Influencerzy rozpijają młodych Polaków. Maffashion zbiera baty nie bez powodu
Dlaczego Maffashion zbiera cięgi za reklamowanie alkoholu? Promowanie napojów wyskokowych w social mediach jest coraz powszechniejsze, choć przecież w gruncie rzeczy niezgodne z polskim prawem. Reklamowanie piwa czy wódki ma liczne grono przeciwników, a jednak wydaje się, że zdecydowana większość odbiorców nie widzi w tym nic złego. Potężne działa wymierzone w celebrytów wytoczył Jan Śpiewak.
Natalia Szroeder, Brodka, Jessica Mercedes czy Maffashion reklamujący napoje wyskokowe części z was nie wydają się może problemem. Alkohol jest przecież legalny i dostępny na każdym kroku. Rzecz w tym, że Polacy chleją. Robią to bez opamiętania, choć alkohol znajduje się w czołówce najniebezpieczniejszych dla użytkownika substancji oraz na szczycie listy najbardziej szkodliwych społecznie używek. W samej Bydgoszczy znajdziemy więcej punktów sprzedaży alkoholu, niż w całej Norwegii.
Wszyscy doskonale wiemy, że w Polsce kultura picia przeniknęła do wielu sfer życia, nie zatrzymując się bynajmniej na tej towarzyskiej. Procenty towarzyszą nam niemal wszędzie, dlatego też przeciwnicy picia w nadmiarze nie zostawiają suchej nitki na popularnych i wpływowych osobach, które decydują się tę używkę reklamować. Jednym z bardziej aktywnych jest publicysta Jan Śpiewak. Na jego kanale pojawił się trwający blisko czterdzieści minut materiał, w którym uzbrojony w argumenty krytykuje celebrytów reklamujących alkohol. I choć sam należę do osób, które do reklam alkoholu mają stosunek raczej neutralny, w wielu aspektach zgadzam się z autorem.
Jan Śpiewak kontra celebryci. Czy elity faktycznie rozpijają Polaków?
W trakcie oglądania materiału szybko da się zauważyć, że Śpiewak odrobił pracę domową. Sporą część jego nagrania stanowi aspekt historyczny - autor opowiada o stopniowym uzależnianiu Polaków od alkoholu oraz o tym, kto i w jaki sposób mógł na tym uzależnieniu korzystać. Szczegółowo omawia szkodliwość używki i żniwa, jakie zbiera w Polsce. Nie szczędzi liczb i powołuje się na popularne, zweryfikowane badaniami dane. Nie odkryć w ten sposób może Ameryki, ale stara się dokładnie pokazać wszystkie składowe omawianego problemu. A jest ich naprawdę sporo: patologiczne rodziny, pijani kierowcy, utonięcia, przemoc czy dysfunkcje to tylko wierzchołek góry lodowej.
Co mają jednak do tego celebryci? Czy można powiedzieć, że reklamująca właśnie piwo Maffashion faktycznie dokłada swoje trzy grosze do rozpijania mieszkańców naszego kraju? Otóż można. Śpiewak cytuje naukowców, którzy podają dwa najskuteczniejsze narzędzia ograniczenia spożycia alkoholu: cena i dostępność. Tymczasem - jak wielokrotnie przekonywał Krzysztof Brzózka, dyrektor Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych - ponad 67 proc. naszych rodaków uważa alkohol za coś zupełnie normalnego i powszechnego. Lekceważymy go.
Wszechobecność napojów wyskokowych sprawiła, że są one stałym elementem naszej codzienności. Do czego przyczyniły się też reklamy. W 2013 roku byliśmy na drugim miejscu w Europie (po Brytyjczykach) w rankingu największej liczby emitowanych reklam alkoholu, a od tego czasu liczba ta wzrosła ponad dwukrotnie.
Reklamy alkoholu często sięgają po celebrytów. Ostatnio wzięły udział w nich m.in. Maffashion, Brodka czy Natalia Szroeder.
Abstrahując od legalności sporej części materiałów promocyjnych, nie można nie doceniać wpływu reklam na odbiorcę. Nie bez powodu firmy wykładają olbrzymie pieniądze na kampanie marketingowe. Reklamy normalizują picie, ubierają je w atrakcyjne szaty wspaniałego przeżycia, sugerują przełamywanie barier i niezapomniane (o ironio) przeżycia.
Jak przypomina Brzózka, reklamy alkoholu często oglądają nieletni, którzy jeszcze pić nie mogą. Oni widzą w tym świetną, dorosłą zabawę, której chcieliby dorównać. Alkohol wiąże się też z presją i wobec tego pragnieniem bycia akceptowanym przez towarzystwo. To, rzecz jasna, efekt cynicznego i romantyzującego picie, ale w pełni świadomego działania przemysłu. Tak kształtuje się obraz alkoholu jako nieodłącznego elementu frajdy. Co zaś tyczy się celebrytów...
Sytuacja w Polsce jest bardzo zła, ale od tego mamy influencerów i celebrytów - żeby ją jeszcze pogorszyć. Dzięki nim właśnie pada kolejna bariera przed alkoholizmem. (...) Od ponad roku obserwuję bardzo agresywne kampanie reklamowe alkoholu w Internecie. (…) Reklamowanie wódki w kraju tak dotkniętym alkoholizmem wydaje mi się wyjątkowo okrutne, niemoralne i okropne. Dlaczego influencerzy to robią? Oczywiście - dla hajsu.
- mówi Jan Śpiewak.
Śpiewak otwarcie krytykuje znane osoby reklamujące alkohole w mediach społecznościowych.
Są nimi m.in. Sokół, Natalia Szroeder, Brodka, Jessica Mercedes i Karaś. Producenci płacą celebrytom dużo więcej, niż wynoszą rynkowe stawki za reklamę w social mediach. Tego typu marketing również jest z założenia nielegalny. Jakim więc cudem podobne akcje przechodzą? Zdaniem broniących gwiazd prawników, rejestracja w mediach społecznościowych sprawia, że reklama… przestaje być publiczna. Gdy do tego dodać ewentualne ograniczenie wiekowe, to w zupełności wystarczy, by uniknąć konsekwencji.
Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych regularnie zgłasza podobne kampanie, tymczasem - zgodnie z jej oświadczeniem - sprawy, w których zawiadamia się prokuraturę o popełnieniu przestępstwa w przypadku reklam umieszczonych na Facebooku, są umarzane już na etapie postępowania przygotowawczego. Prokuratorzy wskazują, że konieczność zarejestrowania się w portalu stanowi rzekomo ograniczenie dostępności. Giganci cyfrowi nie robią sobie zatem nic z naszego prawa, a organy ścigania im przyklaskują. Choć nie sposób powiedzieć, by reklama, którą mogą zobaczyć miliony nie była reklamą publiczną.
Zachowanie influencerów jest groźne. Udają oni twoich przyjaciół, przedstawiając picie alkoholu - w tym szczególnie wódki - jako coś miłego, odstresowującego, dokładnie w taki sposób, jaki jest w ustawie zakazany już w przypadku samego piwa. Influencerzy często kierują swój przekaz do bardzo młodych ludzi, którzy stanowią ogromną część użytkowników mediów społecznościowych. Utrwalają w ten sposób negatywne postawy. Influencerzy dla swojej chciwości i utrzymania hedonistycznego stylu życia, który ma wypełnić ich egzystencjonalną pustkę i nędzę życia bez wartości, niszczą życie tysiącom Polaków
- kontynuuje Śpiewak.
Pod koniec aktywista powołuje się na wspomnianego przeze mnie Brzózkę, który dawno już opisał, co należałoby zrobić, by zmniejszyć problem Polaków z alkoholem. Wymienia takie punkty:
- Ograniczenie punktów sprzedaży alkoholu nawet o 4/5, zgodnie z europejskimi standardami;
- Zakaz reklamy piwa;
- Zakaz sprzedaży alkoholu w godzinach nocnych;
- Podniesienie akcyzy - pół litra piwa powinno kosztować nie mniej ni 4 zł, a butelka wódki: nie mniej, niż 32 zł;
Z jednej strony można się zastanawiać, czy akurat celebryci powinni obrywać najmocniej. Wspomniana kultura picia sprawia przecież, że butelki otaczają nas w każdym sklepie, a kieliszki bywają wznoszone pod presją przy byle okazji. Z drugiej, podobny sposób promowania alkoholu może wywrzeć zgubny wpływ przede wszystkim na młodszych, zapatrzonych w celebrytów odbiorców. Nie wspominając o takich podstawach, jak cwaniackie i cyniczne lawirowanie, by ominąć polskie prawo.
Nie dziwi więc fala krytyki, która spadła teraz na Maffashion.
Wielu fanów celebrytki w komentarzach zaczęło zarzucać jej dokładnie to, o czym niezależnie mówi socjolog. Niedawno na reklamę alkoholu zdecydowała się też Klaudia El Dursi - w jej przypadku reakcja fanów była tak mocna, że prezenterka wkrótce usunęła zdjęcia.
Mówienie, że influencerzy "mają krew na rękach", to gruba przesada w jedną stronę. Bagatelizowanie poważnego problemu w imię źle pojmowanej wolności - w drugą. Kluczowy w tej dyskusji pozostaje aspekt prawny. Niestety, choć ustawa jest w tej kwestii jednoznaczna, to producenci doskonale wiedzą jak ją ominąć. I bez wahania kuszą influencerów pokaźnymi kwotami, by pomogali im promują wódkę na wszelkie możliwe sposoby. Coś tu ewidentnie nie gra, prawda?