Banalna historia miłosna? Nic z tych rzeczy. "Sztokholm" to kapitalny film
Netflix jest bardzo pojemną platformą, która mieści zarówno nowości, jak i starsze produkcje. A skoro o nich mowa, warto przyjrzeć się się hiszpańskiej produkcji "Sztokholm", która zrealizowana została przy bardzo skromnym budżecie. Pozornie błaha historia randkowa głównych bohaterów, z każdą minutą wciąga coraz bardziej, a romantyczny klimat z czasem przeradza się w psychologiczną grę i walkę o władzę.
Ten film jest nieco schowaną perełką Netfliksa, który niewykluczone, gdy był wyświetlany w kinach, mógł przejść bez echa. O hiszpańskiej produkcji Rodrigo Sorogoyena raczej głośno u nas nie było. "Sztokholm" miał bardzo skromny budżet, a sfinansowano go przez crowdfunding.
Więcej o filmach Netfliksa czytaj na Spider's Web:
Pozornie błaha historia randkowa rozwija się w dość niebezpieczną grę.
Ci, który lubią melodramaty, myślę, że nie będą zawiedzeni. Historia randkowa jej i jego, bo w filmie główni bohaterowie nie mają przypisanych imion, zaczyna się dość banalnie. W początkowych scenach rozmawia ze sobą dwóch młodych mężczyzn, gdzie dziewczyna jednego z nich wyjeżdża do Sztokholmu. Jej partner nie wierzy, by kobieta pozostała mu wierna. Krótka rozmowa kończy się, a kamera przenosi się na głównego bohatera, któremu wpada w oko piękna i delikatna dziewczyna.
Ta początkowo spławia go, lecz on nie daje za wygraną. Gdy bohaterka mówi, że ucieka z imprezy do domu, chłopak robi wszystko, by ją zatrzymać. Każde z nich jest inne: ona - delikatna, wycofana i nieśmiała. On - pewny siebie, elokwentny i czarujący. Chłopak nawija dziewczynie makaron na uszy, twierdząc, że zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia. Ona mu nie nie wierzy, lecz w pewnym momencie mięknie, przemierzając z poznanym na imprezie chłopakiem, kolejne ulice miasta - prawdopodobnie Madrytu. On doskonale wie, jakich sztuczek użyć, by przyciągnąć ją do siebie do domu. Finał tej nocy jest oczywisty, lecz następnego dnia romantyzm gdzieś pryska.
Chłopak z "zakochanego od pierwszego wejrzenia" zamienia się w typa, który choć wciąż jest miły, dość chłodno obchodzi się z nowo poznaną dziewczyną. Klasyczna historia. Gość dostał, czego chciał i nie musi się już starać. Ot w jego mniemaniu typowy one nigt stand, z wcześniejszym uwiedzeniem dziewczyny.
Jednak gdy bohater myśli, że nowo poznana towarzyszka wypije tę kawę i sobie pójdzie, jest w dużym błędzie. Od tamtej pory mamy do czynienia z psychologiczną gra, którą prowadzą między sobą główni bohaterowie, a każdy z nich jest zupełnie inną osobą, niż poprzedniej nocy. Ona wciąż jest krucha, ale stanowcza i nie dająca za wygraną, skrywająca też pewną tajemnicę, on dalej pewny siebie, ale przez jej zachowanie kompletnie zbity z tropu.
W drugiej części filmu, która jest znacznie ciekawsza i mocniejsza, niż pierwsza, wykluwa się też drugie dno tytułu, czyli syndrom sztokholmski. To film o igraniu uczuciami innych, gdzie pewne zachowania mogą mieć poważne, a nawet tragiczne konsekwencje dla drugiej strony. To też pewna refleksja o tym, jak pokolenie młodych ludzi nie umie w relacje.
Na pierwszy rzut oka film może sprawiać wrażenie, jakby był standardowym romansidłem dla nastolatków z banalną historią, ale gwarantuję wam, że taki nie jest. Skromny budżet, dosłownie kilku aktorów, w tym dwójka głównych bohaterów i kilka plenerów wystarczą, by o "Sztokholmie" pisać jako o filmie kompletnym ze świetnym aktorstwem i bardzo dobrymi dialogami. Choć produkcja powstała z myślą o nastolatkach i dwudziestolatkach, zadowoli też pozostałe, nieco starsze grupy wiekowe. Bo o ile pierwsza część może wydawać się nieco infantylna i banalna,, druga poprowadzona jest ciekawie, wciągająco i intrygująco.
Świetne aktorstwo, bardzo dobre dialogi oraz soundrack w "Sztokholmie"
Świetnie wypadają główni bohaterowie: Aura Garrido magnetyzuje na ekranie, przechodząc błyskawicznie od nieśmiałej i wycofanej dziewczyny w kobietę, która nie daje za wygraną i będzie usiłowała postawić na swoim. Z kolei Javier Pereira, który jest zresztą mocno popularny w Hiszpanii bardzo przekonywująco gra pewnego siebie typa, który zawsze dostaje, czego chce, szczególnie w kontekście relacji damsko-męskich. Klimat filmu świetnie uzupełnia bardzo dobry, momentami elektroniczny soundrack, idealnie pasujący do miłosnych rozterek dwudziestokilkulatków.
Choć może teraz mało kto pamięta, drugi film Rodrigo Sorogoyena zdobył wiele nagród na festiwalu w Maladze w 2013 roku, wywołując wiele pozytywnego szumu. To minimalistyczne, ale bardzo przemyślane kino, któremu warto dać szansę wśród licznych propozycji Netfliksa.