REKLAMA

„Gra o tron” od HBO czy „Wiedźmin” od Netfliksa - na który z tych seriali czekam bardziej?

Ten rok będzie czasem „Wiedźmina”, ale nie tylko Netflix ma asa w rękawie. Wszak na 2019 rok przypada również premiera finałowego sezonu „Gry o tron”. Oba seriale rozpalają wyobraźnię widzów i nie sposób osądzić, który wywołuje więcej emocji.

gra o tron czy wiedźmin
REKLAMA
REKLAMA

Wybieranie pomiędzy „Wiedźminem” a „Grą o tron” to jak oddanie się w ręce Joffreya Baratheona. Wyobraźcie sobie, że ktoś mówi wam, że możecie obejrzeć tylko JEDEN serial. Bo tak. Nie podaje przyczyny, ale wy wiecie, że jeżeli spróbujecie go oszukać, skończy się to tragicznie - Geralt pomyśli, że jesteście strzygą lub Cersei akurat będzie nie w humorze, a dawno nikt nie stracił głowy.

Brzmi to jak koszmar każdego fana produkcji w odcinkach i każdego Polaka, bo jak wiadomo - uwaga, tu puszczam do was oko - Wiedźmin był Polakiem.

W każdym razie nawet jeśli nie był (bo nie był!), to i tak traktujemy wiedźmińską sagę bardzo osobiście. Chcemy zobaczyć, jak Netfliksowi wyszło przeniesienie dzieła Sapkowskiego na ekran, bo przecież nikt już nie przeżyje drugi raz „pięknego smoka”.

Jest jednak druga strona medalu: chcemy poznać też losy Westeros, bo i do tego serialu, „Gry o tron” rzecz jasna, czujemy coś więcej. W końcu śledziliśmy jego bohaterów przez osiem lat, jesteśmy z nimi związani. W naszej głowie powstaje mnóstwo teorii, co i rusz snujemy domysły, które podsycają tylko wypowiedzi aktorów i inni fani.

Trzeba przyznać, że czekają nas wyjątkowe miesiące, które przyniosą odpowiedzi na dwa ważne pytania.

Po pierwsze, kto zasiądzie na Żelaznym Tronie. A po drugie, jak Netflix poradził sobie z naszym towarem eksportowym, czyli Wiedźminem.

Gdyby ktoś mnie spytał, jak to ze mną jest, czy raczej ekscytuję się bardziej nowymi tytułami, czy kontynuacjami ulubionych serii, powiedziałabym, że zwykle bardziej czekam na znane produkcje. To, co prawda, bywa bardziej rozczarowujące niż poznawanie nowych serii. Zwłaszcza, kiedy twórcy danego tytułu nie potrafią udźwignąć sukcesu „jedynki”.

„Wiedźmin” od Netfliksa jest wyjątkiem, który potwierdza regułę. Mimo tego, że uwielbiam „Grę o tron”, to właśnie na serial „The Witcher” czekam bardziej. Dlaczego?

2019 rok jest dla popkultury o tyle przełomowy, że czeka nas trochę końców i początków. Jednym z nich będzie np. finał 3. i początek 4. fazy MCU. Drugim właśnie koniec „Gry o tron” i początek „Wiedźmina”. Serial na podstawie prozy Georga R.R. Martina to coś, co już dobrze znamy. Format, realizacja, która od samego początku stoi na wysokim poziomie (i jest coraz lepsza w kolejnych sezonach) nas nie zaskoczą. Owszem, dostaniemy długie, filmowe odcinki. Poznamy także odpowiedzi na wiele kotłujących się w naszych głowach pytań, ale to „The Witcher” jest dla widza większym wyzwaniem. Bo obcowanie z nim nie będzie „bezpieczne”.

On też w pewnym sensie daje więcej intrygujących możliwości.

Nie twierdzę, że o „Grze o tron” zrobi się cicho wraz z finałowym odcinkiem 8. sezonu. Ostatecznie jednak przecież zamyka się pewien rozdział. Bohaterowie, których kochamy i nienawidzimy, znikną ze sceny, a na ich miejsce już w prequelu serialu przyjdą nowi. A ci nie będą mieli łatwego zadania, bo widzowie już się do czegoś przyzwyczaili. Dyskusja o samej „Grze o tron” ma szansę po finale wybuchnąć na nowo, kiedy Martin opublikuje w końcu kolejną część Pieśni Lodu i Ognia, a więc „Wichry zimy”. A na to mimo wszystko w najbliższej przyszłości chyba się nie zapowiada.

Wraz z nadejściem „Wiedźmina”, jeśli wierzyć plotkom, czeka nas z kolei to, co przez lata wspólnie z twórcami tworzyli fani „Gry o tron” - budowanie społeczności, powiększanie uniwersum. Netflix jest ponoć bowiem zadowolony z dotychczasowych prac na planie i chce wyprodukować kolejne sezony. Kiedy okazało się, że Tomasz Bagiński jednak nie wyreżyseruje ani jednego odcinka „Wiedźmina”, a pozostanie w roli producenta wykonawczego, sam twórca nieco kokieteryjnie skomentował, że na razie mowa jest przecież o 1. sezonie. Już wtedy więc dał publice nadzieję, że ta może spodziewać się więcej niż tylko jednej serii.

Wiedźmińska saga daje niesłychane możliwości, jeśli chodzi o przeniesienie materiału na język serialu. Poza dwoma pierwszymi tomami opowiadań (a przecież są jeszcze teksty, które nie zostały umieszczone w tych zbiorach), mamy sześć powieści, w tym najnowszą - „Sezon burz”. Do tego niejako dochodzi jeszcze książka „Szpony i kły”, która powstała na bazie prozy Sapkowskiego i która również rozszerza znany nam świat Geralta z Rivii.

I właśnie to poszerzanie uniwersum wydaje się największym wabikiem, jeśli chodzi o zainteresowanie serialem Netfliksa.

gra o tron hbo 2019

Mamy tu potencjał na co najmniej kilka sezonów. 1. seria, jak zakładamy, ma skupić się na fabule i opowiadań, i początku samej powieściowej sagi. Ale przed nami jest mnóstwo wątków, których na pewno nie uda się zrealizować w debiutanckim sezonie, tym bardziej, że ma on liczyć zaledwie osiem odcinków. Poza tym mamy nie tylko Wiedźmina, ale i inne postaci, na których również mogłaby się skupić fabuła, w zależności od tego, jak zostałaby poprowadzona - historia życia z perspektywy Yennefer, w której Geralt byłby gościem, również byłaby interesująca.

Potencjał na prequel też jest spory, zwłaszcza jeśli skupimy się tylko na wątku Ciri z opowiadań i twórcy zechcą inne treści zawarte w zbiorach wykorzystać później. Na przykład w formie serialu, którego każdy odcinek poświęcony byłby innemu wydarzeniu, a łączyłaby je postać Geralta, który podróżuje po świecie czasem sam, a czasem ze swoim druhem Jaskrem. No i nie zapominajmy, że jest też wspomniany już „Sezon burz” opowiadający o wydarzeniach z okresu opowiadań, a więc przed powieściami.

Po serialu, który będzie dla nas trudny w odbiorze, bo to „Wiedźmin”, który raz, że jest dokonaniem Polaka, dwa, zmusi nas do konfrontacji wyobrażeń wynikających z lektury z odwzorowaniem postaci w serialu (już raz się z tym zmagaliśmy), jest szansa na inne popkulturowe dzieła. Może kolejną grę? Może planszówkę? Nowy hollywoodzki film? Animację? Komiks? Te zresztą też już mamy. Fakt, że Netflix wziął się za ekranizację „Wiedźmina”, daje olbrzymie możliwości tej marce i dotarcie do jeszcze szerszej widowni. A nam, Polakom, zbudowanie prawdziwego eksportowego imperium popkulturowego. Jedynego sensownego, jakie tak naprawdę mamy. Bo „Wiedźmin”, jestem o tym przekonana, ma szansę być drugimi „Gwiezdnymi wojnami” czy właśnie drugą „Grą o tron”. I dlatego, bo jestem szalenie ciekawa, co z tego wyniknie, czekam na niego bardziej.

REKLAMA

8. sezon „Gry o tron” w HBO i HBO GO już 15 kwietnia 2019 roku.

Poprzednie serie możecie obejrzeć tutaj. „Wiedźmin” ma pojawić się na Netfliksie w 2019 roku, ale dokładna data nie jest jeszcze znana.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA