a Hans był bokserskim sędzią.
Czytaj także:
Tadeusz Pietrzykowski doczekał się wyzwolenia przez Brytyjczyków w kwietniu 1945.
Przebywał wówczas w KL Bergen-Belsen. Po wojnie - z powodu trwałej utraty zdrowia w obozach koncentracyjnych - nie udało mu się już osiągnąć dawnego poziomu w boksie. Uczył w technikum w Warszawie, następnie w liceum w Aninie uczył wychowania fizycznego. Przeniósł się do Nowego Targu, był trenerem w klubie KS Gorce; później przeprowadził się do Bielska-Białej. Założył rodzinę, miał dzieci i wnuki. Zmarł 14 kwietnia 1991 roku.