REKLAMA

Recenzencka afera w serwisie Rotten Tomatoes. Płacono za pozytywne opinie

Ile kosztuje pozytywna recenzja? Co najmniej 50 dolarów. Skąd to wiemy? Dzięki aferze, która wybuchła na agregatorze recenzji Rotten Tomatoes. Pewna firma PR-owa postanowiła bowiem podbić wynik promowanego przez siebie filmu, kupując przychylne opinie krytyków.

ofelia rotten tomatoes recenzje afera
REKLAMA

Sprawa tyczy się filmu "Ofelia" - feministycznego spojrzenia na "Hamleta" z 2018 roku. Podczas przedpremierowych pokazów, produkcja, która wciąż jeszcze walczyła o regularną dystrybucję kinową, nie przypadła krytykom do gustu. Na agregatorze recenzji Rotten Tomatoes zyskała wynik na poziomie 49 proc. pozytywnych opinii. Zgodnie z narzuconą przez serwis nomenklaturą była więc zgniła. Do świeżości zabrakło jej niewiele, bo zaledwie 11 proc.

Rotten Tomatoes jest agregatorem opiniotwórczym, więc dla "Ofelii" wynik w serwisie sprowadzał się do być albo nie być. Promująca film firma PR-owa Bunker 15 postanowiła na niego wpłynąć w najgorszy możliwy sposób. Zgłosiła się do recenzentów, chcąc "przemówić im do rozsądku" najbardziej uniwersalnym językiem świata - pieniędzmi.

Na Spider's Web pisaliśmy już o Rotten Tomatoes:

REKLAMA

PR opłacił recenzje, aby podnieść filmowi wynik na Rotten Tomatoes

W raporcie portalu "Vulture" poświęconemu negatywnemu wpływowi Rotten Tomatoes na branżę filmową czytamy, że pracownicy Bunker 15 nie zgłaszali się do czołowych krytyków, tylko do tych mniej znanych, często publikujących recenzje na swoich blogach. W końcu ich głos jest równie ważny, co innych. Wysłali im wiadomość o następującej treści:

To film Sundance'owy i mamy poczucie, że został potraktowany zbyt surowo przez niektórych krytyków (na pewno wielką rolę odegrały wygórowane oczekiwania), więc ludzie w niego zaangażowani mają wrażenie, że mógłby zyskać na wkładzie w sprawę innych krytyków.

REKLAMA
Ofelia - oceny - Rotten Tomatoes

Jeden z krytyków zapytał Bunker 15, co jeśli film mu się naprawdę nie spodoba. W odpowiedzi otrzymał wiadomość, wedle której ma co prawda prawo napisać, co mu się żywnie podoba, ale ci "super mili recenzenci" po prostu nie publikują swoich tekstów na portalach, czy blogach, które liczą się do oceny na Rotten Tomatoes.

Część dziennikarzy przyznaje, że Bunker 15 zapłacił im za pozytywną recenzję co najmniej 50 dolarów. Rotten Tomatoes co prawda nie zezwala na podobne praktyki, ale zanim sprawa wyszła na jaw, kupieni recenzenci zdążyli już swoje teksty opublikować. Ocena "Ofelii" skoczyła na agregatorze do 62 proc. - film stał się świeży, dzięki czemu zdobył amerykańskiego dystrybutora.

Gdy Rotten Tomatoes zorientował się, co zaszło, postanowił podjąć zdecydowane kroki: usunął z portalu produkcje promowane przez Bunker 15. Firma nie widzi jednak w tym co zrobiła nic złego. "Na naszej liście dystrybucyjnej mamy tysiące dziennikarzy. Tylko garstka z nich jest częścią mechanizmu, który pozwala filmowcom i producentom zasponsorować albo zapłacić za recenzję filmu" - podkreśla założyciel Bunker 15.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA