Kiedy myślę o twórczości Woody’ego Allena, widzę: dowcip, ironię i bezpretensjonalność. Widzę pokręcony świat, daleki od ideału, do którego jednak chciałabym należeć. Widzę świat, który śmieje mi się prosto w twarz i jednocześnie puszcza do mnie oko, mówiąc: "chodź, dostaniesz po gębie, ale i Ty w końcu znajdziesz swoje miejsce". I zawsze znajduję. Ostatnio w "Co nas kręci, co nas podnieca".
Tłumaczenie tytułu, dla mnie nie do końca zrozumiałe oraz niepotrzebnie wymyślne, ale idąc za oryginalnym – whatever works – ważne, że film do mnie przemówił. A dlaczego? Z trzech prostych powodów: dowcip, ironia i bezpretensjonalność.
Główny bohater, Boris (Larry David), narrator szalonej historii, choć nie nieprawdopodobnej (toć to historia jego życia!), jest dojrzałym, zgorzkniałym mężczyzną. Cierpi na hipochondrię, stany lękowe i nocne poty. Zwykł o sobie mówić, że jest geniuszem, choć geniuszem niespełnionym. Zarówno w życiu jak i śmierci - próba jego samobójstwa zakończyła się tylko kalectwem, w efekcie którego utyka na jedną nogę. Pewnego dnia, niczym w jednej z tych baśniowych opowieści o miłości, spotyka na swojej drodze młodą dziewczynę. Melody (Evan Rachel Wood) uciekła do Nowego Jorku, z dala od swojej rodziny, by rozpocząć lepsze życie. Ma wejść do jego mieszkania tylko na 2 minuty, a zostaje na…
Ale ta historia to nie baśń. Nie ma tam frazesów o wiecznym oddaniu, i że ja cię nie opuszczę, aż do śmierci. Są zdrady, jest dużo seksu i "ona jest pedałem", ale kumulacja tego jest tak zabawna, że bite 92 minuty filmu chichotałam z podekscytowania. To jest opowieść o szczęściu i życiu. Oczywiście, trochę niepoprawna i zwariowana, ale kto powiedział, że takie rzeczy dzieją się tylko na ekranie? Skoro jesteśmy tymi ludźmi, którzy ich obserwują to równie dobrze możemy być tymi, którzy poddadzą się losowi i zaczną żyć. Bo w tej historii chodzi o fart, nie o pomysłowość, jak mówi Boris.
"Co nas kręci, co nas podnieca" to warta obejrzenia komedia, która porusza, ale nie w ten nachalny, ambitno-refleksyjny i sentymentalno-moralizatorski sposób. Oglądając ją, przystajemy w niektórych momentach, głównie podczas sarkastycznych i trafnych monologów Borisa, by zobaczyć samych siebie w krzywym zwierciadle. Jakże byśmy chcieli nie być tymi owsikami, kretynami i zombie, z którymi na co dzień musi mieć do czynienia ten stary megaloman. Jakże byśmy chcieli… A wystarczy tylko nauczyć się grać w szachy i ten świetny film Allena, w starym, nowojorskim klimacie.
Obejrzyj film na vod.pl!