REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Książki

„Osiedle RZNiW” Remigiusza Mroza to historia do pochłonięcia w dwa wieczory

Gdyby zamiast produkowania kolejnych tytułów Remigiusz Mróz poświęcił czas na dopracowanie detali w swoich powieściach, jego książki byłyby o niebo lepsze. Ale i bez tego „Osiedle RZNiW” to kawał świetnie skrojonej historii, którą szczególnie docenią przedstawiciele pokolenia 30+.

21.07.2020
20:47
remigiusz mroz osiedle rzniw czwarta strona audioteka
REKLAMA
REKLAMA

Fani Remigiusza Mroza przyzwyczaili się już do tego, że raz na jakiś czas autor postanawia pożonglować formą i treścią, do której przyzwyczaja w swoich regularnie wydawanych powieściach. Robiąc przerwy od swoich najbardziej znanych i popularnych serii kryminalnych, Mróz czasem zerka ku historii, wchodzi na sejmowe korytarze albo wybiera się w świat fantastyki. Próby te wychodzą różnie, ale Mrozowi nie można odmówić tego, że próbuje i nie odcina kuponów od rekordowych liczb, jakie wykręcają jego książki. 

Teen horror w dobie Gadu-Gadu

„Osiedle RZNiW" jest właśnie taką próbą. Za sprawą najnowszej powieści Mroza przenosimy się do wczesnych lat dwutysięcznych, gdzie Polska będąca na ścieżce wejścia do Unii Europejskiej ma jednak w sobie — a zwłaszcza w swoim społeczeństwie — spore pokłady beznadziei, brudu i skrajnie małych możliwości dla wchodzących w dorosłość. A że Mróz stawia na świat nastolatków, widzimy w nim i fascynację rodzącym się na poważnie hip-hopem, i instalowanie się w naszym kraju Internetu, i pierwsze zderzenia pokoleń, dla których rzeczywistość, w której dorastali była skrajnie inna.

Ale nowa powieść Mroza nie jest tylko sentymentalną wycieczką w krainę komunikatorów Gadu-Gadu, nagrywania pirackich płyt ze ściągniętymi z Internetu piosenkami i powtarzanymi jak mantra tekstami WWO, Eldo czy Pezeta. To przede wszystkim pełnokrwista, kryminalna i skomplikowana opowieść, której kolejne piętra i poziomy zawiłości odkrywamy — czasem naprawdę mocno zaskoczeni — w kolejnych rozdziałach książki. Główny bohater, Deso, zakorzeniony w świecie hip-hopu, sprzedaży narkotyków i agresji wraz z wywodzącą się z zupełnie innych sfer koleżanką Żabą starają się odnaleźć klucz do zaginięcia znajomej z klasy. Kaskada wydarzeń, jakie następują po tym, gdy oboje wikłają się w tę sprawę, zadziwia nie tylko ich samych, ale przede wszystkim czytelników.

Przerost formy nad treścią drażni, ale to nadal świetnie skrojona historia.

„Osiedle RZNiW” to nie „wielka literatura”, co zresztą sygnalizuje sam autor w posłowiu swojej książki. Przerost formy (zwłaszcza językowej, gdy Mróz wręcz zabawia się wulgarnymi porównaniami, jakie stosuje młodzież) nad treścią bywa irytujący, podobnie jak permanentne zderzenia ulicznego slangu z wysublimowanymi literacko-geograficznymi porównaniami, które raz za razem stosują bohaterowie. 

Zgrzyt jest zauważalny, ale jednak nie sprawia, że historia, którą snuje Mróz, staje się mniej ciekawa. W większości zwroty akcji naprawdę nie są do przewidzenia, a pokolenie dzisiejszych trzydziestolatków odnajdzie sporo frajdy w rzeczywistości, która była ich realiami w końcówce lat 90. i na początku dwutysięcznych.

Pluskwa milenijna i problemy milenialsów

Oprócz, a może gdzieś obok kryminalnej historii, Remigiusz Mróz każe bowiem swoim czytelnikom zastanowić się nad warunkami, w jakich dorastało pokolenie, które dzisiaj bierze na swoje barki odpowiedzialność za wiele aspektów życia publicznego: wchodzi do polityki, robi kariery w korporacjach, zakłada rodziny lub z wyboru pozostaje w trybie singla, wyjeżdża za granicę lub z niej wraca, ma z definicji poniszczone relacje międzyludzkie. 

Autor bez większego zacięcia (a szkoda!) sygnalizuje, że kilka z wielu kluczy do rozwiązania tej sytuacji znajduje się właśnie w dziwnych czasach przełomu, gdy w kalendarzach pojawiała się dwójka z przodu, a komputery oczekiwały na pluskwę milenijną. Trochę brakuje pociągnięcia tego tematu, chociażby nawet w formie jakiejś mikroeseistyki zaznaczonej na marginesie głównej historii. Bywają w powieści momenty, jak gdyby Mróz chciał powiedzieć coś więcej, ale gryzie się w język i wraca do bezpiecznej (i ciekawej) opowieści o zabójstwie, porwaniu i całym tym rollercoasterze zdarzeń.

„Osiedle RZNiW” to lekkostrawna powieść na kilka letnich wieczorów.

„Osiedle RZNiW" jest książką skrojoną pod wakacyjny czas, zwłaszcza dla pokolenia 30+. Mróz gwarantuje kilka dobrze spędzonych wieczorów, w których dodatkiem do nieźle spędzonego czasu jest mała nutka nostalgii okraszona sentymentem czasów, które trwały absurdalnie krótko i które może zrozumieć tak naprawdę tylko kilka roczników Polaków, urodzonych na przełomie transformacji ustrojowej. Część młodszych i starszych czytelników może mieć pewne problemy z odnalezieniem się w rzeczywistości (także językowej) kreślonej przez Mroza, a ci, którzy nie znoszą hip-hopu będą mieli dodatkowy kłopot z wczuciem się w klimat powieści.

REKLAMA

Autor podjął dobrą decyzję, odgrzebując zakurzony przez długie lata pomysł na tę powieść. I o ile można przyczepić się do szczegółów, o tyle „Osiedle RZNiW" wciąga jak dobry kawałek hip-hopowy, który nie wychodzi z głowy przez parę ładnych dni. Tylko tyle i aż tyle.

„Osiedle RZNiW” ukazało się 15 lipca nakładem wydawnictwa Czwarta Strona. Powieść zadebiutowała również w formie serialu audio na Audiotece. W rolach głównych występują Antoni Królikowski (Deso)  i Julia Wieniawa (Żaba). W produkcji Audioteki słyszymy też m.in Janusza Chabiora, Adama Woronowicza, Aleksandrę Popławską  i znanego z  filmu „Jak Zostałem Gangsterem” Tomasza Włosoka. Za stronę muzyczną nagrania odpowiada Vienio.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA