REKLAMA

Brutalne pożegnanie z prokuratorem, Teodorem Szackim. Zygmunt Miłoszewski, "Gniew" - recenzja sPlay

Zygmunt Miłoszewski napisał ostatnią część o prokuratorze Szackim. Ostatnią i - jak sam przyznaje - najbardziej osobistą.

Brutalne pożegnanie z prokuratorem, Teodorem Szackim. Zygmunt Miłoszewski, „Gniew” – recenzja sPlay
REKLAMA

Jak w każdym ze swoim kryminałów, które bez wątpienia można nazwać prozą socjologizującą, pisarz porusza jakiś problem społeczny, historyczny. Tym razem dostaniemy mniej przeszłości, a więcej tego, co jest blisko nas. W trzeciej części trylogii Miłoszewski na warsztat bierze problem przemocy domowej, który zainteresował go i wstrząsnął nim na tyle, że autor chce o nim mówić także przy okazji debat publicznych.

REKLAMA

Mimo że do tej pory pisarz określał się mianem feministy, jak przyznał na jednym ze spotkań autorskich, nie zdawał sobie sprawy z tego jak bardzo przemoc wobec kobiet i seksizm są wszechobecne w naszym kraju i nie tylko. I jak bardzo on, jak każdy mężczyzna, codziennie za to odpowiada. Bo nawrócenie musi przyjść ze strony tego, który rani, bije, karze, niszczy.

Niełatwo jest mi pisać o prozie Zygmunta Miłoszewskiego, tak jak zawsze trudno mówić mi o czymś, co bezbrzeżnie uwielbiam i o kimś, kogo podziwiam. Nie sposób nie odczuwać tego zażenowania, które towarzyszy w kontakcie z geniuszem. A Zygmunt Miłoszewski to bez wątpienia geniusz kryminału, geniusz budowania napięcia, suspensu. Geniusz, który potrafi do drapieżnej, niebezpiecznej intrygi wpleść sceny lekkie, zwiewne, ironiczne, dowcipne.

gniew miloszewskiW kontakcie z tym geniuszem tym bardziej boli fakt, że "Gniew" jest ostatnią powieścią o prokuratorze Szackim. "Jeśli Szacki wróci, to na pewno już nie jako prokurator" - odpowiedział tajemniczo autor podczas spotkania w katowickim Empiku na nawał pytań o dalsze losy ulubionego, białowłosego introwertyka.

Ostatnia powieść o prokuratorze wyróżnia się na tle poprzednich części. Być może właśnie dlatego, że mniej jest w niej przeszłości, która ma wpływ na teraźniejszość, a być może dlatego, że to część najbardziej społecznie zaangażowana. W tej powieści poznamy też nieco inne oblicze głównej postaci, która zostaje postawiona przed najtrudniejszym zadaniem i najbardziej wymagającą sprawą w swoim życiu. Sprawą, która odciśnie nieodwracalne piętno na dalszej karierze, życiu rodzinnym Teodora Szackiego.

W "Gniewie" przenosimy się do poniemieckiego Olsztyna, który w listopadzie roku 2013 wita nas "mgłą i marznącą mżawką". Prokurator Szacki znajduje się w zupełnie nowym miejscu w swoim życiu - zarówno fizycznie jak i mentalnie.

Od jakiegoś czasu mieszka w nowym mieście jedenastu jezior, którego mieszkańców nie potrafi znieść ze względu na ich lokalny patriotyzm (Olsztyn to Warmia, nie żadne Mazury!), ma także nową kobietę, Żenię, z którą planuje wspólne życie. Do tego szczęśliwego obrazka dołączyła jego nastoletnia córka Hela, która z całych swych sił próbuje zrobić wszystko, aby ten obrazek był nieco mniej radosny.

Szacki przeżywa kryzys osobisty i zawodowy. Prywatnie nie może dogadać się z Żenią i swoją córką, zawodowo jest znudzony i marzy o jakiejś wielkiej sprawie, która wprowadzi nieco zamieszania do jego smutnej, urzędniczej kariery.

Nie będzie musiał na swoje nieszczęście długo na nią czekać. Choć początkowo wszystkim będzie się wydawało, że to tylko "odfajkowanie starego Niemca", czyli trupa sprzed kilkudziesięciu lat, za chwilę wszystko przybierze bardziej realnych i współczesnych kształtów. Kto igra z prokuratorem? Kto zabija? A raczej - kto zostanie zabity?

Już sam prolog dobitnie udowadnia nam, że hasło reklamujące nową powieść Miłoszewskiego:

Nie pytaj: "Kto zabił"
Pytaj: "Kto zostanie zabity"

jest celnym podsumowaniem całej fabuły. Pierwsze kartki "Gniewu" sprawiają, że na plecach ma się ciarki, a ciało oblewa się zimnym potem.

Słyszałam wiele głosów, że "Gniew" to do tej pory najlepsza z powieści o prokuratorze Szackim. Czy jest taka rzeczywiście? Choć od razu wciągnęłam się w wir wydarzeń i ta część wydaje się być najważniejszą dla samego autora, trudno udzielić mi odpowiedzi na to pytanie. Jest na pewno równie dobra co poprzednie, ale ze względu na otwarte zakończenie i niepewność, czy kiedykolwiek zostaną udzielone odpowiedzi na kotłujące się w mojej głowie pytania, zostawia pewien niedosyt. Chciałoby się pójść jeszcze o kilka stron dalej, przeczytać parę zdań.

Trudno jest mi się rozstać z Szackim i na pewno wrócę jeszcze do powieści z jego udziałem, tak jak zdarzało mi się powtórnie czytać poprzednie części w oczekiwaniu na kolejne.

"Gniew" to nie tylko świetny kryminał z zacięciem sensacyjnym. To także wspaniałe studium mężczyzny i kobiety uwikłanych w codzienne życie.

Nowa powieść Zygmunta Miłoszewskiego pokazuje niechlubne oblicze urzędów, sąsiadów, Polaków, który wolą udawać, że ktoś zbyt głośno zatrzasnął drzwi, a nie że okłada swoją małżonkę panelem, który został im po wspaniałym remoncie ich odnowionego już teraz mieszkania. Polaków, który wolą myśleć, że rozbił się słoik z konfiturą wiśniową, a nie że matka i jej dzieci dostały znowu po mordzie i broczą krwią. Piękno-straszny obraz drugiego człowieka, jego bolączek, jego znieczulicy wyziera z tej opowieści o zwyczajnych ludziach, których nikt nie potrafi uratować. Nikt, nawet Teodor Szacki, człowiek prawa i czynu.

Ostatnia część trylogii znowu czyni jednym ze swych głównych bohaterów miasto. Tak jak w poprzednich tomach Warszawa i Sandomierz, tak teraz Olsztyn staje się powiernikiem najstraszniejszych sekretów. Miłoszewski niezmiennie hołubiąc prozie realistycznej z namaszczeniem i laboratoryjną dokładnością opisuje wszystkie budynki, ulice i zwyczaje miasta. Po lekturze "Ziarna prawdy" nie wyobrażałam sobie nie odwiedzić magicznego miasta, Sandomierza. Teraz marzę o podróży do tego specyficznego miejsca, jakim jest Olsztyn.

REKLAMA

Trudno ocenić "Gniew" w oderwaniu od poprzednich lektur. "Uwikłanie", "Ziarno prawdy" i "Gniew" to trzy części, które nie istnieją bez siebie nawzajem. Wszystkie trzy i każda z osobna to doskonały popis warsztatu, umiejętności kupienia sobie widza od pierwszych stron fascynującą i emocjonującą intrygą, ironicznym humorem.

Niech najbardziej pozytywną opinią, jaką mogę wystawić wszystkim powieściom, a także "Gniewowi" bo to jego wszak recenzja, będzie stwierdzenie: Jakże zazdroszczę tym wszystkim, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z Szackim, jakże wam zazdroszczę!

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA