REKLAMA

Kryminał, który rozbawi was do łez. „Sierżant Cuff” z Borysem Szycem podbija Audiotekę

To miał być eksperyment obliczony na jeden, góra dwa sezony. Tymczasem „Sierżant Cuff” stał się jedną z najgorętszych produkcji Audioteki. Serial doczekał się trzech części, a fani już pytają o jego kolejne odsłony. Na czym polega siła tego tytułu? O to spytaliśmy jego twórców — Kingę Krzemińską i Krzysztofa Komandera.

sierzant cuff audioteka kinga krzeminska krzysztof komander serial audio
REKLAMA
REKLAMA

Kryminalne intrygi okraszone dawką humoru, nieszablonowi bohaterowie oraz wybuchowy duet Borysa Szyca i Olafa Lubaszenki — połączenie tych trzech sił sprawiło, że „Sierżant Cuff” jest jedną z najpopularniejszych superprodukcji dostępnych w serwisie i aplikacji Audioteki. 

Twórcy serialu, Kinga Krzemińska i Krzysztof Komander, zgodnie przyznają, że sukces „Cuffa” i tak entuzjastyczne reakcje odbiorców, przerosły ich oczekiwania i nadzieje. 

I pomyśleć, że wszystko zaczęło się od pewnej XIX-wiecznej, nieco już zapomnianej powieści… Ale po kolei.

Skąd wziął się Cuff?

Kulisy narodzin tytułowego bohatera, sierżanta Hektora Cuffa, są co najmniej nadzwyczajne. Wszystko zaczęło się od brytyjskiej powieści „Kamień księżycowy” Wilkiego Collinsa z 1868 roku, którą Krzysztof Komander i Kinga Krzemińska mieli zaadaptować i nieco uwspółcześnić na potrzeby serialu audio. 

Szybko jednak okazało się, że książka uchodząca za pierwszą w historii, angielską powieść detektywistyczną (jej autorem inspirował się ponoć sam Alfred Hitchcock), znacznie odbiega od standardów współczesnych kryminałów. Ambitny plan przełożenia dzieła na bardziej współczesne realia spaliłby więc pewnie na panewce, gdyby uwagi twórców nie przykuł jeden z bohaterów o nazwisku Cuff. 

To właśnie on zainspirował Krzemińską i Komandera do stworzenia zupełnie nowej serii, która doczekała się już trzeciego sezonu na Audiotece i sporego grona wiernych fanów. 

Co takiego ma w sobie tytułowy sierżant? To pytanie zadaliśmy tym, którzy podarowali dawno zapomnianemu bohaterowi drugie życie.

Bohater z przypadku

Jak tłumaczą twórcy, właściwie tytułowy Cuff nie ma w tej chwili zbyt wiele wspólnego z bohaterem, którego odnaleźli na kartach powieści Collinsa. Ta książka stała się jedynie swego rodzaju trampoliną, od której odbił pomysł na stworzenie niejednoznacznej postaci. Jak to w życiu (a zwłaszcza w pracy twórczej) bywa, dużą rolę odegrał przypadek:

Kiedy już ustaliliśmy z Kingą, że to właśnie Hektor Cuff będzie naszym głównym bohaterem, bardzo trudno było nam zacząć. Chcieliśmy zbudować tę postać od początku, ale brakowało nam wizji. I wtedy wydarzyło się coś niesamowitego.

— opowiada w rozmowie z Rozrywka.Blog Krzysztof Komander, współtwórca słuchowiska.

Pewnego dnia, do knajpy, w której pisałem — albo raczej usiłowałem pisać — początek pierwszego rozdziału, wszedł pewien mężczyzna. Wyglądał jak ostatnia sierota, miał dziwne ubranie, zamówił przy barze oranżadę, usiadł i wyciągnął Nokię 3210. Dałbym sobie uciąć rękę, że pewnie grał w węża. (śmiech)

— wspomina reżyser.

Kiedy go zobaczyłem, od razu mnie olśniło. Zrobiłem mu ukradkiem zdjęcie i wysłałem do Kingi z tekstem: „To nasz Cuff". Facet ten tak zupełnie nie pasował do rzeczywistości, że było w nim coś absolutnie ujmującego

— dodaje Komander.

Nieporadny jak Columbo, skuteczny jak Bond

Pierwsze co mi przychodzi to głowy, to fakt, że Cuff jest mitomanem. Ma kompletnie pokręcony sposób łączenia faktów — wręcz na granicy szaleństwa. To jak z dziecięcą logiką: dorosły musi się na nią przestawić, ale w tym szaleństwie jest metoda. To dziecięca logika przebrana w dorosłe stroje i zabawki. 

— przekonuje współtwórczyni „Sierżanta Cuffa”, Kinga Krzemińska.

Cuff to typ faceta „nieogarniętego”, niechlujnego, może nawet głupkowatego, który z jakiegoś powodu zawsze spada na cztery łapy

— dodaje Krzysztof Komander.

To zarazem bohater, o którym do końca nie wiadomo, czy jest po prostu kretynem, któremu się udaje, czy inteligentnym gościem, ukrywającym się w skórze idioty

Zapytany o inspirację, która towarzyszyła kreacji sierżanta Cuffa, twórca przekonuje, że chodziło o stworzenie bohatera będącego swoistym miksem detektywa Columbo i agenta 007:

Z dzieciństwa pamiętam detektywa Columbo — strasznego fleję, który choć był  z góry oceniany przez pryzmat niechlujnego wizerunku — zawsze wygrywał. Bardzo lubię stosować właśnie taką figurę: gdy ktoś niepozorny wygrywa pomimo — a może właśnie dlatego — że ludzie go lekceważą. Można więc powiedzieć, że Hektor Cuff to bohater łączący w sobie cechy Columbo, ale i Jamesa Bonda, bo ostatecznie i tak zwykle jego jest na wierzchu.

A co z Komendantem, który towarzyszy Cuffowi w jego szalonych przygodach?

On funkcjonuje w odniesieniu do Cuffa, teoretycznie jest głosem rozsądku, ale w porównaniu z Cuffem każdy jest rozsądny... (śmiech) 

— mówi Krzemińska.

Komendant potrzebuje Cuffa do tego, by poczuć, że żyje. Bez niego zapadłby się w jakąś biurokrację. Cuff daje napęd i energię, a może nawet smak jego życiu.

— dodaje twórczyni.

„Sierżant Cuff” — o czym jest ta historia?

Choć wszystkie trzy części „Sierżanta Cuffa” wzajemnie łączą się, narracja została poprowadzona w taki sposób, że poszczególne sezony można oglądać w dowolnej kolejności.

W pierwszej, „eksperymentalnej” odsłonie serialu, punktem wyjścia dla wydarzeń są odnalezione w hotelowym pokoju zwłoki Godfrey’a Ablewhite’a, słynnego brytyjskiego filantropa. Wszystko wskazuje na to, że mężczyzna został zamordowany. Komu zależało na śmierci człowieka, który zrobił tak wiele na rzecz innych? Co znajduje się w tajemniczej skrytce w banku, która zdaje się jedynym tropem w sprawie? Z takimi pytaniami musi zmierzyć się sierżant Hektor Cuff (Borys Szyc), który rozpoczyna śledztwo, dzielnie wspierany przez swojego komendanta (Olaf Lubaszenko).

Drugi sezon „Sierżanta Cuffa” również otwiera tajemnicza śmierć. Tym razem sprawa jest o tyle spektakularna, że truposz nie zostaje odnaleziony gdzieś w zaciszu hotelu, ale na jednej z najbardziej widowiskowych (a zarazem widocznych…) atrakcji Londynu — słynnym diabelskim młynie London Eye. Choć początkowo wydaje się, że ofiara zmarła z przyczyn naturalnych, Cuff jest przekonany, że denatowi musiał ktoś pomóc. Dodatkowo, wbrew wszystkim i wszystkiemu, sierżant upiera się, że za zabójstwem stoi seryjny morderca grasujący w okolicy. 

W trzeciej, najnowszej części „Sierżanta Cuffa”, która niedawno zadebiutowała na Audiotece (nowych odcinków można posłuchać w każdą środę), niestrudzony duet udaje się aż na Szetlandy. To właśnie tam muszą zmierzyć się ze sprawą zaginięcia Daniela Sheparda, magnata branży włókniarskiej. Szybko okazuje się, że gra na obcym boisku jest dużo trudniejsza, niż w dobrze znanych rewirach, a burzliwa przyjaźń Cuffa i Komendanta zostanie wystawiona na niejedną próbę.

