„Avengers 4”, „Gwiezdne wojny 9” i „Once Upon A Time In Hollywood”. Filmy, na które czekamy w 2019 roku
Premiery filmowe w 2019 roku zapowiadają się kapitalnie. Miejmy nadzieję, że znajdziemy na nie wszystkie czas. Zarówno kina jak i serwisy streamingowe będą pękać w szwach. Scorsese, Tarantino, Shyamalan, Bay oraz finały wielkich serii („Avengers: Endgame” i „Gwiezdne wojny” ) to dowody na to, że czeka nas rok pełen wielkich filmowych emocji.
Filmy w 2019 roku - na te premiery czekamy najbardziej
Underdog, premiera 11 stycznia
Czyży polskie kino w końcu doczekało się swojego „Rocky’ego"? „Underdog” to dramat sportowy, rozgrywający się w środowisku zawodników MMA. Eryk Lubos wciela się w Borysa Kosińskiego, który po przegranej walce stara się ponownie wrócić na szczyt. „Underdog” zapisze się także w annałach historii jako aktorski debiut Mameda Khalidova.
Glass, premiera 18 stycznia
Idąc do kina na „Split” nawet przez moment nie spodziewałem się, że będzie to aż tak dobre. Na powrót do formy M. Night Shyamalana musieliśmy trochę poczekać, ale było warto. Reżyser zafundował nam bowiem nie tylko mocny thriller o człowieku z aż 24 osobowościami, ale też i świetnie opowiedziane origin story, będące wyraźnym hołdem dla opowieści komiksowych. „Glass” zapowiada się z jednej strony na sequel „Split” , a z drugiej na kontynuację „Niezniszczalnego”.
Kapitan Marvel, premiera 8 marca
Muszę wyznać, że choć uważam się za fana Marvela, a w ich komiksach zaczytywałem się całe dzieciństwo, to do niedawna nie miałem pojęcia kim dokładnie jest Kapitan Marvel. No, ale stadnina Marvela ma tylu superherosów, że czuję się rozgrzeszony. Wiele wskazuje na to, że Kapitan Marvel odegra kluczową rolę w „Avengers 4” i walce z Thanosem. Ale wcześniej dowiemy się jak Carol Davners zyskała swoje moce i zaprzyjaźniła się z Nickiem Furym.
Hellboy, premiera 12 kwietnia
Wcześniejsze dwie odsłony „Hellboya” autorstwa Guillermo del Toro po prostu ubóstwiam. O dziwo stwierdzam jednak, że nowa wersja zapowiada się równie interesująco. Podobnie jak David Harbour, który wcale nie kłóci mi się specjalnie z dotąd perfekcyjnym w tej roli Ronem Pearlmanem. Za kamerą stanął Neil Marshall, który ma na koncie odcinki seriali „Hannibal”, „Westworld” i „Gra o tron” oraz jeden z najlepszych horrorów XXI wieku – „Zejście”. Mam przeczucie, że będzie dobrze.
Avengers 4, premiera 25 kwietnia
„Avengers: Wojna bez granic” zostawił fanów na krawędzi krzeseł z jednym z najbardziej wstrząsających cliffhangerów w historii kina rozrywkowego. „Avengers 4” ma rozwiać wszelkie niewiadome i zamknąć dotychczasowe wątki, rozpoczynając tym samym zupełnie nową erę MCU. I nie napiszę wcale niczego odkrywczego stwierdzając, że każdy, kto lubi popcornowe widowiska obejrzy ten film z wypiekami na twarzy.
John Wick 3: Parabellum, premiera 17 maja
Jedna z najbardziej równych serii w historii kina akcji otwiera swój trzeci rozdział. Zapewne i tym razem możemy spodziewać się pięknych kadrów i mistrzowsko zainscenizowanych scen walk i strzelanin. Czegóż więcej mógłby chcieć widz idący do kina na tego typu rozrywkę?
Aladyn, premiera 24 maja
W odróżnieniu od „Króla lwa” ta aktorska wersja animacji Disneya ma sens i zapowiada się o wiele bardziej interesująco. Z miłą chęcią zobaczę filmową wersję miasta Agrabah. Podobnie jak lot latającym dywanem. Oraz oczywiście Dżinna, któremu tym razem głosu użyczy Will Smith. Ogólnie rzecz biorąc, animowana wersja „Aladyna” mi absolutnie wystarcza. Szkoda, że Disney zamiast tego nie wyprodukuje jakiegoś oryginalnego tworu. No, ale jak pokazuje przykład niedawnego „Dziadka do orzechów” trochę nie bardzo wychodzą im filmy, które na dobrą sprawę trzeba wymyślać od początku. A że ludzie oglądają zwiastuny i same filmy jak opętani, to trudno się dziwić, że Disney szykuje kolejne wtórności.
Ad Astra, w kinach premiera 24 maja
Dobre science-fiction jest nadal w cenie. „Ad Astra” zapowiada się trochę jak rozwinięcie historii znanej z „Interstellar”, ale reżyser, James Gray, zwiastuje, że są szansę na ambitne połączenie tematyki fantastycznej z poważnym dramatem. Brad Pitt wciela się w syna kosmonauty, który 20 lat wcześniej zaginął podczas lotu na Neptuna. Grana przez niego postać wyrusza w przestrzeń kosmiczną, by go odnaleźć.
Six Underground, data premiery nie jest jeszcze znana
Pamiętacie jeszcze „Bright”? Ja już powoli zapominam. Tym bardziej, że od teraz nie będzie on już najdroższym filmem w historii Netfliksa. „Six Underground” to pełne rozmachu kino akcji, które nie weźmie jeńców. Tym bardziej, że za kamerą stanął nie kto inny, tylko Michael „lubię jak wybucha” Bay, który do dyspozycji dostał aż 150 mln dol. Tak więc raczej nie należy się spodziewać kameralnego studium charakterów, rozgrywającego się na polu ryżowym w biednej wiosce.
Godzilla 2: Król potworów, premiera 31 maja
To może być blockbuster roku! Kontynuacja świetnej „Godzilli” z 2014 roku, należąca też do tego samego uniwersum co niedawny „Kong: Wyspa czaszki” . Zwiastun sprawił, że miałem ciary na plecach, a skala filmu zapowiada się naprawdę imponująco. Sam podtytuł, „Król potworów”, wskazuje na to, że czeka nas nie lada widowisko. Już teraz wiadomo, że oprócz Godzilli zobaczymy w nim inne kultowe potwory - Mothrę, Rodana i przede wszystkim Gidorę!
Rocketman, premiera 28 czerwca
Niecały rok po premierze biografii grupy Queen czeka nas film o kolejnej wielkiej gwieździe muzyki pop z lat 70. i 80. Taron Egerton wydaje się świetnym wyborem do roli Eltona Johna. Miejmy nadzieję, że „Rocketman” okaże się jednak mniej zachowawczym i bardziej prawdziwym obrazem życia muzyka niż „Bohemian Rhapsody”. Z pewnością jednak czekają nas świetne sceny koncertów z równie znakomitą muzyką, którą zna cały świat.
Ford vs Ferrari, premiera 28 czerwca
Filmy biograficzne coraz rzadziej mnie kręcą, branża motoryzacyjna nie jest mi szczególnie bliska, ale akurat „Ford vs Ferrari” mnie intryguje. Wbrew pozorom nie jest to biografia Henry'ego Forda ani Enzo Ferrari, a członków zespołu inżynierów Forda, pracujących nad budową zupełnie nowego auta, które będzie w stanie pokonać zespół Ferrari podczas rajdu Le Mans w 1966 roku. W rolach głównych m.in. Christian Bale i Matt Damon. Reżyseruje James Mangold. Szykuje się mocna rzecz.
Spider Man: Far From Home, premiera 5 lipca
„Spider-Man: Far From Home” będzie pierwszym filmem MCU, którego akcja dzieje się po wydarzeniach z „Avengers 4”. Nie jest więc tajemnicą, że Spider-Man/Peter Parker „cudownie ożyje" i wydarzenia z „Wojny bez granic” zostaną jakoś odwrócone. Fabuła „Far From Home” skupia się wokół wyjazdu Petera wraz ze szkolnymi kolegami do Europy na wakacje. Zdjęcia kręcono w Pradze, Londynie i Wenecji. Tak więc siłą rzeczy wielkie amerykańskie wieżowce zamienimy na sporo mniejsze budynki europejskie. Mam trochę mieszane uczucia, gdyż urok Spider-Mana to dla mnie m.in. jego huśtanie się pomiędzy drapaczami chmur. Do tego ta postać, jak żadna inna jest dla mnie blisko związana z Nowym Jorkiem. No, ale ufam Marvelowi. Przynajmniej na razie.
Król Lew, premiera 19 lipca
Widzieliśmy już pierwszy trailer i uczucia mam mieszane. Niby wygląda olśniewająco, ale na dobrą sprawę „Król lew” A.D. 2019 to chyba najmniej potrzebny remake Disneya ever. Animacja rysunkowa została zamieniona na komputerową. Różnic pomiędzy wersją z 1994 na ten moment nie widzę. Fotorealistyczne zwierzęta stworzone za pomocą CGI widzieliśmy już w „Księdze dżungli” z 2016 roku. A że kreska z animacji z 1994 roku właściwie się nie zestarzała, naprawdę nie widzę powodu, by z wypiekami oczekiwać nowej wersji. No chyba, że zobaczymy w niej gościnnie Żółwie Ninja.
Once Upon A Time in Hollywood, premiera 9 sierpnia
Nie ma się co oszukiwać. O tym filmie będą mówić wszyscy. Choćby tylko dlatego, że opowiadać będzie o głośnym i owianym legendą mordzie na żonie Romana Polańskiego, Sharon Tate, przez bandę Charlesa Mansona. No i też dlatego, że reżyseruje go sam Quentin Tarantino. A i obsadę udało mu się zgromadzić chyba najbardziej imponującą w swojej karierze. Brad Pitt, Leonardo DiCaprio, Margot Robbie, Kurt Russell, Tim Roth, Al Pacino, Michael Madsen. I nasz rodzynek Rafał Zawierucha.
Toy Story 4 premiera, 9 sierpnia
Wprawdzie genialne i piękne „Toy Story 3” było dla mnie wspaniałym domknięciem historii Andy’ego i jego zabawek, ale wcale nie pogardzę powrotem do świata Chudego i Buzza oraz reszty zabawkowej ferajny.
TO 2, premiera 6 września
Pierwsze „TO” okazało się tak wielkim kasowym przebojem, że chyba nawet producenci byli tym pozytywnie zszokowani. Ale oprócz tego film Andy’ego Muschettiego opowiadał naprawdę wciągającą historię o dojrzewaniu, ubraną w zgrabną metaforę filmu grozy. Drugi rozdział „TO” rozgrywać się będzie 27 lat po wydarzeniach z poprzedniego filmu. Dorosłe wersje postaci znanych z „jedynki" zagrają m.in. James McAvoy, Jessica Chastain i Bill Hader.
Gemini Man, premiera 4 października
Szykuje się udana mieszanka kina akcji i science-fiction. Will Smith wciela się w płatnego zabójcę, któremu przyjdzie zmierzyć się z młodszym klonem samego siebie. Reżyseruje Ang Lee, tak więc liczę, że w warstwie formalnej będzie to coś więcej niż efekciarski akcyjniak. Ale nawet jeśli będzie to efekciarski akcyjniak, to w sumie też nie pogardzę.
Joker, w kinach od 4 października
Czy świat potrzebuje solowego filmu o Jokerze? I to jeszcze obrazującego jego origin story? Moim zdaniem nie. Joker potrzebuje Batmana. Zresztą on sam to podkreślał w filmie „Mroczny Rycerz”. Te dwie postaci żyją ze sobą w specyficznej symbiozie. No, ale nie będę się wymądrzał - jak pokazuje przykład filmu „Venom”, są ludzie chętni tłumnie pojawić się w kinie na nawet słabym filmie o kultowym antybohaterze.
Piłsudski, premiera 8 listopada
Kto wie, być może „Piłsudski”" okaże się filmem, który w końcu przeniesie Borysa Szyca do pierwszej ligi polskich aktorów i odegna na zawsze jego wizerunek rubasznego zawadiaki? Za kamerą stanął Michał Rosa, znany m.in. jako jeden z reżyserów bardzo udanego serialu „Bodo”. A że polskie kino biograficzne ostatnio ma się coraz lepiej, istnieje realna szansa, że i Józef Piłsudski doczeka się dobrej, treściwej, wciągającej i udanie opowiedzianej produkcji.
The Irishman, data premiery nie jest jeszcze znana
Netfllix zapewne ma w zanadrzu na 2019 rok sporo gorących premier filmowych, ale raczej żadna z nich nie przysłoni premiery „The Irishman”. Po pierwsze jest to nowy film w reżyserii Martina Scorsese. Po drugie, zobaczmy w nim Roberta De Niro i Ala Pacino, a to rzadki widok i zawsze zapowiadający aktorską ucztę. Film opowie o Franku Sheeranie, zwanym The Irishman, i jego udziale w zabójstwie Jimmy’ego Hoffy.
Kraina lodu 2, premiera 22 listopada
Pamiętając istne szaleństwo, jakie miało miejsce w związku z premierą i nieoczekiwanym sukcesem pierwszej „Krainy lodu”, można się spodziewać, że część druga pobije wszelkie rekordy kasowe i frekwencyjne na całym świecie. Oby tylko była ona tak samo udana i miała równie wspaniałe piosenki, które na stałe zagoszczą w popkulturze. Wiem, zadanie to trudne, a Disney średnio radzi sobie z sequelami, ale być może „Kraina lodu 2” złamie tę klątwę.
Gwiezdne wojny IX, premiera 19 grudnia
Wiele wskazuje na to, że Rian Johnson trochę „przesadził” z „Ostatnim Jedi” i teraz Disney przybiegł z powrotem do J.J. Abramsa, by ratował nową trylogię, znowu uderzając w znane i lubiane tony. O ile oczywiście nie okaże się, że taki plan był zakładany od samego początku. Jeśli rzeczywiście Abrams zamknie trzecią trylogię Gwiezdnych wojen bezpiecznymi rozdaniami, to siłą rzeczy będzie to najbardziej dziwna i niespójna gwiezdna saga. I zapewne stanie się też punktem zwrotnym w kierunku dalszego rozwoju uniwersum.