REKLAMA

Polacy dzielący się kontem VOD mogą świętować. Netflix nie chce „dokręcać śruby” użytkownikom

Coraz więcej wskazywało na to, że Netflix ostro weźmie się za zjawisko dzielenia konta przez osoby nieprowadzące wspólnego gospodarstwa domowego. Nowa strategia nie spotkała się jednak z pozytywnym odbiorem użytkowników. Dlatego Reed Hastings postanowił oficjalnie wypowiedzieć się na ten temat.

netflix dzielenie konta
REKLAMA

Początek 2021 roku nie okazał się specjalnie sprzyjający dla platformy Netflix. Największa globalna firma zajmująca się streamingiem wideo wyjątkowo obłowiła się na pandemii, kiedy notowała rekordowe wzrosty użytkowników, ale taki trend nie miał prawa utrzymać się w dłuższej perspektywie czasowej. Dlatego w pierwszym kwartale roku Netflix dodał do swojej biblioteki zaledwie 4 mln nowych użytkowników, czyli aż o 2 mln mniej niż prognozowano.

REKLAMA

Serwis nadal ma jeszcze pewien potencjał do wzrostu, ale coraz częściej mówi się o tym, że powoli dobija do sufitu na zachodnich rynkach. A sprawy nie ułatwia coraz większa konkurencja ze strony rosnących w siłę HBO Max i Disney+. Dlatego niezbędne dla szefów Netfliksa staje się poszukiwanie nowych użytkowników za pomocą innych metod niż dotychczas. Trudno nie wiązać z tymi wyzwaniami plotek o tym, że platforma przestanie przymykać oczy na zjawisko współdzielenia się kontem przez osoby niemieszkające ze sobą.

Na początku marca wyszło na jaw, że Netflix testuje funkcję mającą na celu ukrócenie tego procederu.

Aplikacje serwisu na Smart TV zaczęły wówczas wyświetlać specjalny komunikat. Podkreślano w nim, że jeśli osoba korzystająca z usługi nie mieszka z posiadaczem danego konta, to musi założyć swoje własne. W innym wypadku nie będzie w stanie dalej oglądać swojego programu. Amerykańska firma od dawna podkreślała swój sprzeciw wobec podobnych praktyk, ale nie działała aktywnie w celu ich zwalczenia. Marcowe testy wskazywały na to, że dotychczasowa strategia uległa jednak zmianie.

Według niektórych analityków Netflix traci aż 6 mld dol. rocznie przez współdzielenie się kontem, dlatego zwalczenie tego zjawiska na papierze wydaje się logicznym ruchem z punktu widzenia finansów. Sprawa nie jest jednak taka prosta, bo walka z własnymi klientami rzadko kiedy bywa mądrym posunięciem. Dostrzegają to zresztą też szefowie Netfliksa.

Reed Hastings w trakcie konferencji dotyczącej ostatniego kwartału sprzeciwił się „dokręcaniu śruby”.

Jak podaje portal Deadline, współzałożyciel serwisu podkreślił różnicę między testowaniem pewnych funkcji a wprowadzeniem pełnoprawnych narzędzi, które miałyby na celu działanie przeciwko użytkownikom. Bo według Hastingsa zmianę zachowań musi poprzedzać zmiana mentalności, inaczej odbiorcy nie zrozumieją dlaczego Netflix działa przeciwko nim:

netflix dzielenie konta class="wp-image-1706794"

Szerzej o nastawieniu firmy do dzielenia się kontem z osobami nie mieszkającymi z posiadaczem konta opowiedział dyrektor operacyjny Netliksa, Greg Peters. Według niego strategia platformy na obecną chwilę zakłada dokładną obserwację procederu, by móc dostosować ceny poszczególnych pakietów do zapotrzebowań klientów z danego kraju. A co za tym idzie stale usprawniać swoją usługę. Peters podkreślił też, że współdzielenie konta nie zawsze jest motywowane chęcią zaoszczędzenia środków czy obejścia systemu. Dla niektórych użytkowników to bardziej wyraz zaufania wobec osób, które kochają i po prostu okazują w ten sposób sympatię.

Netflix słusznie robi, że unika otwartej wojny z klientami. Choć współdzielenie konta trudno nazwać zjawiskiem pozytywnym.

Wydaje mi się, że do tej sytuacji najlepiej podejść z dużym dystansem. Ani usprawiedliwianie oszustów, ani ich krytykowanie z pozycji osoby świętszej od papieża nie ma żadnego sensu. Zawsze znajdą się osoby, które będą chciały oszukać system i odebrać korporacjom część wydanych wcześniej pieniędzy. Trzeba z tym walczyć, ale nie za cenę odwrócenia się od użytkowników dzielących się kontem z innych powodów. Bo wiele osób naprawdę robi to z powodu braku wystarczających środków lub po prostu jako wyraz sympatii dla najbliższych.

Pod koniec zeszłego roku przeprowadzono zresztą badania, według których ponad 50 proc. użytkowników Netfliksa dzieliło się w przeszłości kontem z członkami rodziny lub przyjaciółmi. Inne osoby z kolei chętnie by to robiły, ale ponad wszystko cenią sobie wygodę i nieograniczony dostęp do usługi. Oszuści próbujący w ten sposób zarobić oczywiście też się zdarzają i to akurat z nimi warto najmocniej walczyć. Ale w pierwszej kolejności za sprawą kampanii informacyjnych.

Sama technologiczna blokada jest oczywiście jakąś opcją (i dobrze, że Netflix ją na wszelki wypadek testuje), ale w takich sytuacjach dyplomacja działa lepiej niż broń masowego rażenia. Bo otwarta wojna oznacza ofiary po obu stronach i szefowie platformy Netflix na pewno zdają sobie z tego sprawę. Naiwne wydaje się myślenie, że wszystkie osoby, którym uniemożliwiono by dzielenie się hasłem założyłyby osobne subskrypcje. Część mogłaby całkowicie zrezygnować z tego serwisu i na pewno zostałaby przyjęta z otwartymi rękami przez konkurencję, która tylko czeka na każde potknięcie giganta.

REKLAMA

Oscarowe i głośne tytuły możesz obejrzeć w CHILI za darmo dzięki nowej promocji Logitech – sprawdź

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA