REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

„Plan na miłość” to nie jest zwykła komedia romantyczna. Ten film was i wzruszy i rozbawi

Są komedie romantyczne i KOMEDIE ROMANTYCZNE. Te pierwsze to przede wszystkim (choć przecież nie tylko) polskie - schematyczne, dziaderskie i kiczowate. Te drugie opierają się na tych samych formułach, ale zamiast suchych żartów i rażącego nieprawdopodobieństwa, mamy ciepły humor i gatunkową magię. Tyczy się to właśnie "Planu na miłość".

23.02.2023
20:54
plan na miłość komedia romantyczna recenzja
REKLAMA

Podobne historie oglądaliśmy setki razy. Wręcz głupio przytaczać zarys fabuły "Planu na miłość", bo jeśli widzieliście w swoim życiu chociaż jedną komedię romantyczną, to będziecie wiedzieć, jak cała fabuła się rozwinie. To bowiem opowieść o dwójce przyjaciół, których różni dosłownie wszystko. Zoe i Kazim od dziecka mieszkają obok siebie, ale ich domy dzieli przepaść kulturowa i podejście do spraw sercowych. Domyślacie się już, w jakim kierunku to zmierza? Wstrzymajcie się jednak, zanim zdecydujecie się skreślić film ze swojej listy "do obejrzenia".

Schematyczność i przewidywalność nigdy nie jest głównym problemem komedii romantycznych. W tym wypadku jest przecież podobnie jak z muzyką - najbardziej lubimy te filmy, które już gdzieś widzieliśmy. Do fabularnych klisz trzeba jednak podejść z pomysłem. Spójrzcie chociażby na produkcje wytwórni Working Title - "Notting Hill", "Dziennik Bridget Jones" czy "To właśnie miłość". W samych ich historiach nie ma nic oryginalnego, a jednak wszystkie tytuły ciężko sobie zapracowały na ciepłe miejsce w sercach kinomanów. Z "Planem na miłość" będzie tak samo. W końcu wywodzi się z tej samej stajni.

REKLAMA

Czytaj także:

Plan na miłość - recenzja nowej komedii romantycznej

W "Planie na miłość" pomysłem odświeżającym utarte schematy jest kulturowe pomieszanie. Z jednej strony mamy wyzwoloną Brytyjkę, która szuka szczęścia w miłości w aplikacjach randkowych. Każde ze spotkań z absztyfikantami kończy się jednak katastrofą. Kazim wykazuje się bardziej tradycyjnym podejściem. Zgodnie z przestarzałymi pakistańskimi zwyczajami, chce, aby to rodzice zaaranżowali mu małżeństwo. Jak sam twierdzi, rzucając danymi statystycznymi, takie związki są trwalsze i stabilniejsze. Zaczynają się więc poszukiwania odpowiedniej kandydatki, co Zoe postanawia udokumentować w swoim nowym filmie.

Zoe staje się agentką zachodniego widza. To jej, a tym samym naszymi oczami spoglądamy na pakistańskie zwyczaje i tradycje. Pozwala to stojącemu za kamerą Shekharowi Kapurowi posługiwać się stereotypami. Chociażby babcia Kazima w swym ortodoksyjnym podejściu bywa rasistowska, ale nigdy nie przekracza to granic dobrego smaku. Bo Shekhar Kapur podkreśla przepaść kulturową, aby potem ją zakopać. Niby nieraz usłyszymy, że chociaż domy bohaterów stoją obok siebie, to jednak dzieli je niemożliwa do przekroczenia granica, ale zaraz znajdziemy jakieś paralele.

Plan na miłość - premiera

W swoim spojrzeniu na pakistańską kulturę "Plan na miłość" ma ten sam urok i energię, co "Wojny domowe". Zostają jednak ujęte w narracje rodem z filmów "Moje wielkie greckie wesele" i "Mój chłopak się żeni". Niby jest to generyczna komedia romantyczna, ale dzięki drobnym przesunięciom znaczeń wydaje się świeża i oryginalna. Wyświechtane klisze nabierają nowego charakteru. Kapur ani na moment nie pozwala, abyśmy kręcili nosem na wykorzystywane konwencje. Robi wszystko, żeby nas bawiły i wzruszały, nie urągając naszej inteligencji.

Plan na miłość - niegłupia komedia romantyczna

REKLAMA

Kapur sprawnie oscyluje między magicznym światem gatunkowym, a szarą rzeczywistością. Przerysowuje swoich bohaterów, jednocześnie nasączając opowieść samoświadomością. Nie bez powodu Zoe opowiada bajki na dobranoc dzieciom przyjaciółki, czyniąc z siebie ich główną bohaterką. To takie przymrużenie oczu, nadanie filmowi baśniowej aury, odrealnienie historii, abyśmy mogli spokojnie rozsiąść się w fotelu i dobrze bawić. W takim klimacie nietrudno bowiem zawiesić widzowi niewiarę i płynąć z rytmem fabuły.

Nawet jeśli reżyser podejmuje poważne tematy, jak kulturowe i pokoleniowe różnice w doświadczeniach i spojrzeniu na świat oraz funkcjonalność i znaczenie tradycji we współczesnym świecie, zawsze robi to w rozrywkowy sposób. Tu pośmieje się z politycznej poprawności, tam wytknie nierealistyczne oczekiwania wobec związków. Ironia bywa dosadna, ale nigdy wymuszona. "Plan na miłość" nie jest więc kolejną głupiutką komedią romantyczną. Kapur chce nam coś powiedzieć i potrafi to zrobić bez moralizowania i gatunkowej przesady. Wyszedł mu więc film tak ciepły, jak lekki i zabawny. Dzięki temu na napisach końcowych chce się tańczyć razem z bohaterami.

"Plan na miłość" w kinach od 24 lutego.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA