O Nergalu, polskiej branży i Wiedźminie rozmawiamy z Sound Tropez - polskimi twórcami kapitalnego słuchowiska Thorgal
Od kilku dni na sklepowych półkach znajduje się słuchowisko Thorgal od magików z Sound Tropez. Polscy specjaliści ze studia produkcji i post-produkcji dźwięku prą do przodu jak huragan. Atakując zachodnie rynki i flirtując z nowymi markami, dźwiękowcy wyrośli na lidera dostarczającego produkt w bezwstydnie wysokiej jakości. O tym, jakie są plany firmy na najbliższe lata, dlaczego w Thorgala wcielił się Jacek Rozenek, jak to wygląda u nas z piractwem i tym, że wcale nie trwają rozmowy nad słuchowiskiem Wiedźmin rozmawiamy z Michałem Szolcem, prezesem zarządu Sound Tropez.
Szymon Radzewicz, sPlay.pl: Ostatnim razem rozmawialiśmy niemal rok temu. Byliście wtedy przed premierą 3 i 4 tomu słuchowiska Żywe Trupy. Twierdziłeś, że nieco przeceniliście popularność The Walking Dead w Polsce. Podtrzymujesz to stanowisko?
Michał Szolc, prezes zarządu Sound Tropez: I tak, i nie. Chyba większym problemem, niż popularność The Walking Dead jest fakt, że wypuściliśmy na rynek nowy produkt, do którego konsumenci dopiero muszą się przyzwyczaić. Dla większości odbiorców jest to coś zupełnie nowego, nieznanego, do czego muszą się przekonać - widzieliśmy to choćby na Pyrkonie. 95% osób, które zatrzymały się na naszym stoisku, po raz pierwszy słyszało o pomyśle tworzenia dźwiękowych adaptacji komiksów. Po wysłuchaniu fragmentów, większość z nich stwierdzała, że to co robimy jest świetne. Z każdym kolejnym słuchowiskiem rośnie grupa wiernych fanów naszej twórczości, a to bardzo cieszy.
Podczas tworzenia Żywych Trupów przyznałeś, że produkcja dźwiękowych adaptacji komiksów niezwykle przypadła wam do gustu. Dlaczego tak chętnie zabieracie się za ilustrowane opowieści? Przecież ich zamiana w audiobooki wydaje się być znacznie bardziej skomplikowana, niż zamiana książek.
Z jednej strony jest to bardzo trudne zadanie. Przełożenie na dźwięki niejednokrotnie pięknych obrazów i rysunków (vide Thorgal Grzegorza Rosińskiego), to w pierwszej kolejności wyzwanie dla scenarzysty, który musi napisać tekst w taki sposób, żeby dobrze opowiedzieć historię, oddać klimat rysunków i nie "przegadać" opowieści - zostawić miejsce dla pracy realizatorów, którzy wykreują później w dźwięku świat przedstawiony na kartach komiksu. To oni, poprzez odpowiedni montaż dialogów, dobór muzyki do poszczególnych scen oraz ich udźwiękowienie sprawiają, że słuchając naszych produkcji, w głowie odtwarzają się kadry z komiksu. Nawet, jeśli ich wcześniej nie widzieliśmy.
Z drugiej strony, komiks daje nam dużo więcej swobody adaptacyjnej niż książka. Sami decydujemy o tym, jak będzie poprowadzona narracja, mamy wpływ na dialogi, czasem nawet na przebieg akcji. Oczywiście z dużym szacunkiem dla oryginału.
Kiedy rozmawialiśmy ostatnim razem, wspomniałeś o planach stworzenia audiobooków na podstawie dwóch innych komiksowych marek. Dzisiaj wiemy, że jednym z nich jest Thorgal. Drugim – Conan. Łatwo było pozyskać licencję na te dzieła?
Mając wizytówkę w postaci Żywych Trupów wszystko jest prostsze. Zarówno agent, od którego kupiliśmy licencję Conana, jak i Piotr Rosiński po wysłuchaniu naszej pierwszej produkcji nie mieli żadnych zastrzeżeń co do pomysłu realizacji słuchowiska. Co więcej, w przypadku Thorgala od samego początku rozmawialiśmy o produkcjach innych wersji językowych, przede wszystkim wersji francuskiej, którą planujemy wydać jesienią tego roku. A po wysłuchaniu fragmentu polskiego Conana, jego licencjodawca sam zapytał, czy nie chcielibyśmy wydać go w wersji anglojęzycznej. Tak więc najbliższe wakacje będą bardzo pracowite.
Jesteście już po debiucie Conana Barbarzyńcy i Królowej Czarnego Wybrzeża. Czy proces powstawania słuchowiska opartego o 6 komiksów znacząco różnił się od powstawania Żywych Trupów? Ciekaw jestem, przy której adaptacji ucierpiało więcej warzyw i przy której było więcej zabawy.
Conan jest trochę bardziej pokręcony. Pozwoliliśmy sobie na odrobinę szaleństwa, zwłaszcza w scenach walki. I faktycznie, trochę warzyw przy tym ucierpiało. Ale co do zasady, bawimy się świetnie każdą naszą produkcją.
W obsadzie Conana znajduje się między innymi Nergal. Muzyk idealnie pasuje do roli kapitana straży. Kto wpadł na ten pomysł? Jak przebiegała wasza współpraca?
Pomysł był akurat mój. Choć początkowo myślałem bardziej o wykorzystaniu w słuchowisku muzyki Behemotha. Koniec końców okazała się zbyt mroczna nawet jak na Conana. Ale za to kontakt z Nergalem zaowocował jego udziałem w roli czarnego charakteru. Mimo, że to jego debiut w słuchowisku, samo nagranie przebiegło sprawnie. Adam ma olbrzymie obycie z mikrofonem, a studio nagrań to jego naturalne środowisko, więc czuł się jak ryba w wodzie.
Od kilku dni słuchowisko Thorgal dumnie prezentuje się na sklepowych półkach. Mamy w Polsce wielu ogromnych miłośników komiksów Grzegorza Rosińskiego. Czujecie presję większą niż zazwyczaj?
Tak, presja jest większa niż przy innych projektach. Ale jesteśmy dość spokojni. Grzesiek Brudnik, autor scenariusza, jest olbrzymim fanem Thorgala i podszedł do tematu z olbrzymim szacunkiem dla oryginału. Scenariusz jeszcze dodatkowo konsultowaliśmy z Jakubem Sytym, który jest kopalnią wiedzy o twórczości Grzegorza Rosińskiego. No i nie bez znaczenia było też zaangażowanie Piotra Rosińskiego, który był z nami na każdym etapie produkcji i dawał cenne wskazówki. Mam nadzieję, że fani Thorgala nie będą rozczarowani.
Na komiksowego Thorgala wybraliście Jacka Rozenka. Co zdecydowało, że właśnie tego artystę widzicie jako dumnego skalda?
To nie było proste, bo od początku było jasne, że każdy wybór będzie wzbudzał kontrowersje. Zrobiliśmy kilka prób z bardzo dobrymi aktorami. Mieliśmy w czym wybierać. Ostatecznie padło na Jacka, który oprócz tego, że jest świetnym aktorem, ma w swoim głosie szlachetność i dumę, której szukaliśmy. Myślę, że osoby znające go z roli Geralta w grze "Wiedźmin" nie mają wątpliwości, że to dobry wybór.
Słuchowisko Thorgal będzie składać się a albumów Zdradzona Czarodziejka i Wyspa lodowych mórz. Co dalej? Czekacie, jak przyjmie się wasza adaptacja, czy od razu bierzecie się za kolejne zeszyty?
To dość wyjątkowa sytuacja, bo już teraz możemy powiedzieć, że powstanie sześć słuchowisk z Thorgalem w roli głównej. Odpowiadać będą czternastu pierwszym albumom komiksu. Planujemy wydawać dwa rocznie, więc kolejnego Thorgala można spodziewać się już jesienią tego roku.
Niedawno miała miejsce światowa premiera komiksu The Witcher: House of Glass. Nie uwierzę, jeżeli napiszecie, że nie chcielibyście zrobić słuchowiska z Geraltem z Rivii. Odbywały się w tej sprawie jakieś rozmowy?
Następne pytanie proszę.
W ostatnim czasie uruchomiliście swój sklep. Pracujecie nad własnymi słuchowiskami, tworzycie audiobooki dla wydawnictw, do tego działanie w branży reklam. Słowem – dzieje się. Jesteście więksi niż rok temu?
Przez cały czas się rozwijamy. Jako firma, ale też poszczególni ludzie. Każda produkcja powoduje, że jesteśmy coraz lepsi w tym co robimy. Z drugiej strony, mamy coraz to większe ambicje. Najważniejsze, że ciągle podchodzimy do naszych projektów z pasją i zaangażowaniem. Myślę, że to dzięki temu robią takie wrażenie na słuchaczach.
W którym kierunku chciałoby pójść Sound Tropez, a w którym kierunku musi iść? Audiobooki i słuchowiska pozwalają utrzymać się na powierzchni, czy produkcja reklam oraz realizacja zewnętrznych zamówień jest dla was priorytetem?
Sound Tropez ma bardzo duży potencjał produkcyjny. Na dzień dzisiejszy to siedem studiów nagraniowo - postprodukcyjnych. Oznacza to, że możemy jednocześnie produkować reklamy, nagrywać audiobooki i realizować własne projekty. Każdy z tych obszarów działalności jest dla nas ważny. Ale chyba największe nadzieje pokładam w produkcji słuchowisk na rynki zagraniczne.
Potencjał takich rynków jak Stany Zjednoczone, Wielka Brytania czy Niemcy jest nieporównywalnie większy od rynku polskiego. Dla przykładu, niemiecki rynek audiobooków jest większy niż polski rynek książki drukowanej. To zupełnie inna skala. Dlatego też, za chwilę zaczynamy nagrania do niemieckiej wersji Żywych Trupów, francuskiego Thorgala, czy angielskiego Conana. Oczywiście polski rynek pozostanie naszą bazą i punktem wyjścia. Ale żeby naprawdę urosnąć, musimy zawojować naszymi produktami inne rynki.
Stopień piractwa na rynku e-booków, audiobooków i słuchowisk jest naprawdę duży. Staracie się z tym jakoś walczyć? W końcu oferujecie produkt najwyższej jakości, w którym uczestniczy wielu utalentowanych artystów, po czym ten ląduje… na YouTube.
Jedynym skutecznym sposobem walki z tym zjawiskiem jaki widzę, jest edukowanie i budowanie lojalności u naszych odbiorców. Przekonanie ich, że zakup oryginalnego produktu zwiększa szanse na powstanie jego kontynuacji. Zdarzają się osoby, które po przesłuchani pirackiej wersji Walking Dead pytają, kiedy będzie kolejna. W większości przypadków nie chodzi o cenę. Nasze słuchowiska kosztują tyle co bilet do kina. Łowcy promocji wydadzą nawet mniej. Nie sądzę, żeby cena odstraszała od zakupu. Bardziej chodzi o łatwość sięgnięcia po wersję nielegalną i brak świadomości konsekwencji takiego działania. Tacy wydawcy jak my bardzo boleśnie odczuwają konsekwencje piractwa.
Wiesz, że muszę zadać to pytanie – co po Thorgalu? Macie jakąś listę priorytetów na najbliższe lata?
Projektem na lata na pewno jest Thorgal. Oprócz drugiej części tego słuchowiska, jesienią tego roku wydamy na pewno pierwszy tom Funky Kovala. Decyzje co do pozostałych projektów zapadną w najbliższych tygodniach. Myślimy intensywnie o kontynuacji Żywych Trupów (w tomach V i VI pojawia się Gubernator - ciężko nam będzie odmówić sobie przyjemności powołania go do dźwiękowego życia), Conanie i jeszcze kilku innych tytułach, o których na razie nie możemy mówić. Ale już wkrótce uchylimy rąbka tajemnicy.
Dziękuję za rozmowę