REKLAMA

Nie ma cwaniaka na Saula Goodmana. A raczej nie było, bo na Netfliksa wjechał "Prawnik z lincolna"

Wiedząc, że nowy serial od serwisu Netflix, czyli "Prawnik z lincolna" wychodzi spod ręki Davida E. Kelleya, czyli twórcy "Wielkich kłamstewek" i "The Undoing" (a także mniej udanej ale cały czas bardzo oryginalnej produkcji "Dziewięcioro nieznajomych"), spodziewałem się prawdziwej bomby, małego olśnienia, a dostałem serial bardzo dobry, choć nieidealny.  

prawnik z lincolna netflix
REKLAMA

Mickey Haller jest na uboczu prawniczego życia. Po tragedii, która go spotkała, jego kariera stanęła w miejscu. Sytuacja zmienia się, gdy dowiaduje się, że jego kolega po fachu został zamordowany i to właśnie jemu, prawnikowi znanemu z tego, że swoje biuro urządził w lincolnie, przypadną jego wszyscy klienci. Sprawa jest co najmniej dziwna, bo świętej pamięci adwokat został zabity w swoim samochodzie w sposób, który przypomina egzekucję.

REKLAMA
Prawnik z lincolna - recenzja

Tytułowy prawnik z lincolna dostaje więc szansę, ale razem z nią bierze na siebie wielką odpowiedzialność, musi bowiem bardzo szybko poznać klientów, których otrzymał w spadku i zająć się ich problemami z prawem. Największą sprawą pozostawioną przez denata jest ta dotycząca morderstwa żony i kochanka niejakiego Trevora Elliotta, genialnego twórcy gier komputerowych.

Czasu mało, spraw dużo, więc "Prawnik z lincolna" ma ręce pełne roboty.

Główny bohater musi lawirować między sprawami zawodowymi a prywatnymi. Te drugie wydają się początkowo równie wielkim wyzwaniem. Haller jest świeżo po odwyku i cały czas musi walczyć o zaufanie swojej pierwszej żony, która trzyma pieczę nad ich dzieckiem, dodatkowo jego partnerką w pracy jest jego druga była żona, będąca aktualnie w związku z… wynajmowanym przez niego detektywem. Niech nie zwiedzie was jednak pozorna złożoność losów bohatera, bo nie ma ona wielkiego znaczenia dla serialu.

The Lincoln Lawyer. Manuel Garcia-Rulfo as Mickey Haller in episode 101 of The Lincoln Lawyer. Cr. Courtesy Of Netflix © 2022

"Prawnik z lincolna" to przede wszystkim serial prawniczy i to w sprawach, którymi zajmuje się Haller tkwi jego serce. To zarazem największa zaleta i wada produkcji. O co chodzi? Już tłumaczę.

Główny bohater jest bardzo porządnym gościem. Tak, to prawnik po przejściach, ale w gruncie rzeczy bardzo dobry człowiek. Najtrudniejszy moment w jego życiu rozgrywa się, zanim zaczyna się fabuła serialu. Gdy go poznajemy ma już wystarczająco dużo siły, aby odzyskać to, co stracił w kryzysie. Twórcy kilka razy pokażą, jak walczy, jak niemalże upada, ale wiemy, że nie upadnie, że z tej akurat walki wyjdzie zwycięsko. Haller bowiem nie jest człowiekiem, jest herosem palestry.

Życie prywatne staje się więc tylko komplikacją, małym utrudnieniem w jego prawniczej karierze. Zamiast więc skupiać się na tym, co dzieje się w jego życiu, uwaga widza skierowana jest głównie na tych wszystkich nieszczęśników, którym prawnik z lincolna musi pomóc.

Lepiej zadzwoń do Hallera.

Z uwagi na to, że wszystkie najważniejsze i najlepsze sceny rozgrywają się na sali sądowej, to "Prawnik z lincolna", tak naprawdę oferuje niewiele więcej. To w gruncie rzeczy sprytna i przemyślana strategia, bo serial Kelleya jest niemal proceduralem, czyli produkcją w odcinkach, która w jednym odcinku przedstawia jedną sprawę (procedurę - prawniczą, policyjną i tak dalej). Oczywiście podział nie jest tu tak wyraźny, a główne sprawy dominują przez cały serial. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że "Prawnik…" to telewizja w starym, ale dobrym stylu.

REKLAMA
prawnik z lincolna netflix premiery
Prawnik z lincolna - opinie

Na osobną uwagę zasługują tu aktorzy, a zwłaszcza Manuel Garcia-Rulfo, który wciela się w tytułowego bohatera. Trudno będzie mu uciec od porównania z Matthew McConaugheyem, który grał tego samego bohatera w filmie pod tym samym tytułem (ale opowiadającym inną historię). W mojej opinii Garcia-Rulfo stanął na wysokości zadania i stworzył postać równie charyzmatyczną, co jego poprzednik. Na ekranie pojawia się również niezła Neve Campbell (znana z serii "Krzyk"), ale naprawdę świetną rolę ma tu Becki Newton, wcielająca się w prawą rękę/sekretarkę Hallera. To jedna z najlepszych ról w serialu.

Choć pozbawiony głębokich bohaterów z krwi i kości, serial Netfliksa to w gruncie rzeczy produkcja bardzo porządna. Pełna satysfakcjonujących zwrotów akcji i naprawdę fajnych zagadek kryminalnych. To serial rzemieślniczo świetnie wykonany i przyznam, że nawet odświeżające było zagłębienie się w historię tak niezobowiązującą. W ciągu ostatnich lat seriale przyzwyczaiły nas do tego, że główny bohater musi mieć przynajmniej dwa nałogi i życiorys tak połamany, że mógłby nim obdzielić społeczność małego miasteczka. Twórcy prześcigają się w tworzeniu historii trudnych, brudnych z przynajmniej dwoma społecznymi twistami. "Prawnik z lincolna" idzie w poprzek temu trendowi i daje prostą rozrywkę, ale jest to rozrywka na bardzo dobrym poziomie.

"Prawnik z lincolna" dostępny jest już w serwisie Netflix.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA