Snyder zapowiada reżyserską wersję "Rebel Moon": Film SF z kategorią R o takiej skali nie powinien istnieć!
Do sieci trafiają kolejne informacje dotyczące wyczekiwanego widowiska w reżyserii Zacka Snydera: "Rebel Moon - część 1: Dziecko ognia". Premiera w serwisie Netflix zbliża się wielkimi krokami, w związku z czym twórcy coraz chętniej zdradzają nowe szczegóły związane z projektem.
Zack Snyder i jego żona, Deborah, udzielili blisko godzinnego wywiadu „Entertainment Weekly”, w którym opowiedzieli co nieco na temu ich nadchodzącego filmu, czyli otwierającego nową franczyzę obrazu „Rebel Moon: Dziecko ognia”, pierwszej z dwóch części wstępu do nowego uniwersum. Netflix zaprezentuje światu nowe IP, na które złożą się spin-offy i powiązane z cyklem tytuły z innych mediów. Czego nowego dowiedzieliśmy się dzięki ostatnim wypowiedziom Snydera?
Jak wiemy, główny konflikt w „Rebel Moon” dotyczy pszenicy, a dokładniej - upraw pielęgnowanych przez ludzkich osadników na skalistej planetoidzie Veldt. To właśnie tam wyląduje kosmiczny pojazd z autorytarnego Świata Matki; imperialni zażądają od mieszkańców oddania wszystkich zapasów, które mają wykarmić ich armię. Cykle życia pszenicy odegrają w widowisku istotną rolę - reżyserowi zależało, by zgłębić tę kwestię i odpowiednio ją zilustrować, dlatego też zlecił ekipie zasadzenie pszenicy w dolinie Santa Clarita. I to niemałej ilości, mówimy bowiem o terenie równym „dziesięciu boiskom do gry w amerykański futbol”. Spore utrudnienie stanowił fakt, że Golden State (Kalifornia) słynie z suchego klimatu, sprzyjając bardziej migdałom czy winogronom, niż typowym uprawom Środkowego Zachodu. Nasi ludzie odpowiedzialni za uprawę nie chcieli nas zawieść, ale pszenica nie rosła zbyt szybko. Musieliśmy kombinować i wymyślić, co jeszcze można nakręcić - mówił Snyder. Co ciekawe, twórca zajmował się „grupą kontrolną” upraw w swoim własnym garażu, by ocenić, jak radzą sobie inne rośliny, ale pszenica szybko wyprzedziła swoich konkurentów.
Czytaj więcej o Zacku Snyderze na łamach Spider's Web:
Rebel Moon: Zack Snyder zapowiada wersję rozszerzoną w kategorii R
Dowiedzieliśmy się też, że Snyder - reżyser i współautor scenariusza (pisał go wraz z Kurtem Johnstadem), twórca zajął się również operatorką. Kiedyś często trudnił się pracą z kamerą (mowa głównie o czasach, gdy tworzył reklamy), ale kilkanaście lat temu porzucił tę rolę. Deborah przypomniała mężowi: „Powiedziałeś kiedyś, że im większe filmy kręcisz, tym bardziej oddalasz się od kamery - doprowadzało cię to do szału”.
Deborah wyraziła też ekscytację dotyczącą tworzenia zupełnie nowego kanonu. W końcu współcześnie większość wielkich produkcji bazuje na znanych markach; sam Snyder był częścią wielkiego uniwersum DC należącego do Warner Bros. Tymczasem „Rebel Moon” to coś nowego, choć czerpiącego ze znanych tropów: „Avatara”, „Siedmiu Samurajów”, „Star Wars” czy „Heavy Metalu”.
Obecnie wszystko opiera się głównie na książkach lub grach. To remaki czy sequele. Bardzo rzadko zdarza się okazja, aby pracować nad czymś całkowicie oryginalnym, a potem zrobić to na skalę obejmującą różne światy, stworzenia i kostiumy - to było naprawdę ekscytujące. Żyliśmy czymś i pracowaliśmy nad tym, co było już wcześniej ugruntowane, więc miło jest wreszcie zrobić coś innego
– wyznała Deborah Snyder.
Wbrew pozorom - pracowanie przy własnej historii wcale nie jest łatwiejsze. Trzeba stworzyć własny, spójny kanon, a potem konsekwentnie się go trzymać.
Najtrudniejsze było to, że to my musieliśmy zadać wszystkie pytania i odpowiedzieć na każde. To coś innego niż: „o jakim elemencie kanonu musimy pamiętać?”. Ten element tworzenia jest zależny od ciebie i jest to inny proces. Teraz jesteśmy w epicentrum nowego wszechświata
- opowiedział Wesley Coller, współpracownik Snydera.
Projekt, który Snyder nazywa „Parszywą dwunastką w kosmosie”, to realizacja największej ambicji Snydera, który zawsze chciał zbudować uniwersum pełne opowieści i postaci skupionych wokół własnego konceptu.
Zack uwielbia wielowarstwowość świata, szczegółowość historii i zniuansowane postacie. Jego proces twórczy zawsze wymaga od niego ogromnego zaangażowania w odkrywanie tego, co kryje się pod maską, za fasadą - nie tylko warstwy wierzchniej, którą widzimy na ekranie. Możliwość wykorzystania tego świeżego pomysłu i rozwinięcia tego wszystkiego, zadawania pytań i znajdowania odpowiedzi, była dla niego najbardziej ekscytującą częścią pracy
- dodał Coller.
Czekają nas zatem inne produkcje, spin-offy, animacje i komiksy. Co więcej, każdy film otrzyma wersję reżyserską w kategorii wiekowej R, która będzie bogatsza o ogrom materiału. „Rebel Moon” doczeka się wersji dłuższej o godzinę.
Snyder przyznał, że to był pierwszy raz, gdy mógł nakręcić film i zaplanować coś takiego. Tym razem go nie ograniczano - nie musiał walczyć ze studiem, które go blokowało. „Cięcie w montażowni nie polegało na tym, że musiałem z nimi walczyć, mówiąc potem: ok nie zrobicie tego, co chcę, to czy mogę przynajmniej wydać to na DVD? Nie, szliśmy razem, ramię w ramię".
Snyder dodaje, że jest niezwykle dumny z wersji PG-13 przeznaczonej dla szerszej publiczności - jego zdaniem wypełnia ona „niesamowity, ponadczasowy, mitologiczny” obszar kina. Dodaje jednak, że to, co zrobili z drugą wersją, jest „zabawne i wywrotowe, ponieważ film science-fiction z kategorią R na taką skalę nie powinien istnieć”.