"Daredevil" zdetronizowany. Ten serial to najlepsze, co superbohaterowie mają do zaoferowania
Oglądam seriale superbohaterskie od lat i nie będzie przesadą, jeśli powiem, że to zarazem jeden z najciekawszych, jak i najnudniejszych gatunków w telewizji. Z jednej strony nie jest trudne nakręcenie dobrego, wypełnionego akcją tytułu, a z drugiej... cóż, łatwo jest wpaść w koleiny banału i powtarzalności. Jest jednak jedna produkcja, która elegancko lawiruje między tym, co znane i dostarcza naprawdę świetnej i ciepłej rozrywki. Tą produkcją jest "Ms. Marvel".
Dołącz do Disney+ z tego linku i zacznij oglądać głośne filmy i seriale.
Możecie próbować nadążyć za wszystkimi nowościami, które pojawiają się na Disney+ i w innych serwisach VOD, a które opowiadają o superbohaterach. Możecie próbować, ale ostrzegam, że może się to wam nie udać, bo jest ich tak wiele. Jest jednak jeden serial, który moim zdaniem obejrzeć trzeba - a przynajmniej należy dać mu szansę i jest to "Ms. Marvel".
Choć staram się nadążyć za wszystkimi nowościami, jakie pojawiają się w serwisach VOD i telewizji i opowiadają o peleryniarzach, to z roku na rok jest to coraz trudniejsze. Nie chodzi jednak tylko o ilość, bo wiadomo, że doba jest za krótka, ale raczej o to, że większość z nich jest do siebie podobna i robiona od tej samej, dość infantylnej sztancy. Jest jednak pewien wyjątek i jest nim "Ms. Marvel".
Już widzę oburzone komentarze fanów "Daredevila", "Punishera" czy choćby naprawdę udanego "WandaVision". Tak, ja też je lubię i mam poczucie, że udało się z nich zrobić coś więcej niż opowiastkę o odpowiedzialności, superbohaterskim losie i biciu złych gości. Poza "Punisherem" nie udało im się jednak wyjść spoza strefy poprawnej opowieści o zachodnim społeczeństwie, które choć nie jest idealne, zawsze ma swoich bohaterów, którzy w odpowiednim momencie zrobią to, co trzeba. Jest to problem, który ciągnął się za kinem i serialami superbohaterskimi od lat.
Ms. Marvel i piękno multikulti
Nawet niemal doskonały "Batman" Chrisophera Nolana nie bardzo potrafił wyjść z tej hurraoptymistycznej bańki i pokazać czegoś świeżego (przede wszystkim w sensie politycznym), a jedynie uwspółcześnił stary mit. Rzecz jasna zrobił to świetnie.
"Ms. Marvel" to dość niepozorny serial o dorastającej w New Jersey nastolatce, z muzułmańskiej rodziny o pakistańskich korzeniach. Dziewczyna kocha superbohaterów, a najbardziej Kapitan Marvel, a jej największym marzeniem jest wizyta na AvengerConie, gdzie będzie mogła wziąć udział w konkursie na cosplay. Banalne, proste, nastolatkowe, trochę infantylne. Rzecz w tym, że gdy Kamala otrzymuje pewną bransoletkę i w konsekwencji swoje supermoce będzie musiała zmierzyć się nie z groźnymi przeciwnikami, a z historią swojej rodziny.
A co to jest za historia! Twórcy zabierają nas bowiem do Indii i Pakistanu z czasów, gdy jeszcze nie było jasne, jak będzie wyglądał tamten rejon świata. Widzicie, przez dziesiątki lat władzę w regionie sprawowali Brytyjczycy. Pod koniec lat 40 XX wieku wewnętrzne siły zmusiły kolonialnych zarządców do wycofania się. Nie były jednak one jednorodne i jeden ogromny kraj został podzielony na dwa: na Indie i Pakistan. Doprowadziło to do wielkich ruchów migracyjnych, wielu dramatów, rozdzielenia rodzin i przyjaciół.
Zaraz, to miał być serial o nastolatkach!
No właśnie. Siła "Ms. Marvel" kryje się nie w tym, że mimo peleryniarskiego charakteru i tropów serialu młodzieżowego nagle wrzuca widza do rzeczywistości, w której zagrożeniem nie jest robot stworzony przez milionera czy kosmita mający braki w wiedzy ogólnej, ale wielki proces historyczny. Jak to zobaczyłem, nie byłem pewien, czy Disney+ działa mi dobrze. Oczywiście pamiętajmy, że wszystkie te podnoszone tematy są robione w sposób bardzo uproszczony, że przemieliła je korporacyjna maszynka i czasem chciałoby usłyszeć się coś więcej - na przykład o siłach, które do tego podziału doprowadziły, ale cóż - takie prawo Disneya.
Oczywiście "Ms. Marvel" nie jest serialem idealnym. Ma spory problem z tempem akcji, momentami wyłazi leniwy scenariusz i umiarkowanie dobrze napisane dialogi. Widać jednak, że jest to produkcja nakręcona, cytując mojego redakcyjnego kolegę, Piotrka Grabca, z sercem. Wizualnie – piękna, bardzo komiksowa, a treściowo – odważna. Nie odważna przemocą, nie efektami, ale właśnie tematem.
Takich seriali chce więcej.
Tekst oryginalnie został opublikowany w sierpniu 2022 r.
Publikacja zawiera linki afiliacyjne Grupy Spider's Web.