REKLAMA

Ryzykowny pomysł

Czasami można dojść do wniosku, że na nasze życie wpływa bardzo wiele zbiegów okoliczności. Słyszałem już wiele takich historyjek, jak np. ktoś uniknął katastrofy samolotu, bo przypomniał sobie o zostawionym przez siebie odkręconym gazie w domu i wycofał się z rękawa lotniczego. Albo jakiś facet poznał miłość swojego życia myląc sobie ubikacje w centrum handlowym, wchodząc do damskiej i wpadając na kobietę, która udawała się na ważne spotkanie, a znalazła się tam, bo było jej po drodze i musiała umyć ręce, a w domu zabrakło jej mydła

Rozrywka Blog
REKLAMA

(*). Nie wspominając już o takich bardziej codziennych zdarzeniach, jak przykładowo pomyłki telefoniczne - gdy ktoś otrzymuje wiadomość, która wcale nie był przeznaczona dla niego, tylko dlatego, bo nadawca pomylił sobie numer. W takim przypadku zbiegiem okoliczności jest fakt, iż akurat ta osoba, która taką wiadomość otrzymała, może tą wiadomość w jakiś sposób wykorzystać. Konsekwencje takiego właśnie zbiegu okoliczności poznamy w książce Jacka Dąbały pt. "Ryzykowny pomysł".

REKLAMA

Wyobraź sobie taką sytuację - wracasz zmęczony do domu nad ranem i z przyzwyczajenia odsłuchujesz swoją automatyczną sekretarkę. Jedna z wiadomości brzmi mniej więcej tak: "Pani Marzeno, znów muszę zniknąć. Trochę mi szkoda, bo teraz wyglądam naprawdę ekstra", została nagrana przez kobietę i bezdyskusyjnie nie jest przeznaczona dla ciebie, ponieważ nie jesteś panią Marzeną, a nawet jeśli już, to z pewnością nie masz nic wspólnego ze znikaniem. Co robisz w takiej sytuacji? Ja mogę odpowiedzieć za siebie - kasuję ową wiadomość i idę spać, a po przebudzeniu już nawet o tym nie pamiętam. Myślę, że zdecydowana większość postąpiłaby tak samo lub przynajmniej podobnie. No, chyba, że ktoś jest reporterem telewizyjnym i właśnie uznał, że taki pomyłkowy telefon to dobry pretekst do wszczęcia dziennikarskiego śledztwa - przynajmniej tak postąpił Artur Brandt, bohater opisywanej książki, która traktuje o jego śledztwie.

Uruchamiając swoje znajomości, wpływy oraz dziennikarski talent do kłamania, Artur Brandt po nitce do kłębka dochodzi najpierw do kobiety, która nagrała mu się na sekretarce, a potem do salonu kosmetycznego, z którym bez wątpienia coś jest nie tak. Mając do dyspozycji szczątkowe informacje, podejmuje się próby rozwikłania tajemniczej zagadki z nie bezpodstawną nadzieją, że to może być reportaż jego życia. Potem do akcji włączają się jeszcze nieznajome osoby, które dobitnie starają się przekazać, że to nie jest jego interes, grożąc oraz szantażując. Nie chcę zdradzać całej fabuły, jednak zapewniam, że każdego, kto zdecyduje się przeczytać tę książkę, zakończenie całkowicie zaskoczy - i to podwójnie!

Fabuła jest całkiem sensowna i - nie powiem - nawet wciągająca. Historia napisana jest w pierwszej osobie, a więc patrzymy na całą sprawę z punktu widzenia Artura Brandta. Autor ciekawie opisuje przebieg wydarzeń, wtrącając co chwila dowcipy oraz interesujące porównania i opisy postaci, miejsc, a także zachowań. Lekki, dowcipny styl pisania sprawia, że książkę czyta się szybko i przyjemnie, a zwroty akcji sprawiają, że podczas lektury zastanawiamy się "co się może teraz stać?". Fabuła raczej nie konkuruje z kryminałami Agathy Christie, ale nawet tego nie oczekiwałem - jest ciekawa i przemyślana, to najważniejsze.

REKLAMA

Na pewno nie żałuję czasu, który poświęciłem na lekturę "Ryzykownego pomysłu". Polecam tę pozycję wszystkim, którzy chcieliby odpocząć od ciężkiej literatury - nie ma to jak zrelaksować się przy bardzo pomysłowo napisanym kryminale, osadzonym w polskich realiach. Cena książki wynosi 25 złotych (bez grosza) i została ona wydana przez wydawnictwo Red Horse.

(*) - przedstawione zbiegi okoliczności są wymyślone, jakiekolwiek podobieństwo to zbieg okoliczności!

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA