Na Apple TV+ zadebiutowały właśnie pierwsze dwa odcinki nowego serialu twórcy "Breaking Bad". Tym razem Vince Gilligan stawia na science fiction, serwując nam najbardziej zagadkową produkcję tego roku. Jeśli zdecydujecie się odkryć tajemnice i szaleństwa "Jedynej", czeka was niezła jazda.

Najbardziej nieszczęśliwa osoba na Ziemi próbuje uratować świat przed szczęściem. To wszystko, co powinniście wiedzieć o "Jedynej" przed rozpoczęciem seansu. Apple TV+ dołożyło wszelkich starań, aby wszelkie materiały promocyjne nie zdradzały idei nowego serialu Vince'a Gilligana. Tym razem twórca "Breaking Bad" stawia na science fiction. I choć korzysta z wytartych tropów gatunkowych, nasącza je zupełnie nową energią. Odlatuje przy tym w kosmos. Dosłownie i w przenośni. Bo punktem wyjścia jego szalonej opowieści jest inwazja z kosmosu. Tak jakby. Nie chodzi o jakichś tam ufoludków, tylko obcy kod genetyczny, który rozprzestrzenia się niczym wirus, pozbawiając ludzi tożsamości.
Gilligan opowiada w nieginącym od lat 50. duchu "Inwazji porywaczy ciał" o lęku przed unifikacją. Tylko unifikacja w "Jedynej" nie jest czerwoną zarazą, promocją w supermarkecie czy bezmyślną wiarą w cyfrowe zbawienie. Właściwie to w ogóle nie jest problemem, lecz jego rozwiązaniem. Kiedy cała ziemska populacja staje się jednym bytem - każdy ma świadomość, wiedzę i umiejętności wszystkich ludzi na naszej planecie - na świecie panuje powszechna radość. Ludzie żyją jak w Imagine Johna Lennona. I tylko jednej osobie to przeszkadza. Dajże spokój, Carol.
Jedyna - recenzja nowego sci-fi od Apple TV+
Bo jedynie garstki osób nie udało się zainfekować kosmicznym wirusem. O ile znakomita większość z nich jakoś się w nowej rzeczywistości odnajduje, o tyle autorka podrzędnych romansideł historycznych postanawia walczyć o swoje i każdego człowieka prawo do stanowienia o sobie. Nie zamierza dołączać do populacji osób, które nawet jabłka nie zerwą, żeby przypadkiem nie skrzywdzić drzewa. Czyli co? Dawno nie było strzelaniny w szkole, Carol? Dawno żadne dziecko nie umarło z głodu, Carol? Dawno nikt nie popełnił samobójstwa po stracie pracy, Carol? Dawno wojna nie wybuchła, Carol?
Jako jedna z niezarażonych Carol czuje się, jak my kiedy przeglądamy media społecznościowe. Ledwo nas stać na miesięczny, żeby dojeżdżać do pracy, a na Instagramie wszyscy eksponują opalone ciała podczas wczasów w Egipcie. Powinniśmy więc głównej bohaterce kibicować i cieszyć się z jej nonkonformizmu. Trudno jednak się z nią utożsamiać. Ale na szczęście wciąż chce się za nią podążać. Nie dlatego że ma rację (bo jej nie ma). Tylko dlatego że Gilligan i jego scenarzyści ciągle ją ośmieszają.
Ogromną frajdę sprawia patrzenie, jak Carol bezskutecznie próbuje wszystkich przekonać do swoich racji, jak z tęsknotą spogląda w stronę wesołych ludzi, samej się od nich alienując, jak wszystko, co robi, obraca się przeciwko niej. Bo humor "Jedynej" wynika przede wszystkim z wybuchowej mieszanki niemożności dostosowania się do zaistniałej sytuacji, niezręczności i roszczeniowości głównej bohaterki. Staje się ona typową Karen, która w restauracji na dzień dobry zamiast drinka od razu prosi o menadżera.
Problem w tym, że reszta świata musi Carol nadskakiwać.
Swoją złością może ona przecież doprowadzić do ludobójstwa. Dlatego wszyscy spełniają każdą jej zachciankę i jak prosi o granat, to dostaje prawdziwy granat, a jakby zażyczyła sobie czołgu, to by dostała czołg. Swoimi zachciankami próbuje pokazać absurd sytuacji, w jakiej się znalazła, ale w rzeczywistości udowadnia jedynie, że ma do czynienia z miłymi osobami. I ciągle jej źle. Z kolejnych konfrontacji z zainfekowanymi wynika napięcie większe niż w reaktorze statku kosmicznego.
Najlepiej widać to na przykładzie relacji z Zosią, która zostaje jej przydzielona jako ktoś w rodzaju opiekunki/asystentki. Wcielająca się w główną rolę Rhea Seehorn zawsze jest nadekspresyjna, rozdygotana, chaotyczna i emocjonalna, podczas gdy grająca jej chaperone Karolina Wydra to uosobienie spokoju, ułożenia, powściągliwości i radości. Polka ciągle chodzi uśmiechnięta, kiedy jej ekranowa partnerka sypie się na każdym kroku. "Jedyna" żywi się tym kontrastem, wykorzystując chemię między aktorkami, aby z biegiem czasu coraz śmielej obnażać nie tylko irytujący charakter Carol, ale też jej osobistą tragedię.
Choć Gilligan prowadzi swoją opowieść w lekkim, żartobliwym i ironicznym tonie, zapewnia nam całą gamę emocji. W jednym z późniejszych odcinków pozwala nam nawet współczuć głównej bohaterce, gdy reszta świata postanawia zrobić sobie od niej przerwę (trudno ją winić!). Bo "Jedyna" lubi zaskakiwać, przez co pozostaje zagadką. Ogląda się ją, żeby zobaczyć, w jakie niespodziewane rejony zabiorą nas twórcy w kolejnych odcinkach, w międzyczasie rozsadzając ekran niefrasobliwą energią swojej opowieści. Kiedy będziesz się już z tego wszystkiego śmiać, nawet ty ten serial docenisz, Carol!
Recenzja powstała na podstawie siedmiu odcinków "Jedynej" udostępnionych mi przez Apple TV+.
Pierwsze dwa odcinki "Jedynej" już na Apple TV+.
Na Spider's Web wkrótce przeczytasz też wywiad z odtwórczyniami głównych ról - Rheą Seehorn i Karoliną Wydrą - oraz dowiesz się więcej o bohaterce, w którą Polka się wciela.
- Tytuł serialu: Jedyna
- Liczba sezonów: 1
- Lata emisji: 2025
- Twórca: Vince Gilligan
- Aktorzy: Rhea Seehorn, Karolina Wydra
- Nasza ocena: 8/10







































