Ciąg dalszy afery wokół Trójki. TVP broni radia, Kazik pod ostrzałem krytyki, a Doda wytyka hipokryzję środowiska
Afera związana z zablokowaniem piosenki Kazika Staszewskiego na liście przebojów Polskiego Radia „Trójka” nie zakończyła się na odejściu części dziennikarzy z redakcji. Dyrekcja Programu 3 rozpoczęli wewnętrzne śledztwo dotyczące List Przebojów, działalność komercyjnych rozgłośni skrytykowała Doda, a część komentujących zaatakowała Kazika za poglądy.
Ostatnie dni upłynęły środowisku polskich artystów na komentowaniu zamieszania wokół utworu Twój ból jest lepszy niż mój Kazika Staszewskiego oraz zawirowań w Programie 3 Polskiego Radia. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki skończyły się dalsze Hot16Challenge, a muzycy, aktorzy, pisarze i dziennikarze pochylili się nad działalnością Trójki i jej upolitycznieniem. Niektórzy stanęli murem za Markiem Niedźwieckim i innymi radiowcami zwolnionymi z programu (lista byłych pracowników Trójki musi być stale aktualizowana, bo powiększa się z każdym dniem). Inni, jak Fisz Emade, postanowili wyrazić swój sprzeciw wobec obecnej sytuacji w bardziej autorski sposób.
Podejrzenia cenzury w Polskim Radiu dobrze wpisują się coraz powszechniej wspieraną tezę o upadku mediów publicznych w naszym kraju. Zwykle w tego typu sytuacjach pojawiają się jednak głosy, że kiedyś też było równie źle i obecne łamanie standardów nie jest niczym wyjątkowym. Czy warto pochylać się nad krytyczną odpowiedzią części środowiska na obecne oburzenie? Wydaje się, że tak, bo część przedstawianych oskarżeń brzmi bardzo poważnie.
Dyrekcja Programu 3 Polskiego Radia od początku twierdzi, że piosenka Kazika nie wygrała. Zapowiada też audyt Listy Przebojów.
Szefostwo Trójki swoją niedawną konferencją przyznało de facto, że od lat pracownicy stacji dokonywali ręcznej manipulacji głosami i zmieniali ustawienie poszczególnych piosenek na Liście Przebojów. W teorii chodziło o wyeliminowanie głosów oddanych przez boty i powtórzonych. Dyrekcja przyznała jednak, że było to robione metodą „uznaniową”. Co to dokładnie znaczy i na podstawie jakich przesłanek usuwano głosy, które „wydawały się oszukane”? Niestety, tego się nie dowiedzieliśmy. Trudno nie traktować jednak tego inaczej niż w kategoriach dużej kompromitacji.
Inna sprawa, że w sieci pojawiły się też poważniejsze oskarżenia wobec Marka Niedźwieckiego. Były muzyk szerzej nieznanej grupy Antyquariat, Tomaldo Banjo przedstawił ciemną stronę działalności ogólnopolskich rozgłośni radiowych w latach 90. Za obecność swojej piosenki na listach przebojów należało zapłacić, a w rzekomym przyjmowaniu łapówek brał też udział Niedźwiecki. Banjo szybko wycofał się jednak z tych niewspartych dowodami oskarżeń pod adresem dziennikarza i usunął swój wpis na Facebooku. Podkreślał przy tym, że post miał charakter prywatny, ale namawia innych muzyków do wypowiedzenia się o całej sytuacji. Niedługo później przeprosił też w rozmowie z portalem naTemat, prosząc ponadto o niemieszanie go do walki politycznej.
Głos w sprawie zabrała jednak również Dorota Rabczewska, czyli Doda. Gwiazda zaznaczyła, że za miejsce na listach przebojów trzeba zapłacić również dzisiaj.
Piosenkarka i celebrytka nie odniosła się w swoich oskarżeniach bezpośrednio do Trójki. Skoncentrowała się natomiast na hipokryzji środowiska, które obecnie ubolewa nad jawną cenzurą polityczną, a na co dzień nie ma nic przeciwko rozdawanymi pod stołem finansowymi prezentami. Swoje zdziwienie trudną relacją z Trójką, która przez lata nie chciała w ogóle grać jego piosenek, wyraził z kolei Igor Herbut. Wokalista wyraził przy tym wsparcie dla Marka Niedźwieckiego.
Rozmaite podejrzenia i pogłoski są wzmacniane niejasnymi kryteriami dostania się na listy przebojów. Obecnie trwa słowna walka o nieistniejący regulamin w Polskim Radiu Trójka.
Zawieszony w wyniku trwającej afery dziennikarz Bartosz Gil napisał list do dyrektora stacji Tomasza Kowalczewskiego oraz reszty pracowników. Podkreślił w nim, że mechanizm oddawania głosów na Listę Przebojów Trójki nie jest idealny, ale szefostwo wiedziało o tym doskonale od wielu miesięcy. Wielokrotnie dochodziło bowiem do sytuacji, gdy ta sama osoba głosowa na jeden utwór wielokrotnie. Było to możliwe i mogło prowokować niektóre mniej znane zespoły do siłowego wypromowania się na szczyt listy. Gil zarzuca też Kowalczewskiemu, że najnowsze notowanie nie było w żaden sposób zmieniane aż do chwili, gdy zainterweniowała „góra”:
Podobne informacje w rozmowie z Wirtualną Polską przedstawił były współpracownik stacji, Tomasz Zimoch. Twierdzi on co prawda, że słowa „Zróbcie coś z tym Kazikiem” padły w SMS-ie wysłanym do Metza a nie telefonie. Usłyszał to od Marka Niedźwieckiego, więc być może ta różnica w wersjach pojawiała się na skutek wpływu poczty pantoflowej. Bartosz Gil w swoim liście broni się natomiast przed oskarżeniami Kowlaczewskiego jakoby złamał regulamin Listy Przebojów Trójki. W rzeczywistości taki regulamin miał nie istnieć, co dyrekcja Programu 3 Polskiego Radia sama przyznała, mówiąc na konferencji o potrzebie stworzenia „precyzyjnego regulaminu”.
Jakby tych wątków było mało, to w mediach rozgorzał też spór o to... jakie poglądy polityczne ma Kazik Staszewski.
Ustalenie jednoznacznego systemu poglądów politycznych lidera Kultu i KNŻ nie jest łatwe, ani tak naprawdę możliwe, bo przecież mówimy o trwającej kilkadziesiąt lat działalności artystycznej. W tym czasie każdy ma prawo zmienić swoje nastawienie do takiej czy innej partii politycznej. Nie ma jednak wielkich wątpliwości, że Kazik nie darzy szczególną sympatią ani Prawa i Sprawiedliwości, ani Platformy Obywatelskiej. O czym śpiewał w tytułowym utworze do płyty „Prosto”. Dla części osób od początku protestujących przeciwko obecnej władzy jego brak zaangażowania po jednej ze stron politycznego sporu jest jednak mocno nie w smak.
Cierpkie słowa pod adresem Staszewskiego padły więc w ostatnich dniach z ust choćby pisarza Jacka Dehnela i muzyka Krzysztofa Skiby, który w rozmowie z Gazetą Wyborczą nazwał całą sytuację w Trójce „kłótnią w rodzinie”. Rodzi się jednak pytanie, czy prywatne poglądy polityczne Kazika powinny mieć jakikolwiek wpływ na ocenę prób cenzurowania jego utworu? Z jednej strony można zaproponować hipotezę, że mocny głos osoby, która kiedyś namawiała do spokoju, wywoła większy wpływ niż powtarzane w kółko przez te same osoby ostrzeżenia przed niszczeniem demokracji. Ale zapewne w odpowiedzi pojawiają się też głosy, że tego typu spóźniony protest nic nie da, bo najgorsze już się dokonało.
Spór o Kazika raczej nie zamknie się na Twój ból jest lepszy niż mój, podobnie jak dyskusje o stanie Trójki na odejściu Marka Niedźwieckiego czy kontrowersje wokół list przebojów na wpisie Dody. Karuzela polityczno-kulturalnej dyskusji kręci się dalej.