„Tlen” to najciekawszy thriller sci-fi ostatnich lat. Historię zamkniętej w komorze Liz obejrzysz na Netfliksie
Netflix od dawna rozpieszcza fanów science fiction, którym co rusz proponuje nowe filmy i seriale. Jednym z najciekawszych majowych debiutów jest francuski thriller „Tlen” z Melanie Laurent w roli głównej. Oceniamy produkcję.
OCENA
Największa platforma VOD ma swoich zwolenników i przeciwników, ale jest jedna rzecz, co do której właściwie wszyscy się zgodzą. Netflix daje szansę gatunkom, które długo były lekceważone i czasem opłaca bardzo eksperymentalne produkcje, nie mające szans na standardową kinową dystrybucję. Firma oczywiście pełni z takiej strategii korzyści, bo dla fanów kryminalnych dokumentów czy thrillerów science fiction stała się drugim domem.
Wspominam o tym wszystkim oczywiście z uwagi na premierę nowego filmu sci-fi dostępnego od dzisiaj na platformie. Chodzi o francusko-amerykański „Tlen” z główną rolą Melanie Laurent. Za reżyserię produkcji odpowiada Alexandre Aja i trzeba sobie otwarcie powiedzieć, że to właśnie te dwie postacie mają zdecydowanie największy wpływ na końcową ocenę filmu.
„Tlen” to bowiem bardzo ciekawie wyreżyserowany popis jednej aktorki.
Fabuła tego tytułu kręci się wokół postaci kobiety w średnim wieku, która niespodziewanie budzi się we wnętrzu komory kriogenicznej. Z początku nie wie, kim jest i co tam robi, a musi poradzić sobie ze śmiertelnym zagrożeniem. W wyniku awarii w jej komorze stale spada poziom tlenu. I jeżeli szybko nie znajdzie wyjścia lub pomocy z zewnątrz, umrze.
Jedynym towarzyszem Liz (bo z czasem okazuje się, że bohaterka tak właśnie ma na imię) jest Medyczny Interfejs Logiczny zwany w skrócie MILO. To bardzo zaawansowana technologicznie sztuczna inteligencja, ale jednocześnie operująca w ramach wielu bardzo poważnych ograniczeń. Co z góry rodzi w widzach podejrzenie, że coś w tej sprawie jest zdecydowanie nie tak.
„Tlen” to jeden z filmów, o których bardzo trudno bezspoilerowo opowiedzieć z uwagi na liczne fabularne twisty.
Mniej więcej w połowie okazuje się, że wszystko co do tej pory wiedzieliśmy o sytuacji Liz, było kłamstwem. Tak daleko idący twist z pewnością podzieli widzów. Części ostry zwrot fabularny w stronę klasycznego sci-fi się spodoba, ale nie zabraknie odbiorców żałujących wcześniejszego thrillera. Osobiście znajduję się raczej w tej drugiej grupie, ale głównie z powodu nawarstwiających się po tej zmianie fabularnych dziur.
To zresztą nie był koniec wielkich twistów, a z każdym kolejnym w mojej głowie rodziło się coraz więcej pytań, uwag i wątpliwości. Scenarzystką „Tlenu” jest Christie LeBlanc, dla której to pełnometrażowy debiut, i trudno powiedzieć, by poradziła sobie z dostatecznie dobrze. Przede wszystkim dlatego, że momentami sama dosyć wyraźnie gubiła się w natłoku kolejnych pułapek zastawionych na widzów.
Netflix nie zrobił idealnego filmu sci-fi, ale pewnie i tak „Tlen” będzie hitem.
Pomimo wszystkich tych problemów (o których z racji na spoilery nie mogę nawet opowiedzieć) „Tlen” ma swoje dwa duże plusy. Pierwszym jest Melanie Laurent znana z występów w takich filmach jak „Bękarty wojny” i „6 Underground”. Francuska aktorka bardzo dobrze radzi sobie z wachlarzem różnorodnych emocji przepełniających Liz. Jej kreacja jest wiarygodna i wciągająca, nawet jeśli czasem zbytnio polegająca na jednym czy dwóch powtarzających się chwytach.
- Czytaj dalej: Jakie inne filmy i seriale sci-fi trafiły ostatnio na Netflix Polska i pojawią się tam w następnych tygodniach? Sprawdźcie naszą listę nowości i zapowiedzi.
„Tlen” jest też filmem bardzo interesującym z uwagi na formę realizacji. Zdecydowaną większość czasu spędzamy w towarzystwie Elizabeth Hansen, zamkniętej w komorze kriogenicznej. A Alexandre Aja bardzo pomysłowo wykorzystał tę klaustrofobiczną przestrzeń. Ciągłe poczucie zamknięcia w trumnie buduje napięcie, ale dość zróżnicowane otoczenie nie pozwala się nudzić. Pogodzenie tych dwóch sprzeczności nie mogło być łatwe, a mimo to się udało. I tylko można żałować, że opowiedziana historia nie jest trochę lepsza, bardziej logiczna i mniej sztampowa.