REKLAMA

Tanie kontrowersje i brak dobrego smaku. Wszystkie afery Balenciagi

Hiszpański dom mody Balenciaga zasłynął w ostatnim czasie szokującą kampanią z udziałem dzieci. Maluchy trzymały w ręku pluszowe torebki-misie, które miały na sobie stroje w stylu BDSM. Maskotki związane były metalowymi łańcuchami. Balenciaga za skandaliczną kampanię przeprosiła, podobnie jak jej dyrektor kreatywny - Demna Gvasalia. Niesmak jednak pozostał. To jednak nie jedyna potężna wtopa marki w ostatnim czasie. Wiadomo nie od dzisiaj, że hiszpański dom mody uwielbia prowokować, co daje mu rozgłos na całym świecie. Konsekwencji ze swojego zachowania jednak nie wyciąga.

Balenciaga
REKLAMA

Przekraczanie granic to ich specjalność. Hiszpański dom mody Balenciaga w listopadzie tego roku poszedł jednak zdecydowanie za daleko. Luksusowa marka wypuściła kampanię z dziećmi, które otoczone zostały pluszakami odzianymi w gadżety odnoszące się do praktyki seksualnej BDSM. Jakby tego było mało, Balenciaga określiła obrzydliwą kampanię jako świąteczną. Reklamy, gdzie na zdęciach widzimy małe dzieci trzymające torebki - pluszowe misie związane metalowymi łańcuchami lub też ubrane w nabijany ćwiekami czarny skórzany strój do niewoli, wywołały niesmak i obrzydzenie nawet najbardziej liberalnych i wyluzowanych osób. Swoje oburzenie wyraziła sama Kim Kardashian, której mimo że daleko do świętej, jest przecież matką czwórki dzieci.

REKLAMA

Balenciaga szokuje. Kampania z dziećmi w stylu BDSM, a wcześniej estetyzowanie cierpienia.

Jako matka czwórki dzieci byłam bardzo zaniepokojona tymi zdjęciami. Bezpieczeństwo nieletnich powinno być naszym priorytetem, a cokolwiek mu zagrażające powinno być zakazane w naszym społeczeństwie - pisała celebrytka w mediach społecznościowych. Krytyka na temat bożonarodzeniowej kampanii z udziałem dzieci wylała się zewsząd, co doprowadziło do tego, że jej twórcy usunęli kampanię z przestrzeni publicznej. Marka przeprosiła wszystkich, którzy poczuli się urażeni.

Traktujemy tę sprawę bardzo poważnie i podejmujemy kroki prawne przeciwko stronom odpowiedzialnym za stworzenie zestawu i włączenie niezatwierdzonych elementów do naszej sesji zdjęciowej do kampanii wiosna 2023. Stanowczo potępiamy wykorzystywanie dzieci w jakiejkolwiek formie. Stawiamy na ich bezpieczeństwo i dobre samopoczucie - pisała Balenciaga. Na przeprosiny zdecydował się też sam dyrektor kreatywny Balenciagi - Demna Gvasalia. Chcę osobiście przeprosić za zły artystyczny wybór koncepcji kampanii z prezentami dla dzieci i biorę na siebie odpowiedzialność. To było niewłaściwe, aby dzieci promowały przedmioty, które nie miały z nimi nic wspólnego. Chociaż czasami chciałbym sprowokować do myślenia swoją pracą, NIGDY nie miałbym zamiaru robić tego w przypadku tak przerażającego tematu, jak brutalne obchodzenie się z dziećmi, co potępiam - pisał w mediach społecznościowych.

Ci wszyscy ludzie związani z Balenciagą tłumaczą, że kampania była niezatwierdzona, przepraszają, bijąc się w piersi, ale przecież mimo wszystko doszło do jej realizacji. Ktoś musiał to wymyśleć, zaprosić do udziału dzieci, zrobić zdjęcia, wypuścić do sieci. Niezrozumiałe jest, jak coś takiego w ogóle mogło powstać i ile dorosłych osób musiało być zaangażowanych w ten projekt. Marka mierzy się z kryzysem wizerunkowym. I nic dziwnego. Zresztą biorąc pod uwagę wcześniejsze kontrowersje związane z hiszpańską marką, wątpliwe jest, czy Balenciaga wyciągnie sensowne wnioski. Zresztą na miesiąc przed szokującą kampanią z dziećmi Balenciaga zerwała współpracę z Kanye Westem, za to, że raper i były ukochany Kim Kardashian wygłaszał rasistowskie i antysemickie poglądy w mediach społecznościowych. Sporo fanów Balenciagi i osób z branży mody poparło tę decyzję, tymczasem miesiąc później hiszpański brand zaliczył wtopę z udziałem dzieci, o której wciąż nie przestaje mówić świat.

Choć nie od dziś wiadomo, że moda uwielbia prowokacje i przekraczanie granic, to jednak Balneciaga posuwa się w tym bardzo daleko. Chcąc zwrócić uwagę na ważny temat, osiąga efekt odwrotny od zamierzonego. Tak było chociażby w przypadku pokazu na jesień-zima 2022 w śnieżnej zamieci. Został on zorganizowany tydzień po tym, gdy Rosja zaatakowała Ukrainę. W sieci pojawiły się głosy, że Balenciaga estetyzuje cierpienie, a pokaz z odzianymi w barwy niebieskie i żółte modelami i modelkami był zbędny. Niewykluczone, że dyrektor kreatywny Demna Gvasalia zrobił pokaz, odnosząc się do własnych doświadczeń.  

Gruziński projektant miał 12 lat, gdy musiał uciekać do Niemiec na skutek wojny między Gruzją, a inspirowaną i wspieraną przez Rosję Osetią Południową. Sam zainteresowany tłumaczył, że przez chwilę chciał odwołać pokaz, jednak szkoda by było pracy, którą w niego włożył. Ale zdałem sobie sprawę, że byłoby to poddaniem się złu, pokłonem przed tym, co krzywdziło mnie przez 30 lat. Nie chcę już poświęcać żadnej części mnie tej bezsensownej, bezdusznej wojnie. Ten pokaz nie wymaga komentarza. Niech będzie dedykacją dla nieustraszonej postawy, oporu, a także triumfu miłości i pokoju - podkreślał. Sam pokaz wywołał jednak bardzo mieszane uczucia wśród ludzi i branży mody.

Ubrania i dodatki, które mają szokować. kosztują krocie

Poza pokazem wymienić trzeba ubrania i dodatki, które wyszły spod rąk Demny Gvasalii. On sam w hiszpańskim domu mody jest od 2015 roku i zdążył już bardzo namieszać w branży. W maju tego roku światło dzienne ujrzały trampki, które nie nadają się do chodzenia. Zniszczone do granic możliwości obuwie miało wywołać dyskusję o znaczeniu luksusu, bogactwa czy trwałości ubrań. Buty wyglądające, jakby przeżyły przynajmniej piętnaście festiwali rockowych i był pogryzione przez psa, kosztowały 1450 dolarów. inny projekt hiszpańskiej marki to... worek na śmieci, kosztujący aż osiem tysięcy złotych (1790 dolarów). Nie mogłem przegapić okazji do stworzenia najdroższego worka na śmieci na świecie, bo kto nie kocha modowego skandalu? - wyjaśniał gruziński projektant w rozmowie z serwisem WWD. Zwrócenie uwagi na problem ekologii czy po prostu skandal? W tym przypadku słowo skandal przewijało się znacznie częściej.

 class="wp-image-2177950"
Zniszczone trampki Balenciagi

Zresztą torba worek na śmieci to nie pierwsza taka inspiracja Balenciagi. Kilka lat temu świat mówił o projekcie inspirowanym słynną niebieską torbą szwedzkiej sieciówki IKEA. Torba stworzona przez Balenciagę była do złudzenia podobna do tej, którą znamy z IKEI. Różniła się też ceną, gdyż hiszpański brand sprzedawał ją aż za... 2145 dolarów czyli ponad 8500 złotych. Projekt wywołał nie lada zdumienie wśród ludzi, natomiast sama IKEA stworzyła humorystyczną kampanię reklamową z użyciem oczywiście słynnej niebieskiej torby.

Osobliwe projekty to jeszcze nie wszystko. Do tego dochodzą też oskarżenia na tle kulturowym. Jakiś czas temu brand oskarżany był o złe traktowanie Azjatów, po tym, jak w sieci pojawiło się nagranie ukazujące napaść na klienta pochodzenia Chińskiego w butiku Balenciagi w domu towarowym Printemps w Paryżu. Z kolei w 2021 roku marka została oskarżona o rasizm. Wszystko za sprawą spodni "Trompe L'Oeil" kosztujących 890 funtów (czyli ok. 4,7 tys. zł). Po tym, gdy spodnie ujrzały światło dzienne, jeden z internautów miał zwrócić uwagę na to, że odzież jest rasistowska. To bardzo rasistowskie… Bokserki wewnątrz spodni pisał. Jak się okazuje, taki trend popularny był w środowisku czarnoskórych raperów w USA w latach 90. Marka zapytana o te zarzuty, broniła się, tłumacząc, ze często stosuje taki trik w swoich ubraniach.

Mamy w ofercie np. jeansy nałożone na spodnie dresowe i zapinane na guziki koszule nałożone na t-shirty. Spodnie "Trompe L'Oeil" były przedłużeniem tej wizji - wyjaśniała Balenciaga. Z kolei Marquita Gammage z Uniwersytetu Kalifornijskiego zapytana o sprawę przez dziennikarzy CNN, powiedziała:

Taki strój był charakterystyczny dla Afroamerykanów, jednak firmy takie jak Balenciaga starają się czerpać zyski z nich i ich kultury, nie rzucając jednocześnie wyzwania rasistowskiemu systemowi, który dyskryminuje afroamerykańskie trendy w przemyśle modowym

wyjaśniała.

Skandal to drugie imię Balenciagi

REKLAMA

Patrząc na poczynania Balenciagi, na usta ciśnie się zdanie: Skandal to ich drugie imię. Choć o wielu dziwacznych projektach wychodzących spod ich ręki, po prostu dyskutowano czy śmiano się, dostarczając brandowi kolejnych publikacji w mediach, to jednak w przypadku kampanii w stylu BDSM z udziałem dzieci, sprawa jest o wiele bardziej poważna. Wyjaśnianie tej historii ma odbyć się drogą sądową. Balenciaga pozwała agencję kreatywną North Six i scenografa Nicholasa Des Jardins, odpowiedzialnych za przygotowanie sesji zdjęciowej. Hiszpański dom mody żąda też 25 milionów dolarów zadośćuczynienia. Oświadczenie opublikował również Gabriele Galimberti, włoski fotograf, który wziął udział w kontrowersyjnej sesji zdjęciowej. Podkreśla w nim, że nie odpowiadał ani za dobór produktów do sesji, ani też za scenografię. Oczywiście każdy z dorosłych umywa teraz ręce, bo tak jest najłatwiej. Ja mam jednak przeczucie, że cała sprawa rozejdzie się po kościach. Upłynie trochę czasu, Balenciaga przez chwilę nie będzie prowokować, by później znów ruszyć z kopyta i szokować opinię publiczną kolejnymi skandalami i dziwacznymi projektami. W końcu Demna Gvasalia uwielbia przekraczanie granic, w myśl zasady, nie ważne, czy mówią dobrze, czy źle, byleby mówili.

Pokaz Balenciagi
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA