Mało kto się przyznaje, wszyscy oglądają. Nic dziwnego, bo "Rolnik szuka żony" to świetny program
"Rolnik szuka żony" doczekał się już dziewięciu edycji na antenie Telewizji Polskiej. To dowód na to, że ludzie chcą oglądać ten program i kibicują rolnikom i rolniczkom w ich miłosnych wyborach. Tym bardziej, że na przestrzeni lat utworzyło się mnóstwo par w programie, które dziś tworzą szczęśliwe rodziny. Za co ludzie lubią i cenią ten program?
"Rolnik szuka żony" gości na antenie Telewizji Polskiej od maja 2014 roku. Aktualnie widzowie mogą oglądać dziewiątą edycję, która wystartowała we wrześniu. W niedzielnym, 3. odcinku show rolnicy i rolniczka wybrali już trzy kandydatki oraz kandydatów, których zaproszą na swoje gospodarstwa. Pomysłów na poznawanie potencjalnych partnerek i partnerów nie brakuje. Przykładowo jeden z rolników - Mateusz zorganizował kalambury, aby lepiej poznać dziewczyny goszczące u niego na gospodarstwie.
Jedni wytykają "Rolnikowi" przaśność, drudzy cenią program za naturalność.
9. edycja dopiero rozkręca się, jednak wygląda na to, że tak jak poprzednio, ma dużą szansę podbić TVP. W końcu 9. sezonów to naprawdę niezły wynik. Choć trzeba przyznać, że na przestrzeni lat program wzbudza bardzo skrajne emocje. Jedni wytykają "Rolnikowi" przaśność, ckliwość i oglądają program dla "beki", drudzy chwalą go za autentyczność, prostotę i szczerość. Zarówno ci, którzy mówią: nie, ja tego nie oglądam na poważnie, jak i zagorzali fani, przyczyniają się do dużej oglądalności i popularności programu "Rolnik szuka żony".
Sympatię widzów zaskarbiła nie tylko formuła show, ale też empatyczna prowadząca - Marta Manowska, która jest gospodynią formatu od pierwszej edycji. Słucha, wspiera oraz pociesza rolników i rolniczki.
"Pamiętam, że początki pracy w programie nie były łatwe. Pierwszy bohater, do którego pojechałam, na moje pytania odpowiadał tylko: "tak, nie, nie wiem”. Dopiero z czasem uczestnicy zaczęli "przełamywać lody". Zresztą odwiedzając naszych rolników miałam przygotowanych chyba ze sto pytań i wszystkie chciałam zadać. Praca na planie "Rolnik szuka żony" jest połączeniem bardzo dużej koncentracji i przygotowania z luzem i improwizacją. To jest pójście za człowiekiem. Clou tego wszystkiego to bycie ciekawym drugiej osoby. To wystarczy, żeby ona pozwoliła nam wejść w swój świat"
opowiadała Marta Manowska w rozmowie z serwisem Natemat.pl.
Twórcy miłosnego show zaufali Marcie, która wciąż prowadzi "Rolnika" i wiele osób nie wyobraża sobie programu bez niej. Zresztą show TVP był dla niej przepustką do dalszej kariery w TVP, gdzie prowadziła takie formaty jak m.in. "Sanatorium miłości" czy "The Voice Senior".
Wróćmy jednak do samego programu, w którym zasady wciąż są takie same od początku pierwszej edycji. Przypomnijmy, że w "Rolniku" występuje grupa rolników-singli oraz rolniczek -singielek, którzy przez udział w programie chcieliby znaleźć drugą połówkę. W zerowym odcinku przedstawiane są sylwetki kandydatów/kandydatek, a zainteresowane panie/panowie proszeni są o przysłanie listów do wybranego rolnika.
W kolejnych etapach programu piątka rolników, która otrzymała najwięcej listów, spośród zgłoszeń wybiera kilka kandydatek/kandydatów, z którymi umawia się na spotkanie. Po kolejnej selekcji wybrana grupa pań/panów zapraszana jest na gospodarstwo do wybranego rolnika. Tam też dokonywany jest ostateczny wybór. Rolnicy u boku swoich wybranek/wybranków odwiedzają też ich rodziny.
Życiowa tematyka i tradycyjny model rodziny.
Nie ukrywam, że również i mnie zdarzyło się oglądać "Rolnika", zarówno prywatnie, jak i zawodowo. Podoba mi się to, że rzeczywiście te relacje, które rozwijają się w programie, potem trwają i są przypieczętowane małżeństwem. Choć oczywiście, jak to w życiu bywa, sporo związków się rozpada, to jednak wiele par utworzonych w programie jest szczęśliwych poza kamerami. W ciągu tych 9. edycji powstało kilkanaście par, natomiast spora część z nich stanęła na ślubnym kobiercu i doczekała się dzieci, m.in. Agnieszka i Robert Filochowscy czy Anna i Grzegorz Bardowscy.
Są też tacy bohaterowie, którzy nie znaleźli miłości w show, ale dzięki temu, że wzięli udział w "Rolniku", mogli zainteresować innych kandydatów czy kandydatki swoją osobą. Są też takie przypadki, gdzie w pary połączyły się osoby z różnych edycji, którzy walczyli o serca zupełnie innych kandydatów. W tym programie sporo weryfikuje życie.
Życiowa tematyka programu to jeden z elementów, który podoba się widzom, a szukanie miłości na różne sposoby to temat, który zawsze wzbudza emocje. Czytając opinie w mediach społecznościowych na temat programu, można zauważyć, że ludziom podoba się oldchoolowy pomysł na pisanie listów do drugiej osoby. Ja też uważam, że to strzał w dziesiątkę. To też trochę niedzisiejsze rozwiązanie, szczególnie w czasach, gdy na rynku mamy zatrzęsienie aplikacji randkowych. Plusem jest również mnogość zadań i zabaw w programie, dzięki którym można lepiej poznać daną osobę. Twórcy "Rolnik szuka zony" zadbali też o to, aby na antenie pojawiła się rodzina rolniczek i rolników. Dzięki temu również i oni mogą poznać potencjalnych partnerów czy partnerki syna lub córki.
Warto też zwrócić uwagę na prostotę w programie, ale taką w dobrym tego słowa znaczeniu. Osoby występujące w show Telewizji Polskiej to często ludzie skromni i bardzo naturalni. Mieszkając w małych wioskach, często nie mają możliwości, żeby kogoś poznać. W związku z tym tego typu program jest dla nich idealnym rozwiązaniem.
Oczywiście są też ludzie, którzy chcą się wylansować i mają parcie na szkło, a do programu przyszli po to, aby na przykład wypromować swoje gospodarstwo. Osobiście ja mam wrażenie, że bardzo rzadko się to zdarza. Większość jednak chce, tak jak tytuł programu mówi, znaleźć tę jedną, najważniejszą osobę.