Śmiać się, czy bać? Jedno i drugie, ale z przewagą pierwszego

Choć „Sierżant Cuff” zawiera wszystkie niezbędne elementy kryminału, to bez wątpienia typowym przedstawicielem tego gatunku nie jest. Trup nie ściele się tu zbyt gęsto, a w dialogach na próżno doszukiwać się wulgaryzmów. Przede wszystkim chodzi o zagadkę i… dobrą zabawę.

Postać komediowa tym się różni od dramatycznej, że kieruje się obsesjami, których nie jest świadoma — za to odbiorca dostrzega je bardzo wyraźnie. Publiczność nie jest emocjonalnie przyklejona do postaci komediowej, tym małym odklejeniem jest śmiech. Dokładnie tak jest w przypadku Cuffa.

— mówi Kinga Krzemińska.

Po premierze 2. sezonu po raz pierwszy w życiu zaczęły do mnie pisać obce osoby. Usłyszałem nawet, że 9-letnia córka jednego z naszych słuchaczy tak bardzo wciągnęła się w historię Cuffa, że odbyła z mamą wycieczkę po Londynie śladami sierżanta. Nie wiedziałem, że dzieci będą tego słuchać! Dobrze, że założyliśmy od początku, że nie będziemy w tej produkcji przeklinać…

— śmieje się Krzysztof Komander.

Ta wiadomość o 9-latce pochłoniętej przygodami Cuffa dała mi masę energii i zapału do pracy nad 3. sezonem. Dla mnie takie komentarze mają ogromne znaczenie. To nie jest tak, że chcę zadowolić wszystkich, ale opinie słuchaczy są dla mnie ważne na tyle, że przynajmniej biorę je pod uwagę.

— wspomina reżyser.

Śmiech sprawia, że między ludźmi tworzy się wspólnota. Chciałam, byśmy stworzyli coś, z czego mogą się cieszyć przedstawiciele każdego pokolenia. Te postaci są w jakimś sensie rozczulające: oni nie są świadomi swoich ułomności, ale znajdują przestrzeń na ułomność innych ludzi. Cuff przyjmuje Komendanta takim, jakim jest i na odwrót.

— dodaje Krzemińska.

Serial audio od kulis, czyli jak powstawała seria o Cuffie

Pandemia koronawirusa nie oszczędziła branży kulturalnej i rozrywkowej. Wiele planów filmowych zostało zawieszonych na kilka miesięcy, przez co obecnie obserwujemy falę opóźnień w kalendarzu kinowych premier — jak chociażby w przypadku kolejnej części przygód Jamesa Bonda, czyli filmu „Nie czas umierać”.

Całe szczęście, z produkcjami audio lockdown obszedł się dość łagodnie. Co nie oznacza, że podczas pracy nad „Sierżantem Cuffem” nie było kryzysowych momentów:

To była moja pierwsza realizacja dla Audioteki. Jako że skończyłem szkołę filmową i na co dzień pracuję jako reżyser i montażysta, siłą rzeczy kładę duży nacisk na obraz. A tutaj tego obrazu zostałem nagle „pozbawiony”. 

— tłumaczy Komander.

Musiałem się więc niejako przestawić na „myślenie dźwiękiem”. Dobrze dobrać rytm dialogów, uważać na pauzy. Cisza w kinie potrafi być wymowna, ale jeśli w audiobooku pauza jest zbyt długa, słuchacze po kilku sekundach zaczynają regulować odbiorniki. To również mocno weryfikuje postrzeganie poszczególnych aktorów — okazuje się, że nie każdy kto świetnie wypada w filmach jest dobrym lektorem i na odwrót. Ale są też tacy, którzy wypadają świetnie zarówno na wizji, jak i w fonii. I dokładnie tak jest w przypadku Borysa Szyca i Olafa Lubaszenki.

— przekonuje reżyser.

To prawda, właściwie dziś nie wyobrażamy sobie, by Cuffowi i Komendantowi użyczali głosów inni aktorzy. Jesteśmy bardzo zadowoleni z obsady — od Borysa i Olafa począwszy, a skończywszy na innych wspaniałych nazwiskach, które udało się zaangażować do naszej produkcji — m.in. Agnieszki Więdłochy, Ewy Szykulskiej, Agnieszki Żulewskiej, Mariana Opani, czy Pawła Deląga.

dodaje Krzemińska.

Dla mnie najtrudniejszym momentem był ten, w którym miałam usiąść do pracy nad 2. sezonem. Z jednej strony cieszył mnie sukces naszego dzieła, ale z drugiej, obawiałam się, czy zdołamy niejako „obronić” ten tytuł. Pojawiło się poczucie presji i wysoko zawieszonej poprzeczki. Całe szczęście, mimo naszych obaw, „Cuff 2” został przyjęty przez słuchaczy równie entuzjastycznie, co część pierwsza. To dodało nam skrzydeł do tego stopnia, że praca nad 3. sezonem była już czystą przyjemnością.

— podkreśla twórczyni.

Czy będzie „Sierżant Cuff 4”?

Trudno nie odnieść wrażenia, że kluczem do sukcesu „Sierżanta Cuffa” jest siła duetów. Tę swoistą „chemię” pomiędzy Borysem Szycem a Olafem Lubaszenką słychać właściwie w każdym dialogu Cuffa i Komendanta. Podobne odczucia towarzyszą mi, gdy rozmawiam z twórcami — Krzemińska i Komander tworzą niezwykle zgrany team, którego energia przekłada się na kreowane przez ten twórczy tandem postaci:

Coś w tym jest, że Kinia ma w sobie trochę z cholerycznego, ale jednak twardo stąpającego po ziemi Komendanta, a mnie… cóż, mnie bliżej do nieokrzesanego Cuffa, który najpierw działa, a potem myśli.

— nie kryje rozbawienia Komander.

Ja również dostrzegam to podobieństwo i pewnie trochę tak jest, że kreując te dwie postaci, stwarzamy z nich nasze alter ego. Między nami faktycznie bywa niemal tak samo burzliwie jak pomiędzy Cuffem a jego przełożonym. Najważniejsze, że dokładnie tak jak oni, mimo najostrzejszych kłótni wiemy, że zawsze możemy na siebie liczyć.

— dodaje Kinga Krzemińska.

Dzięki temu, ta historia jest również, a może przede wszystkim, opowieścią o szczerej przyjaźni. Mamy gigantyczną potrzebę wspólnego śmiechu. My z Komanderem lubimy się śmiać. Może tylko gdy jesteśmy solidnie na siebie wkurzeni, to nie ma w naszych rozmowach żartów. Więc faktycznie to nieustanne napięcie między bohaterami może wynikać z nas samych.

— przekonuje współautorka serialu.

Czy zatem fani „Sierżanta Cuffa” mogą liczyć na powrót ulubionych bohaterów w 4. sezonie? Twórcy na razie deklarują, że potrzebują przerwy od pracy nad tym projektem, ale jednocześnie nie mówią stanowczego „nie” kolejnym odsłonom przygód Cuffa i Komendanta:

Dopuszczam taką możliwość. Wydaje mi się, że te trzy części stanowią jakąś całość. Jeżeli mielibyśmy usiąść do czwartej, to myślę, że byłoby to nowe otwarcie. Tak to odbieram. Mamy też na głowie dziś tyle projektów, że potrzeba nam dłuższej przerwy.

— mówi Kinga Krzemińska.

Na razie damy sobie trochę czasu. Ja mam pomysł na następne trzy sezony: tak długo jak Cuff z Komendantem stykają się ze sobą, tak długo wystarczy nam paliwa. Czekamy też na odbiór naszych słuchaczy. Zobaczymy. W idealnym świecie, w którym mam nieograniczoną ilość czasu i energii, to na pewno chciałbym, by Cuff jeszcze parę razy doszedł do głosu. To moje marzenie.

— puentuje Krzysztof Komander.

Wszystkich sezonów „Sierżanta Cuffa” posłuchacie w Audiotece.

REKLAMA

* Tekst powstał we współpracy z Audioteką.

Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj serwis Rozrywka.Blog w Google News.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA