Elliot Page oswaja Polaków z osobami trans. Reakcje na jego nowe zdjęcie dają nadzieję na normalność
Elliot Page nie jest pierwszą publiczną osobą, która dokonała korekty płci. Ale nie można nie doceniać jego wkładu w oswajanie społeczeństwa w temacie transpłciowości. Różnica w reakcjach widzów jest widoczna gołym okiem i daje nadzieję na bardziej tolerancyjną przyszłość.
Nie jest żadnym wiekopomnym odkryciem stwierdzenie, że głównymi siłami napędowymi nietolerancji są strach, brak wiedzy i nieoswojenie z szybko nadchodzącymi zmianami. Codzienny rasizm czy homofobia biorą się nie z nienawiści do konkretnego „innego”, lecz raczej ogólnego i mającego przeważnie niewiele wspólnego z rzeczywistością wyobrażenia o drugiej osobie. Dlatego historie takie jak ta Elliota Page'a mają tak olbrzymie znaczenie.
Hollywoodzki aktor, znany z takich produkcji jak „Juno”, „Incepcja” czy „The Umbrella Academy”, w grudniu 2020 roku poinformował świat o korekcie płci i przedstawił się mu jako Elliot Page (wcześniej znano go jako Ellen Page). Pierwsze reakcje dobiegające z Polski w większości przypadków były pełne braku zrozumienia czy wręcz po prostu chamskie. Popis wyjątkowego buractwa dał Jacek Piekara, który w odpowiedzi na dyskusję o nadużywaniu tzw. deadname Page'a kpiąco określił się jako chrząszcz z kosmosu. W reakcji na podobne zachowania na naszym portalu swego czasu powstał wręcz tekst o internetowych dzbanach mówiących o aktorze per „Ellen”.
Elliot Page na szczęście dzielnie zniósł cały ten hejt i głośno mówił o sytuacji osób transpłciowych.
Gwiazdor przyznał zresztą, że w poradzeniu sobie z całą tą sytuacją i nawarstwiającym się hejtem pomogła mu chirurgiczna operacja klatki piersiowej. Nie wszystkie osoby trans decydują się na ten krok, ale w przypadku Page'a okazał się on niezbędny. Bo po raz pierwszy pozwolił aktorowi zobaczy w lustrze swoje prawdzie „ja”. Efekt operacji na własne oczy dzisiaj ujrzały także miliony internautów na całym świecie, bo Elliot Page pochwalił się na swoim Instagramie pierwszym zdjęciem bez koszulki.
Wydawało się, że w odpowiedzi Kanadyjczyka dotknie fala nienawistnych komentarzy, ale do niczego takiego nie doszło. Oczywiście, w przestrzeni internetowej nadal pojawiają się żarciki, kpiny czy nawet otwarcie agresywne reakcje. Ich zapewne nigdy nie uda się do końca wyplenić. Ale trudno nie zauważyć, że podobne głosy znajdują się w mniejszości. I nie chodzi tylko o USA, ale również nasz kraj. Elliot Page do tej pory nie spotkał się jeszcze w polskich mediach społecznościowych z taką falą wsparcia.
Na Twitterze, Facebooku i Instagramie aktora można natrafić na mnóstwo komentarzy, że wygląda bardzo dobrze. Według części osób wręcz fenomenalnie. Uwadze internautów nie umknęło też szczęście widoczne jak na dłoni na twarzy Page'a. A to w połączeniu z wcześniejszymi opisami mąk, które przeżywał przed przemianą naprawdę działa na wyobraźnię.
Nie oznacza to oczywiście, że w komentarzach wszystko jest idealnie. Bo znajdziemy w sieci też dużo głosów życzących Elliotowi powodzenia, natomiast z pewną smutną konstatacją, że „przecież był taką śliczną kobietą”. Widać tutaj jeszcze brak zrozumienia, iż dla niego ta śliczna kobieta była kimś obcym i sprawiającym olbrzymi psychiczny ból. Ale zgodzicie się chyba ze mną, co do jednego. Lepsza nieco źle umiejscowiona życzliwość od otwartej nienawiści. Nad tą pierwszą można dalej pracować.
Jeszcze kilka miesięcy temu hejt był powszechny, dlatego dzisiejsze reakcje dają mi nadzieję na przyszłość.
Elliot Page pokazuje całemu światu, że wciąż warto rozmawiać. Porównanie zdjęć cierpiącego aktora przed korektą płci i coming outem ze szczęśliwym Elliotem Page'em obecnie jest warte więcej niż tysiące mądrych artykułów na temat społeczności LGBT+. Takie są po prostu fakty, bo reprezentacja stanowi najważniejszy element oswajania społeczeństwa z nowymi dla nich tematami.
Do normalności, w której życie osób trans nie wiązałoby się już z latami ukrywania swojej tożsamości i braku akceptacji ze strony najbliższych, nadal jest bardzo daleko. Ale dzięki Elliotowi Page'owi poczyniliśmy olbrzymi krok naprzód. Pozostaje mieć nadzieję, że wizja bardziej tolerancyjnej przyszłości, również dzięki niemu, nie jest tak odległa jak mogło się wydawać jeszcze kilka lat temu. I tak, w odpowiedzi na nadchodzące komentarze pt. „A kogo obchodzi jakiś Elliot Page?” napiszę, że wówczas tego typu teksty jak ten nie będą już potrzebne. To jednak nie jest jeszcze ten moment.