REKLAMA

Rozmawiamy z gwiazdorem filmów dla dorosłych, o którym Netflix zrobił serial. "Seks jest prosty"

Rocco Siffredi sławę zdobył dzięki występom w filmach pornograficznych. Dzisiaj jest już tak wielką ikoną, że Netflix zrobił o nim serial, a marka Dsquared2 zaprosiła do współpracy przy nowej kolekcji ubrań. Co aktor, którego wszyscy widzieliśmy nago, chciałby przekazać w ciuchach sygnowanych swoim nazwiskiem? Udało nam się go o to spytać.

rocco siffredi dsquared
REKLAMA

Z Rocco Siffredim spotkaliśmy z okazji premiery sygnowanej jego nazwiskiem kolekcji Dsquared2, która odbyła się w VITKACU. Oczywiście, udało nam się porozmawiać nie tylko o współpracy z marką. Opowiedział nam również o serialu Netfliksa i - co najważniejsze - rzeczach, o jakich mówić potrafi najlepiej. Innymi słowy, z poniższego wywiadu z legendarnym aktorem porno dowiecie się wszystkiego, co kiedykolwiek chcieliście wiedzieć o seksie, ale baliście się zapytać.

REKLAMA

Rocco Siffredi - wywiad z legendą branży filmów dla dorosłych

Rafał Christ: Zacznijmy od "Superseksu". Jak się czułeś, oglądając serial?

Rocco Siffredi: Było to bardzo emocjonalne doświadczenie. To w końcu opowieść o mnie i moim życiu. Przedstawione wydarzenia naprawdę miały miejsce. Byłem konsultantem scenariuszowym, a nie mógłbym się podpisać pod historią, która do mnie nie należy. Cenię sobie szczerość, przez co nawet grając w porno, zawsze pokazywałem swoją twarz. Właściwie to w moich filmach twarz jest ważniejsza od penisa. To nią przede wszystkim gram. "Supersex" jest więc moją wierną biografią i przez tę autentyczność seans łatwy nie był. Bywało boleśnie i zdarzyło mi się nawet płakać w trakcie.

Supersex - Netflix - Rocco Siffredi

Co prawda od początku wiedziałem, że twórcy odwalili kawał dobrej roboty, ale zadowolenie z efektu przyszło z czasem. Człowiek się stresuje, gdy ogląda swoją historię opowiedzianą przez kogoś innego. Kiedy miałem okazję obejrzeć serial po raz drugi na tegorocznym Berlinale, byłem bardziej rozluźniony i skupiony na detalach. Wcześniej na przykład nie dostrzegałem siebie w aktorze, który się we mnie wciela. Dopiero na festiwalu się w nim odnalazłem i uważam, że Alessandro Borghi doskonale oddał moje emocje. Jak się od niego dowiedziałem, marzył, żeby mnie zagrać. Miałem więc dużo szczęścia, bo był to casting idealny. W ogóle wszystko wyszło perfekcyjnie. Jest to zasługa producenta Lorenza Mieli. To on od początku dbał, aby wszystko było na jak najwyższym poziomie. Starannie dobierał i aktorów i reżyserów, przez co nie dało się tego zrobić lepiej.

Recenzję serialu "Supersex" przeczytasz na Spider's Web: Serial Netfliksa o gwieździe porno jest jak egoistyczny kochanek. Rozpala, ale nie zaspokaja

Czy przez te wszystkie emocje, które tobą targały, wraz z seansem przyszła jakaś forma rachunku sumienia?

Powiem ci coś śmiesznego. Nigdy, ale to nigdy w życiu nie byłem u psychologa. Ze wszystkimi emocjami zawsze radziłem sobie sam. Taki już jestem. Praca nad tym serialem, a później oglądanie go, były dla mnie formą terapii. Co więcej, od początku przeczuwałem, że w związku z moim ekshibicjonizmem pojawią się problemy. I one nadeszły. Bliscy plują się, dlaczego powiedziałem to, dlaczego pokazałem tamto, dlaczego otworzyłem się tak bardzo. Ale to jest moje życie i przyszedł w nim moment, w którym poczułem potrzebę, aby wyrzucić z siebie wszystko, co mnie przez tyle lat uwierało.

Rocco Siffredi - Dsquared2

Serial bardzo dobrze pokazuje twoją ambiwalentną relację z branżą pornograficzną. Wielokrotnie próbowałeś bowiem z niej odejść, ale zawsze wracałeś. Dlaczego?

Ja chciałem odejść, ale ona nie chciała mnie puścić. Zawsze tak było. Kiedy moje dzieci miały po siedem, osiem, dziewięć lat, doszedłem do wniosku, że chyba pora z tym skończyć. Nie wiedziałem jednak, co mnie czeka i szybko straciłem nad sobą kontrolę. Tak to bowiem wygląda, kiedy jesteś uzależniony, nie zdając sobie z tego sprawy. Tracisz kontrolę i zaczynasz się w seksie zatracać. Dlatego ciągle wracałem. To jest trochę tak, jak ze sportowcami. Przestają grać i popadają w depresję, bo brakuje im rywalizacji, brakuje im wiwatujących tłumów, brakuje im adrenaliny. Mi też, gdy odchodziłem mając czterdziestkę na karku, brakowało tej pasji i emocji, jakie niesie ze sobą praca w porno. To samo czułem zresztą, kiedy odchodziłem parę lat później. Kiedy odchodziłem po raz trzeci również. Kilka razy na tę emeryturę przechodziłem, ale teraz chyba jednak udało mi się zerwać z graniem na dobre. Taką mam nadzieję.

Czujesz z tego powodu ulgę?

Nie wiem, czy nazwałbym to ulgą. Na pewno jestem szczęśliwy, bo wciąż produkuję filmy pornograficzne. Ciągle jestem częścią tego świata, który szczerze kocham. Teraz potrafię się jednak też od niego oddzielić. Nauczyłem się kontrolować samego siebie, swoje emocje i uczucia. Myślę, że udało mi się to ze względu na zmiany, jakie zaszły w samej branży. Najlepszym czasem dla porno były lata 90. 80. i 00. też były świetne, ale lata 90. to najlepszy okres. Dzisiejsze porno nie wzbudza już mojego entuzjazmu. Nie ma w nim pasji, jest oderwane od rzeczywistości. Ludzie zawsze uwielbiali seks i kochali go oglądać przez emocje, jakie ze sobą niesie. Dzisiaj, wydaje mi się, tych emocji już nie ma.

Co się zmieniło?

Z mojego doświadczenia wynika, że porno zawsze pokazywało ludziom co nadchodzi. Kiedy grałem w latach 80., wszyscy chcieli uprawiać seks tak jak ja. Kiedy w latach 90. robiliśmy ostrzejsze filmiki, wszystkie dziewczyny były chętne na eksperymenty. "Pociągnij mnie za włosy, muszę to przeżyć" – krzyczały w trakcie. Taka była po prostu moda. Myśmy ją nie tyle stworzyli, co przewidzieli, wyprzedzili. Chcieliśmy oczywiście zarabiać pieniądze, ale angażowaliśmy się w to, co robiliśmy. Próbowaliśmy przekraczać granice, próbowaliśmy nowych rzeczy. Towarzyszyła temu pasja. Dzisiaj aktorzy i aktorki sprowadzają pornografię do pracy. Filmy stały się przez to wymuszone, sztuczne.

Wiesz, pracowałem z najlepszymi reżyserami w branży – Aleksem De Renzy, Andrew Blakiem, Johnem Stagliano. Musiałem się z nimi spotykać dzień, a nawet trzy dni wcześniej, żeby przećwiczyć dialogi. Nie płacili mi za to, ale zgadzałem się, bo wiedziałem, że robimy film i muszę się na nim jakoś prezentować. Dzisiaj wygląda to zupełnie inaczej. Faceci przychodzą na plan, odgrywają jedną scenę, biorą pieniądze i wychodzą. Większość dziewczyn ma natomiast konta na OnlyFans i nie da się z nimi nawet porozmawiać. Wpadają, rozglądają się, tu pstrykną fotkę, tam nagrają filmik, a gdzie indziej wrzucą post. Regularnie widzę, jak kładą telefon gdzieś w kącie i nagrywają to, co my nagrywamy. Serio! Pytam się: "Dlaczego? Po co?" A one: "Proszę, Rocco, potrzebuje czegoś na OnlyFans".

Płacę aktorom i aktorkom, żeby grały w moim filmie i tylko na tym się skupiły. One tego nie robią, a ja nie mogę im nawet zwrócić uwagi. Gdy próbuję, odchodzą. OnlyFans, PornHub – to są ich główne źródła dochodów, więc muszę zaakceptować takie zachowanie i się zamknąć. Strasznie mnie to wkurza. Przez to właśnie we współczesnym porno nie ma już tego ognia namiętności, który wzniecaliśmy, gdy ja zaczynałem swoją karierę. Jak miałby się w ogóle pojawić? Do tego aktorzy muszą nawiązać jakąś relację osobistą, a to staje się niemożliwe, gdy traktują seks tak instrumentalnie.

A jest coś, co ci się podoba we współczesnym porno?

Nie powinienem aż tak krytykować współczesnego porno. Ono tak naprawdę nie jest złe, tylko inne niż to, z którego ja się wywodzę. I na pewno ma swoje dobre strony. Wszystko da się w nim bowiem zaplanować. Gdy byłem młodszy, zaczynaliśmy rano i nigdy nie wiedzieliśmy, kiedy skończymy. Nigdy! Nieraz trafiał się jakiś aktor, który nie mógł w danej chwili wystąpić, przez co wstrzymywaliśmy zdjęcia nawet na trzy godziny. Dzisiaj zaczynasz jedną scenę i wiesz, że skończysz ją o czwartej. Potem przejdziesz do kolejnej i o szóstej będzie fajrant, a o ósmej spotkasz się ze znajomymi, pójdziesz na randkę czy kolację do restauracji. Z producenckiego punktu widzenia jest to bardzo dobre.

Rocco Siffredi - Dsquared2

Tylko znowu w jakiś sposób przybliża realizację porno do pracy w biurze…

No tak. I nie jest to tylko moje wrażenie. Ludzie często zaczepiają mnie na ulicy i pytają: “Czemu w porno nie ma już namiętności? Czemu nie ma aktorów takich jak ty, którzy potrafią pokazać, że czerpią przyjemność z tego co robią?". Nie wiem. Naprawdę nie wiem, aczkolwiek mam swoje podejrzenia. Uważam, że seks stał się powszechny.

Może i sam seks stał się powszechniejszy w życiu osobistym, ale odnoszę wrażenie, że zniknął z przestrzeni publicznej…

To też prawda. Cofamy się w tej kwestii. Będę powtarzał do znudzenia: lata 90. były złotym okresem dla pornografii. Mieliśmy wtedy nagrodę Hot d’Or [pornograficzny odpowiednik Złotej Palmy przyznawanej na festiwalu filmowym w Cannes – przyp. red.] i organizowaliśmy swoje festiwale gdzie tylko się dało. W Hiszpanii, w Niemczech, wszędzie. Zdarzały się kontrowersje, ale władze się na to zgadzały. Urządzaliśmy wielkie erotyczne imprezy kipiące od seksu i nagości. Od jakichś 10 lat jest to coraz rzadsze zjawisko. Co chwilę pojawiają się nowe restrykcje. I kolejne. I kolejne. Ta wolność w kwestiach seksualnych, którą wywalczyliśmy sobie jeszcze w latach 60. i pielęgnowaliśmy w następnych dekadach, dzisiaj zaczyna zanikać. Mnie to osobiście przeraża, bo wolność jest dla mnie największą wartością.

Dzięki internetowi mam dzisiaj kontakt z ludźmi z różnych zakątków świata. Piszą do mnie chłopaki z Iranu, Afganistanu, Maroko, czy nawet Turcji i proszą o pomoc. Wysyłają zdjęcia z penisem na wierzchu i pytają, czy mają szansę na karierę w porno. Zaczynam się wtedy zastanawiać, co ja bym zrobił na ich miejscu, gdybym urodził się w kraju z ograniczoną wolnością osobistą. Pewnie nic. Zabiliby mnie. Przerażają mnie takie represje, przez co tym bardziej doceniam, że jestem Włochem. Dzięki temu moje życie zawsze było magiczne.

Z czego wynika to ograniczanie wolności, którą sobie wywalczyliśmy?

Nie wiem, nie pytaj mnie. Nie mam pojęcia. Uważam to za absurdalne. W pewnym momencie porno stało się łatwo dostępne. Potem dwoje młodych ludzi weszło na darmową stronkę, coś im się przestawiło w głowach i wszystkim odbiło. "Tak właśnie działa porno, źle wpływa na młodzież, trzeba je zdelegalizować, w całości" – tak ludzie teraz krzyczą. Szkodliwa tak naprawdę jest w tym wypadku generalizacja. Problemem nie jest bowiem pornografia, tylko te darmowe strony. Zawsze mnie zastanawia, czemu ktoś w ogóle zezwala na ich funkcjonowanie. Nie wiem kto mógłby mieć taką władzę, ale należałoby je wyłączyć.

Jestem profesjonalistą. Muszę działać zgodnie z zasadami, wypełniać mnóstwo dokumentów i upewnić się, że wszyscy są pełnoletni i rzeczywiście chcą pracować przy realizacji filmu. Wrzucając wideo na darmową stronę, nie trzeba tego robić. Możesz nagrać coś z dziewczyną, ona może mieć 16 lat, może się nawet na to nie zgadzać, może o tym nie wiedzieć, ale ty to wrzucisz i wszyscy mogą to zobaczyć. Dlatego właśnie nie lubię generalizacji, bo ludzie postrzegają potem moją pracę przez pryzmat tych portali i chcą mnie spalić na stosie.

Obserwuję, jak tacy ludzie rosną w siłę w Anglii czy we Francji. Naciskają, żeby władze zakazały pornografii. Nie rozumieją jednej rzeczy. Porno należy do sfery seksualnej. Sfera seksualna jest z kolei nieodłączną częścią życia. Seks, szczególnie gdy jesteśmy młodzi, staje się jedyną, a raczej najważniejszą formą zacieśniania więzów z drugim człowiekiem. Jako ludzie tak właśnie chcemy się poznawać. Doszedłem do tego już w wieku 12 lat. Ta forma kontaktu, ta radość, odkrywanie co się lubi, a czego nie – tak chciałem poznawać nowe osoby. Jeśli narzuca się na to jakieś ograniczenia, ogranicza się tak naprawdę kontakt z samym sobą i partnerem czy partnerką.

Skąd według ciebie bierze się dzisiaj taka niechęć do seksu?

To jest zabawne. Przyzwyczailiśmy się do przemocy. Przemoc jest wszędzie. Mamy wojnę w Ukrainie, mamy wojnę Izreala z Hamasem. Codziennie oglądamy z nich relacje. We Włoszech ciągle się mówi o tych wszystkich biednych imigrantach, którzy umierają, płynąc do nas w swoich łódkach. Śmierć i przemoc nas otaczają. Widzimy je w telewizji, w internecie, dosłownie wszędzie i nikt nie ma z tym problemu. One już nam nie przeszkadzają, jesteśmy na nie nieczuli. Staliśmy się za to bardzo wrażliwi na punkcie seksu. Boimy się go, jakby był źródłem jakiejś niszczycielskiej siły. Czemu seks nie może być traktowany jako coś normalnego? Abstrahuję od samego porno, chodzi mi w tym wypadku tylko o seks. Nie rozumiem, czemu na siłę spychamy seksualność do sfery tabu.

Gdybyśmy znormalizowali seksualność, nie byłoby tego problemu z porno. We Włoszech mamy Watykan, ale to wy, Polacy jesteście bardziej religijnym krajem. Nagrałem tu tylko jeden film…

"Rocco Invades Poland"…

To był jeden z najlepszych filmów w mojej karierze. Nagrywałem w Petersburgu, nagrywałem w Pradze, ale tutaj pracowało mi się najlepiej. Chciałem nawet wrócić, zrobić coś jeszcze, ale nie mogłem znaleźć ludzi, którzy by mi w tym pomogli. Wszyscy mnie ostrzegali: "Rocco, Polacy są religijni, nie znajdziesz tam chętnych dziewczyn". A przecież dziewczyny były tu wspaniałe. "Rocco Invades Poland" uważam za jeden z moich najlepszych filmów, właśnie dzięki nim. Były piękne, naturalne, nie miałem z nimi żadnych problemów. Dla mnie Polska to najlepszy kraj do nagrywania i pokazywania pornografii.

Dla Polaków to kultowy film, nawet jak ktoś go nie widział, to na pewno o nim słyszał…

Tak myślę, że jest dla was kultowy. Gdziekolwiek bym nie był, we Włoszech czy nawet na Węgrzech, jak spotykam Polaków, to właśnie wypytują mnie o "Rocco Invades Poland". Ja wtedy sobie myślę: "Jezu Chryste, czemu zrobiłem tam tylko jeden film?".

O Polaków podejściu do seksu poczytasz w innym wywiadzie na Spider's Web: Ta książka powinna zastąpić podręcznik do HiT-u. Rozmawiamy z autorką "Pieprzyć wstyd"

Co prawda uwielbiamy ten film, ale ogólnie w Polsce rzeczywiście mamy problem z seksualnością. Albo mieliśmy, bo poprzednia władza próbowała w tę sferę ingerować…

To jest najgorsze. Nie cierpię, kiedy politycy mieszają się w sprawy seksu. To nie jest ich sprawa. Seks należy do każdego z nas. Nie może być w tej kwestii mowy o jakiejś moralności. Moralność nie ma nic do seksualności. Seks wymaga jedynie szacunku między dwiema osobami, które chcą pójść ze sobą do łóżka i odkryć własne potrzeby. Mężczyzna z mężczyzną, kobieta z kobietą, mężczyzna z kobietą – to kwestia osobistych preferencji. Decyzja z kim decydujesz się współżyć należy do ciebie, nie do polityków.

Nienawidzę, kiedy ktoś mi mówi, jak mam uprawiać seks. Skąd ktokolwiek może wiedzieć, co lubię? Skąd ja mam wiedzieć, co ty lubisz? Nie ma jednej właściwej drogi. Nie da się w jeden sposób zaspokoić potrzeb każdego człowieka. Moja seksualność należy do mnie, twoja należy do ciebie. Wszystko ogranicza się tak naprawdę do zgody: druga osoba musi się zgodzić na to, co chcesz z nią zrobić, a ty musisz się zgodzić na to, co ona chce z tobą zrobić. To tyle. Tutaj nie ma żadnej magii ani komplikacji. Tego właśnie powinno się uczyć.

Temat seksualności często wypływa w trakcie kampanii politycznych. Słyszę wtedy, jak jeden z drugim mówi o zakazaniu porno. Świetnie! Ale może zacznijcie młodzież edukować, zamiast ją represjonować? Czemu muszą spędzać godzinę na lekcji religii, a nie edukacji seksualnej? No dlaczego? Zawsze tłumaczę to młodym ludziom, których spotykam we Włoszech. Problemem są rodzice, bo wychowują kolejne pokolenie w poczuciu wstydu. Jeśli uczymy dzieci wstydu, nigdy nie będziemy w stanie otwarcie z nimi porozmawiać.

OK, to jak rodzice powinni rozmawiać z dziećmi o seksie?

Przede wszystkim rodzice muszą wyzbyć się wstydu. Tutaj trzeba być otwartym i walić prosto z mostu. Powiedzieć synowi czy córce, co ich czeka, jak to wygląda, jakie mogą być konsekwencje. Musi to wypaść naturalnie, bo inaczej zamkną się w sobie. Dlatego nie można ich też oceniać. Może dziecko ci powie, że lubi coś, czego ty nie lubisz. Nie możesz się wtedy oburzać, mówić "To nie dla ciebie". Należy uszanować jego bądź jej preferencje. To takie proste. Seks jest rzeczą prostą. To zabawa i przyjemność, a ludzie z jakiegoś powodu próbują go komplikować.

Rocco Siffredi - Dsquared2

Coś jeszcze ci się nie podoba w dzisiejszym podejściu do seksualności?

A chociażby to, że mężczyźni boją się odzywać przez ruch #MeToo. Nie uważam, żeby był zły. Jest wręcz fantastyczny. Dzięki niemu kobiety wywalczyły sobie wolność i szacunek. Nie mogą się cofnąć i nie powinny w żadnym razie odpuszczać. Czasami jednak widzę jak ruchy feministyczne naciskają na mężczyzn, chcąc nas karać w nieskończoność. Dajcie spokój. Znajdźmy jakąś nić porozumienia. Uczmy się. Usiądźmy wszyscy – kobiety, mężczyźni – znajdźmy zadowalającą wszystkich formę reedukacji. Jeśli ktoś tylko naciska, rodzi się nieprzyjemne napięcie.

Ja to obserwuję w dzisiejszym porno. Ustawiam mnóstwo kamer w różnych miejscach – tu, tam, z boku, z góry, z dołu, po skosie, jak tylko się da. Każę je włączyć na długo przed rozpoczęciem zdjęć, bo pojawił się nowy trend. Nie mówię, że wszystkie tak robią, ale to się zdarza. Aktorzy i aktorki próbują wyciągać dodatkowe pieniądze, rzucając bezpodstawnymi oskarżeniami. Zawsze z nimi rozmawiamy, upewniamy się, co chcą robić i jak chcą to robić. Nic nowego. Tak było również w latach 80. czy 90., ale teraz musimy zabezpieczać się dodatkowymi nagraniami, żeby się później nie tłumaczyć.

To wszystko wyrasta z obsesji na punkcie zgody. Zgoda jest ważna, ale seks opiera się głównie na zachowaniach instynktownych. Jeśli zbyt często pytasz w trakcie, czy możesz zrobić to bądź tamto, staje się on nudny. Musi być w nim jakiś pierwiastek nieprzewidywalności. Dlatego też nie da się sprzedać przewidywalnego porno. O zgodę prosimy więc przed rozpoczęciem zdjęć, bo gdybyśmy to robili potem, ludzie nie chcieliby tego oglądać. Widzowie potrzebują zaskoczenia. Pragną ciągle odkrywać nowe rzeczy, które ich podniecają. Za dużo gadania tylko w tym przeszkadza.

Rocco Siffredi - Dsquared2

Rocco Siffredi x Dsquared2

Ciągle rozmawiamy o porno, a przecież jesteś kimś więcej niż gwiazdą filmów dla dorosłych. Nie bałbym się nawet nazwać cię popkulturową ikoną. Z tego też względu dzisiaj celebruje się twoje życie i karierę w serialu Netfliksa, czy w kolekcji ubrań Dsquared2, z powodu której tak naprawdę rozmawiamy.

To dla mnie wyjątkowa sprawa. Cała historia tej kolekcji jest wyjątkowa. Poznałem stylistkę z Nowego Jorku, która na mój widok cała się trzęsła z entuzjazmu. Opowiedziała mi, jak wraca teraz moda lat 90. i stwierdziła, że ja jestem przecież ikoną tej dekady. "Mógłbyś przypomnieć ludziom jakie były lata 90." – powiedziała. Chodziło jej o ówczesną wolność. Od tego właśnie zaczęła się dyskusja o tej kolekcji. Nie od penisa, nie od seksu. Od wolności.

O potwierdzenie tego musiałbyś pewnie pytać ludzi z Dsquared2, ale myślę, że razem z marką dzielimy umiłowanie do wolności, któremu chcieliśmy dać wyraz w tej kolekcji. Tymi ubraniami pragniemy celebrować lata 90., kiedy wszystko było prostsze, piękniejsze, milsze. Mówimy: "Ludzie, cofnijmy się trochę w czasie, ochłońmy i nie bierzmy siebie zbyt serio. Nie skupiajmy się na problemach, bo to będzie rodziło kolejne problemy. Zluzujmy!".

REKLAMA
Rocco Siffredi - Dsquared2

Jak się czułeś, gdy pierwszy raz zobaczyłeś tę kolekcję?

To było niesamowite. Urządzili pokaz we Włoszech, na którym pojawili się moi bliscy. Całkowicie surrealistyczne przeżycie, bo byłem gwiazdą wielkiego show marki, której ciuchy kupowałem zanim jeszcze nawiązaliśmy współpracę. Nosiłem Dsquared2 praktycznie od zawsze. Dlatego tego dnia rozsadzała mnie duma. To była fantastyczna noc. Jestem w tej branży od 40 lat i nigdy nie spodziewałem się, że kiedykolwiek będę w ten sposób celebrowany.

Właściwie to ten cały mój renesans jest dla mnie prawdziwym zaskoczeniem. Nie chodzi tylko o współpracę z Dsquared2, bo, podobnie jak podczas tego pokazu, czułem się na tegorocznym Berlinare, gdzie wyświetlano "Supersex". Przewodniczący jury do mnie podszedł i powiedział, że wszyscy cieszą się z mojej obecności. Nie było mi na pewno łatwo dojść do takiego punktu w karierze. Zostało to okupione ciężką pracą, ale, tak przynajmniej mi się wydaje, udało się dzięki temu, że nigdy nikt mnie do niczego nie zmuszał. Wszystko co robiłem, robiłem z odkrytą twarzą i ludzie widzieli, jak bardzo to kocham. Mam fanów obu płci i uważam, że urodziłem się właśnie po to, żeby dawać przyjemność tak kobietom, jak i mężczyznom. Po prostu. W tym chyba tkwi mój sekret.

Kolekcja Rocco Siffredi x Dsquared2 dostępna jest na vitkac.com oraz stacjonarnie w Domu Handlowym VITKAC. Serial "Supersex" obejrzycie natomiast na platformie Netflix.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA