REKLAMA

"Enola Holmes 2" to większa intryga, wyższa stawka i znacznie więcej Henry'ego Cavilla

Zręczny rzemieślnik - Harry Bradbeer - powraca z kolejną odsłoną filmowej adaptacji młodzieżowego cyklu przygód siostry najsłynniejszego detektywa świata. To udany powrót - ba, jestem zdania, że "Enola Holmes 2" jest pod wieloma względami filmem znacznie lepszym od poprzednika. I to nie tylko dlatego, że daje nam więcej Henry'ego Cavilla.

enola holmes 2 netflix premiera recenzja opinie henry cavill bobby brown
REKLAMA

Dołącz do Disney+ z tego linku i zacznij oglądać głośne filmy i seriale.

Nieco ponad dwa lata od premiery pierwszej adaptacji prozy Nancy Springer, czyli twórczyni postaci siostry legendarnego Sherlocka, "Enola Holmes 2" pojawiła się w bibliotece Netfliksa. "Jedynka" została ciepło przyjęta przez widzów i krytyków, cieszyła się zresztą olbrzymią popularnością wśród subskrybentów platformy na całym świecie. I w porządku, bo się jej należało: film okazał się dynamiczny, elegancko rozgrywający elementy edukacyjne (przypominam, że targetem obrazu byli i są raczej młodsi widzowie), polityczne, kryminalne i przygodowe. Druga odsłona nie zmienia obranego kursu, wciąż rozsądnie rozkładając akcenty.

REKLAMA

Enola Holmes 2: recenzja filmu Netfliksa

Enola Holmes 2

Po szybkim zażegnaniu konfliktu ze spadkobiercami Arthura Conana Doyle'a (Sherlock z Enoli to wersja bardziej emocjonalna, czyli taka, którą autor zaczął przedstawiać dopiero po wojnie - a zdaniem potomków ten wizerunek nie trafił jeszcze do domeny publicznej), twórcy mogli przystąpić do sprawnej realizacji kontynuacji, przestrzegając złotego prawa sequeli - musi być więcej, bardziej i mocniej. I jest, ale w tym dobrym sensie. Bez taniego efekciarstwa, które ma za zadanie przysłonić niedostatki fabularne i płaskie postacie. Przeciwnie, "Enola Holmes 2" to naprawdę przyzwoicie napisany kryminał dla młodzieży, który przedstawia nam całą gamę barwnych, różnorodnych bohaterek i bohaterów.

W sequelu Enola, która szuka dla siebie odpowiednio angażującej sprawy, podejmuje się wyjaśnienia zagadki zaginięcia pewnej dziewczyny. Choć młoda Holmes założyła już swoją agencję, mało kto jest zainteresowany usługami dziewczyny-detektywki. Gdy w końcu uzmysławia sobie, że zlecenie od ubogiej sprzedawczyni zapałek to sprawa z prawdziwego zdarzenia, z entuzjazmem i ekscytacją zabiera się do pracy. Młodziutka zleceniodawczyni pragnie znaleźć swoją siostrę - z każdym nowym tropem sprawa wydaje się jednak coraz bardziej zagmatwana i prowadzi bohaterkę przez fabryki aż po najwyższe klasowe sfery. Mamy tu do czynienia z wielkim spiskiem, w którego rozwiązaniu pomogą Enoli starzy i nowi przyjaciele oraz sam Sherlock.

Lubię ten nienahalny feministyczny sznyt w "Enoli" - zgrabne i treściwe zobrazowanie kondycji ekonomicznych, starania udaremniane przez skryty, ale stanowczy seksizm, w końcu: próby budowy własnej ścieżki kariery w cieniu słynnego, wybitnego starszego brata. Cenię też to, jak pościgi czy bijatyki - w swym tonie adekwatne do skierowanego do młodzieży tytułu - przeplatają intrygę o znacznie poważniejszym wydźwięku. Enola wpada w wir gęstniejących walk robotniczych i porusza się po labiryncie londyńskiej polityki.

Podobnie jak w przypadku "jedynki", i tym razem opowieść zakotwiczona jest gdzieś na obrzeżach prawdziwych, historycznych wydarzeń i społecznych konfliktów.

Mowa między innymi o strajku pracownic fabryki zapałek Bryant & May z 1888 roku.

Jego przyczyną były czternastogodzinne zmiany, niskie płace, wysokie grzywny oraz… śmierć kobiet. Zmiana metod produkcji wymagała przejścia z czerwonego fosforu na biały - zyski fabryki wzrosły, ale wiele pracownic zaczęło chorować. Zatrucie i martwica fosforowa wywoływały nabrzmiałe ropnie w jamie ustnej i śmiertelne uszkodzenie mózgu. Stawka jest tym razem zatem znacznie wyższa.

Poza tym twórcy zgrabnie wplatają w to wszystko wątki emocjonalne - relacje romantyczne i rodzinne. Napięta dynamika między rodzeństwem wypada tu zdecydowanie najlepiej - Sherlocka jest w tej odsłonie w ogóle znacznie więcej. Nie oznacza to, że kultowy detektyw przejmuje pałeczkę czy służy zagraniom typu deus ex machina - przeciwnie. Detektyw Holmes wzbogaca i rozwija postać głównej bohaterki. Millie Bobby Brown i Cavill w wiarygodny sposób odtwarzają niuanse komunikacji niezbyt dopasowanego rodzeństwa. Gwiazdor jest w swojej roli powściągliwy, ale nie sposób nie czuć do niego sympatii. Brown, cóż, radzi sobie przyzwoicie, ale musi się jeszcze sporo nauczyć.

Problemy z tempem w drugiej połowie filmu mogą nieco niecierpliwić, a film nie należy przecież do najkrótszych. Dynamiczne zmiany perspektywy, animowane sekwencje czy rozbijanie czwartej ściany to techniki, które może i uatrakcyjniają seans, ale momentami rujnują napięcie i utrudniają zanurzenie się w poważniejszą sferę intrygi. Poza tym - to kawał naprawdę solidnej rozrywki, którą młodsi widzowie powinni docenić.

Na sam koniec: kilka słów odnośnie występu pewnej znanej miłośnikom Sherlocka postaci, która zaliczyła w tej serii swój debiut.

REKLAMA

Spodziewam się głosów oburzenia, ale ta inkarnacja Moriarty'ego w mig stała się jedną z moich ulubionych. Wszystko za sprawą fenomenalnej kreacji Sharon Duncan-Brewster - jej Mira Troy jest diaboliczna, piekielnie błyskotliwa, łagodna, gdy trzeba orz arogancka i władcza, gdy nadchodzi czas. Miała dość prześladowań, umniejszania i życia w cieniu niekompetentnych przełożonych; dość służenia tym, którzy podważali jej autorytet. Każdy gest, spojrzenie i wycedzone przez nią słowo nie pozostawiają wątpliwości, że mamy do czynienia z niebezpiecznym graczem. Czekam na wielki powrót i większą rolę!

Kliknij, by zobaczyć spojler

"Enola Holmes 2" - od 4 listopada na Netflix Polska.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA