Borys Szyc dołączył do obsady serialu „Wataha” w 3. sezonie. Pytamy aktora o to, jak mu się pracowało na planie razem z resztą zgranej ekipy oraz czego spodziewać się po jego bohaterze, pułkowniku Kuczerze.
„Wataha” wróciła z 3. sezonem. Głównymi bohaterami produkcji HBO ponownie są Wiktor Rebrow oraz Leszek Lichota, a w tym roku powróciło też wiele innych znanych twarzy. Nie zabrakło jednak nowych. Jedną z osób, która został dopiero teraz zaangażowany do zagrania w tej produkcji, jest Borys Szyc.
Aktor wciela się w pułkownika, który podobnie jak on sam dopiero teraz dociera w Bieszczady, by utemperować nieco zapędy Rebrowa. Szybko się jednak okazuje, że Wiktor nie będzie potulny jak baranek. Kuczer musi samodzielnie zakasać rękawy, by spełnić życzenia swoich mocodawców. Kimkolwiek oni tak naprawdę są.
Piotr Grabiec, Spider's Web: Kuczer to nowa postać w „Watasze" i nie znamy jej z poprzednich odcinków. Co powinniśmy o nim wiedzieć przed seansem?
Borys Szyc: Jest pułkownikiem. Przyjeżdża z miasta i pojawia się na samej granicy, żeby zaprowadzić porządek. „Góra” ma dosyć tego, że straż graniczna pojawia się na pierwszych stronach gazet jako uczestnik jakiś afer. Tak jak ja się czułem trochę z zewnątrz, dołączając do 3. sezonu, tak moja postać się czuje i przybiera maskę. Do tego jest wojskowym - ma swoje rozkazy.
Musi dopilnować, żeby głównie Rebrow nie przekraczał swoich kompetencji. No ale z nim nie będzie tak łatwo. Zacznie ich łączyć silniejsza więź, nie będzie przyjazna, ale będzie tam szacunek dla osoby, która ma swoje zdanie i idzie pod prąd. Do tego Kuczer rozgrywa swoją grę. Chciałby mieć wpływ na wszystko, ale sytuacja wymyka mu się spod kontroli.
Znajdzie się w sytuacji zagrożenia?
Tak. Do tej pory rozdzielał rozkazy, a teraz sam musi się wykazać.
A na ile jest to postać z zewnątrz - faktycznie dopiero się zagłębia, czy może być niewidocznym uczestnikiem poprzednich wydarzeń?
Nie tłumaczymy tego. Myślę, że jako pułkownik, nawet jeśli nie wiedział o wszystkim, został wtajemniczony w to zadanie. Wracamy po dłuższej przerwie. W zasadzie to serial można byłoby oglądać od tego sezonu i widzowie dostają pigułkę, a Kuczer być może dostał taką samą.
To kolejny czarny charakter, czy może wreszcie na drodze Rebrowa pojawił się - trudny bo trudny - sojusznik?
Facet ma rozkaz i musi wykonać swoje zadanie. Jeśli sprawia wrażenie czarnego charakteru to dobrze.
Kim lub czym są plecy Kuczera? Czyje właściwie interesy realizuje? Kto go wspiera i dlaczego?
Jarosław Kaczyński! (śmiech) To jest tak zwana „góra”. Możemy się domyślać, z którym ministerstwem jest powiązany. Wcześniej straż graniczna miała już konotacje ze służbami. To ruch Rebrowa to wszystko rozsypał. Tutaj można doszukiwać się pewnych konotacji - czego chce się dowiedzieć, czemu zapobiec.
Czy to zupełnie nowa sprawa, czy wątki sprzed lat będą wracać?
Będą, a Rebrow nie uwolni się tak łatwo od przeszłości. Ma wyrzuty sumienia z tym związane. To ciekawy rys psychologiczny tej postaci. To nie byłoby możliwe, by człowiek o tym zapomniał.
A pytanie, czy to sam Rebrow tkwi w przeszłości, czy też cały świat dookoła niego też?
Świat na pewno trochę poszedł, a Kuczer to by w sumie chciał, żeby poszedł, ale ludzie nie zapominają. Trudno się zapomina w takich miejscach jak Bieszczady. To są małe miejscowości, wydarzenia pamięta się przez pokolenia. Ważny jest też wątek ukraiński, pamięci między nami - padają takie słowa jak Wołyń - to podciąga napięcie, to tarcie, które na tej granicy istnieje.
No właśnie, tematy aktualne, w tym uchodźcy - to był motyw przewodni, a czy teraz w „Watasze”, jest coś innego takim motywem przewodnim?
Wolałbym, aby twórcy się na ten temat wypowiadali. Na pewno ludzie i przemyt ludzi, handel ludźmi, to co się dzieje cały czas, działanie na granicy prawa i za jego granicą, a pomiędzy moralnością i brakiem zasad, to będzie coś, na czym ta seria się skupi.
Jakie jest podejście Kuczera do Rebrowa - szanuje go i rozumie, czy też może jest poirytowany jego sposobem bycia? Czy poznanie się panów go zmienia?
Zdarzy się coś, co sprawi, że będzie musiał ze strefy komfortu wyjść. Ruszyć w teren.
Czy można porównać Kuczera do zeszłorocznego Halmana, czy to zupełnie inna osobowość?
Nie, to dwóch zupełnie innych bohaterów.
Jak wyglądała praca z ekipą Watahy, która znała się z dwóch poprzednich części - było trudno się w nią wbić, czy raczej przyszło to naturalnie?
Znałem się dużo wcześniej z większością obsady, tylko nie mieliśmy do tej pory możliwości spotkania na planie. Mogłem wreszcie pracować z Leszkiem Lichotą, znamy się jeszcze z Akademii Teatralnej w Warszawie. Cieszyłem się, że spotkam się z Olą Popławską i Piotrem Żurawskim. Z Olgą Chajdas i Kasią Admik znamy się prywatnie od wielu lat. Mijaliśmy się w kilku projektach, w tym w serialu „Ekipa”, potem w „Pokocie”. Cały czas się mijaliśmy, a tutaj wreszcie mieliśmy okazję ze sobą pracować.
I to był fajny pomysł, by patrzyć kobiecym okiem na ten męski świat, jakim jest „Wataha”. Nie czułem się aż takim outsiderem jak moja postać. Ludzie byli mili, przyjęli mnie ciepło - i mieli trudniejsze zadanie. Oni przenieśli całe swoje życie w Bieszczady, a ja krążyłem - na plan i z planu. To było męczące, bo droga zajmuje tyle samo co granie. Bardzo lubiłem takie momenty, jak miałem przerwy pomiędzy dniami zdjęciowymi i mogłem zostać pomiędzy górami w tym plenerze. Mieliśmy z jednej strony obóz survivalowy, a z drugiej dobrą zabawę.
Czy przed przyjęciem tej roli znał Pan prywatnie Watahę, czy dopiero nadrobił, jak pojawiła się ta propozycja?
Nadrabiałem dopiero (śmiech).