REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Burza wokół "Śmierci Zygielbojma". Reżyser zarzuca rządowi, że używa filmu do zakłamywania historii

Reżyser Ryszard Brylski nie chce, by jego nowy film "Śmierci Zygielbojma" służył rządowej propagandzie. Produkcja jest współfinansowana przez Polską Fundację Narodową, ale ta promuje go przekłamaniami historycznymi. Wybuchł skandal, a minister Gliński zaciera ręce, bo ma darmową reklamę.

04.11.2021
19:30
smierc zygielbojma afera pfn glinski
REKLAMA

Szmul Zygielbojm (w tej roli Wojciech Mecwaldowski) był polsko-żydowskim lewicowym politykiem i członkiem polskiego rządu na uchodźstwie w Londynie. W 1943 roku odebrał sobie życie w proteście przeciwko bezczynności aliantów wobec trwającego Holocaustu.

REKLAMA

Film "Śmierć Zygielbojma", który w piątek wchodzi do kin, opowiada o śledztwie, które wyjaśniało przyczyny samobójstwa. W filmie pojawia się też postać Jana Karskiego – emisariusza Polskiego Państwa Podziemnego, który również próbował zwrócić oczy świata na to, co działo się w Europie.

W środę w Teatrze Narodowym miała miejsce premiera filmu, na której pojawił się oczywiście reżyser i ekipa, ale także m.in. minister kultury Piotr Gliński i szef PFN Marcin Zarzecki. Nie spodziewali się, że w czasie przemówienia przed pokazem zostaną skrytykowani ze sceny.

Skandal na premierze "Śmierci Zygielbojma". Reżyser filmu oskarżył PFN o kłamstwa historyczne.

Obecne na wydarzeniu media cytują Ryszarda Brylskiego, który we wstępie m.in. zarzucił PFN umieszczanie w materiałach dotyczących filmu "kłamliwych treści".

W żadnej ze scen, które za chwilę obejrzymy, nie znajdą państwo ignorujących historię stwierdzeń ani sugestii, że "w Holokauście ginęli Polacy", a tym bardziej, cytuję: że "żaden czynny udział Polaków w zagładzie Żydów nie był możliwy". Te zagadnienia nie są w ogóle w naszym filmie poruszane – powiedział Ryszard Brylski.

- Mój film został zdegradowany do kategorii "kina rządowej propagandy" – stwierdził reżyser. O co tak naprawdę chodzi? O wspominany fragment, który wciąż widnieje na stronie projektu.

 class="wp-image-1827604"
Screen z www.pfn.org.pl

Już tydzień temu polscy historycy byli oburzeni tymi stwierdzeniami, które pojawiają się na stronie fundacji pragnącej "promować nasze sukcesy w nauce, bogatą kulturę, wspaniałą historię i niepowtarzalną przyrodę". Prof. Jan Grabowski nazwał to "chamstwem historycznym". I nie ma co się dziwić, bo nawet dzieci wiedzą, a przynajmniej powinny, że w Holocauście ginęli przede wszystkim Żydzi.

- Twierdzenie, że Polacy razem z Żydami przechodzili razem przez Holocaust jest nie tyle nawet niegodziwością, ale formą negacji Holocaustu – przyznał w rozmowie z TOK.FM prof. Jan Grabowski. Drugi kontrowersyjny fragment to ten mówiący o tym, że Polacy w żaden sposób nie uczestniczyli w zagładzie Żydów, co, według naukowca, jest "grubym fałszerstwem historii".

Bo to, że Polacy - w takich czy innych segmentach polskiego społeczeństwa - brali czynny udział w Zagładzie, jest udowodnione ponad wszelką wątpliwość. I nawet jeżeli ktoś nie ma najmniejszego wykształcenia historycznego, to jest w stanie do tych informacji dotrzeć. Te sformułowania, które znalazły się na stronie Polskiej Fundacji Narodowej, wskazują, że to jest przerażający regres, że dzisiaj już w Polsce właściwie wszystko można mówić czy napisać. Coś, co nazywało się pedagogiką wstydu, zostało zastąpione przez pedagogikę bezwstydu

– mówił prof. Jan Grabowski.

PFN odniósł się do krytyki na swojej stronie. Fundacja w oświadczeniu podkreśla, że reżyser miał wolną rękę, a informacje prasowe były konsultowane z historykami (nie podano jednak nazwisk).

Reżyser filmu „Śmierć Zygielbojma” miał pełną wolność i swobodę artystyczną przy tworzeniu filmu. Nikt nie ingerował w treść artystycznego przekazu. Krytyczne uwagi poczynione podczas przemówienia otwierającego pokaz wspólnej produkcji są niezrozumiałe i zaskakujące, gdyż nie padły podczas wielu spotkań kolaudujących treść i formę filmu na każdym poprzednim etapie prac nad filmem. Wszystkie materiały prasowe i promocyjne dotyczące filmu były konsultowane z historykami oraz producentami filmu i zawierają wyłącznie treści merytoryczne – informacyjne i edukacyjne. Zarząd Polskiej Fundacji Narodowej stanowczo sprzeciwia się wszelkim formom upolityczniania filmu, którego przekaz jest uniwersalny, a temat niezwykle ważny dla współczesnego świata. Ponadto Zarząd Polskiej Fundacji Narodowej zwraca uwagę, że premiera tak ważnego, oczekiwanego przez wiele środowisk filmu nie jest właściwym miejscem do odczytywania manifestów politycznych

– czytamy w oświadczeniu PFN.

Minister Gliński cieszy się z darmowej promocji filmu.

Ryszard Brylski zwrócił się też w stronę Piotra Glińskiego. Był szczerze zdziwiony, że nazwisko ministra pojawia się w napisach końcowych filmu. Z jego słów wynika, że zostało ono dodane bez jego wiedzy i prawdopodobnie już po oddaniu "Śmierci Zygielbojma" do dystrybucji.

- W końcowych napisach znajdą państwo informację brzmiącą: "Pomysł filmu: Piotr Gliński". Wpis taki pojawił się ostatnio w pokazowych kopiach i chciałbym zaznaczyć, że jest on dla mnie zaskakujący i niezrozumiały – wyznał reżyser.

Wywołany do tablicy minister Gliński odniósł się do zarzutów. Możemy je przeczytać na Facebooku. Rozpisał całą chronologię wydarzeń, z której możemy wywnioskować, że faktycznie mógł wprawić w ruch proces powstawania filmu.

Umieszczanie jednak w napisach autoreklamy "Pomysł filmu: Piotr Gliński" jest co najmniej kontrowersyjne, bo minister ani nie napisał szkicu scenariusza czy wizji filmu, ani nie wymyślił historii, Sam też zaznaczył, że "pomimo zaangażowania w powstanie filmu, nigdy nie ingerowałem na żadnym etapie w kwestie merytoryczne czy sprawy personalne".

Mnie marzy się film o Janie Karskim, bo jego misja nadawałaby się na ekscytujący, pełen zwrotów akcji, film szpiegowski – do tego bardzo aktualny, bo zwraca uwagę na to, że dziś też świat, w tym my Polacy, jesteśmy bierni na tragedie, które dzieją się na naszych oczach. Jednak to przecież nie ja odkryłem tę postać. Uzurpowanie sobie prawa do bycia pomysłodawcą produkcji o ciekawym bohaterze jest niedorzeczne.

REKLAMA

Na koniec minister napisał: "Wczorajsza sytuacja jest przykra, ale być może – nieco paradoksalnie - przyczyni się do promocji tej wyjątkowej i ważnej historii, którą opowiada film 'Śmierć Zygielbojma'". Rzecz jasna ma rację, ale jak na szefa resortu kultury, trochę to mało kulturalne.

* zdjęcie główne: materiały prasowe / Monolith

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA