Jak się kończy „Avatar 3” i o co chodzi z tym całym ogniem i popiołem w podtytule? No i co przyniesie „Avatar 4”? Wyjaśniamy!
„Avatar” to jeden z najważniejszych filmów w historii kinematografii, który stał się globalnym fenomenem i do dziś dzierży koronę najbardziej kasowej produkcji w historii. Wydana po ponad dekadzie kontynuacja ponownie zaciągnęła przed ekrany miliony ludzi, którzy oglądali dalsze losy bohaterów żyjących na malowniczej Pandorze, dając „Avatar: The Way of the Water” trzecią pozycję w globalnym box office. Sequel ustąpił jedynie swemu protoplaście i „Avengers: Endgame”.
Spodziewamy się, że podobnie będzie z trójką, czyli „Avatar: Fire and Ash”. Wszystko wskazuje na to, że ten film, również będzie bił rekordy. Nie każdy jednak w czasie świątecznej zawieruchy ma czas na ponad trzygodzinne (!) kino, a do tego po seansie mogą się u widzów pojawić pytania dotyczące konkretnych wątków - nie wszystko zawsze jest jasne, zwłaszcza jeśli poprzednie części oglądało się tylko raz na premierę, nie czytało się komiksów i nie grało w gry osadzone w tym uniwersum.
„Avatar 3”: o co chodzi z ogniem i popiołem?
Sequel tego pierwszego „Avatara” nosił w Polsce tytuł „Avatar: Istota wody”. Jake z rodziną trafili w nim do siedziby plemienia Na’vi związanego nie z lądem i lasem, tylko z wodą. Tytuł trzeciej części zatytułowanej u nas „Avatar: Ogień i popiół” mógłby w tym układzie sugerować, że tym razem nasi uciekinierzy trafią do innego plemienia, z którym się zaprzyjaźnią. Wskazywał na to nawet początek filmu, gdyż Sully wyruszyli w podróż. Prawda okazała się jednak zgoła inna.
Uwaga! W dalszej części tekstu pojawiają się spoilery z „Avatar: Ogień i popiół”
Jake’a i i jego bliskich zaatakowało plemię Na’vi znacznie mniej przyjaźnie nastawione do innych istot, niż rdzenni mieszkańcy Pandory z lasów i plaż. Należącemu do klanu Mangkwan ludowi popiołów przewodziła bezlitosna Varang. Utraciła, tak jak jej pobratymcy, wiarę w boginię Eywę i postanowiła spalić swój własny świat żywym ogniem. Weszła w toku filmu w komitywę z odrodzonym w niebieskim ciele pułkownikiem Milesem Quaritchem, który zapewnił jej broń palną.
Jak się kończy Avatar 3?
Ludzie z korporacji RDA postanowili ponownie zapolować na Tulkuny, które zebrały się w jednym miejscu - bo z ich ciał wydobywają cenną substancję. Jake wraz z sojusznikami przygotowali na nich zasadzkę i niewiele brakowało, aby udało się odeprzeć najeźdźców. Problem w tym, że w sukurs kłusownikom przyszedł Quaritch wspierany przez Na’vi z klanu Mangkwan, przez co wszystkie strony konfliktu poniosły olbrzymie straty. Szalę przeważyła jednak niespodziewanie Kiri.
Dziewczyna połączyła się z Eywą dzięki pomocy przyjaciół, a sama matka natura wsparła tych dobrych Na’vi w walce z ludźmi. Doprowadziło to do ostatecznej konfrontacji pomiędzy Sully’ym, a odrodzonym Milesem. Ten ostatni został jednak pokonany, uratował życie swojego syna, Spidera i widząc, że nie ma już szans na pokonanie odwiecznego wroga, rzucił się z klifu. Bohaterowie, pogodzeni ze sobą, wrócili zaś do wioski, by opłakiwać poległych.
Nie sposób pozbyć się wrażenia, że „Avatar 3” to taka historia poboczna, a nie pełnoprawny kolejny rozdział sagi.
Co prawda Spider może teraz oddychać dwutlenkiem węgla i ścigają go z tego powodu ludzie, Kiri poznała swoją genezę i nauczyła się rozmawiać z Eywą, Tulkuny zaczęły walczyć, a Jake z żoną przeszli jeden z etapów żałoby, ale na linii najeźdźcy-tubylcy… wiele się nie zmieniło. Do tego stopnia, że jak pojawi się „Avatar 4”, to znajomość trójki nawet nie będzie wymagana, by go obejrzeć; wystarczą ze dwie minuty ekspozycji, aby streścić te najważniejsze wydarzenia.
Nie wiemy też, co dokładnie zaserwuje nam James Cameron w następnej kolejności, ale gorąco liczę na to, że „Avatar: Ogień i popiół” nie będzie ostatnim filmem z tego cyklu. Istnieje oczywiście ryzyko, że kontynuacja nie powstanie, mimo zapowiedzi „Avatara 4”, „Avatara 5” i innych projektów, jeśli „Avatar 3” się dobrze nie sprzeda, ale trzymam kciuki, by seria trwała. Tak jak pierwsza odsłona dała nam katharsis, gdyż źli ludzie opuścili Pandorę, tak po dwójce i trójce go nie ma.
Avatar 4 - zgadujemy fabułę
Ciekawi mnie, jak dalej rozwinie się historia Pandory oraz jakie zakończenie tego cyklu szykuje James Cameron. Wiemy, że mamy zaliczyć teraz sześcioletni przeskok czasowy, co każe zadać nam sobie pytanie: czy dalej będziemy obserwować jedynie wydarzenia rozgrywające się na Pandorze, czy też może Na’vi zdecydują się zaatakować Ziemię? W końcu tyle właśnie trwa międzygwiezdny lot z jednego świata na drugi, a Na’vi walczyli już z ludźmi w kosmosie w jednym z komiksów!
Zakładając, że „Avatar 4” zgodnie z planem powstanie, to niezależnie od tego, w którym kierunku pójdzie ta seria, liczę na to, iż fabuła teraz wreszcie ruszy z kopyta, skoro jesteśmy już dalej niż w połowie cyklu. Najważniejsze jednak jest jednak to, by miała jakikolwiek dalszy ciąg. „Avatar: Ogień i popiół” zostawił u widzów dokładnie takie samo uczucie niedosytu, jak wcześniejszy film, czyli „Avatar: Istota wody”. A swoich bohaterów w z grubsza tym samym miejscu.
Czytaj inne nasze teksty poświęcone serii „Avatar”:
A czy w „Avatarze 4” powróci pułkownik Miles Quaritch?
Na tym etapie nie sposób tego wykluczyć! Co prawda wydaje się, iż zginął, rzucając się w przepaść, ale nie zobaczyliśmy jego ciała. No i ludzie zawsze mogą stworzyć kolejnego na’vi-klona z jego wspomnieniami… Może kolejna jego wersja połączy siły z Sully’mi? W końcu już i ta z „Avatara 3” momentami zdawała się blisko odrzucenia swej złej natury, ale miała zbyt wiele na sumieniu, by udało się poprowadzić w przypadku tej inkarnacji Milesa typowy wątek odkupienia.
„Avatar: Ogień i popiół” debiutuje w polskich kinach w piątek 17 grudnia 2025 r. Jego premiery w Disney+ spodziewamy się po co najmniej kilku tygodniach.




































