Historia miłosna i thriller polityczny. "Fellow Travelers" to jeden z najlepszych seriali 2023 roku
„Fellow Travelers” to oparty na powieści Thomasa Mallona i stworzony przez nominowanego do Oscara Rona Nyswanera miks thrillera politycznego z historią miłosną. Wygląda na to, że scenarzysta kultowej „Filadelfii” dał nam właśnie jedną z najmocniejszych serialowych nowości ostatnich miesięcy.
Ron Nyswaner, twórca miniserialu „Fellow Travelers”, którego pierwszy odcinek trafił niedawno na SkyShowtime (za granicą debiutowały już cztery epizody), jest twórcą od dawna otwarcie mówiącym o swojej nieheteromatywności. Jego talent, niezwykła wrażliwość i osobiste spostrzeżenia oraz doświadczenia zaowocowały cenionymi scenariuszami poruszającymi tematykę homofobii, AIDS czy LGBT. Mowa o skryptach, które istotnie wpłynęły na postrzeganie tej tematyki w Hollywood. Istnieje jednak spora szansa, że najnowsze dzieło Nyswanera okaże się jego opus magnum.
Lata 50., USA, czasy bezkompromisowej ideologii i zaciekłej walki z mniejszościami seksualnymi. Tim Laughlin (Jonathan Bailey) - absolwent college’u, idealista i zagorzały katolik - pragnie przyłączyć się do antykomunistycznej krucjaty. Rzecz w tym, że spotkanie z charyzmatycznym i ambitnym Hawkinsem Fullerem (Matt Bomer) - przystojnym urzędnikiem Departamentu Stanu, który robi karierę za kulisami amerykańskiej polityki - stosunkowo szybko skutkuje nieprzewidzianym, długotrwałym romansem.
Tymczasem Joseph McCarthy dąży do władzy; wraz z Royem Cohnem wypowiadają wojnę tak zwanym „dewiantom” i „demoralizatorom”, a wewnętrzne dochodzenia skupiają się zatem m.in. na „seksualnych wywrotowcach” w rządzie. To wyjątkowo mroczny okres dla osób nieheteronormatywnych. Siłą rzeczy Tim i Fuller dochodzą do wniosku, że prowadzenie podwójnego życia jest zbyt niebezpieczne. Romans trwa, a ryzyko rośnie.
Fellow Travelers: recenzja. Opinia o serialu SkyShowtime
Związek głównych bohaterów wypełnia przede wszystkim seks - uczucia, rzecz jasna, dochodzą do głosu, ale kiełkują raczej nieśpiesznie. Co ważne, mężczyzn dzieli bardzo wiele - różnice zdań i dojrzałość emocjonalna szybko stają się punktem spornym, podobnie jak ich postawy jako homoseksualistów pracujących w rządzie w epoce paniki „The Lavender Scare”. Tim szybko zdaje sobie sprawę, że wzajemne zrozumienie może zaczynać się i kończyć na aspektach fizycznych. To właśnie on jest bardziej czuły i pragnie, aby ich związek stał się jak najprawdziwszy, kompletny. W miarę rozwoju historii staje się jednak jasne, że choć Hawk początkowo tego nie okazuje, jemu również zależy.
Czytaj więcej o serialowych nowościach na łamach Spider's Web:
Twórca serialu doskonale rozumie ścisłe związki intymnych zbliżeń i queerowości. Seks jest tutaj bardzo szczery, naturalny; cechuje go intensywność i wyczuwalna, rozpaczliwa potrzeba bliskości. Ciało do ciała, skóra do skóry - każde westchnięcie, objęcie, pocałunek i dotyk przywodzą na myśl coś, co zerwało się z łańcucha po długim czasie niewoli. Słusznie - w końcu mówimy o ludziach, którzy niemal przez cały czas muszą ukrywać swoje prawdziwe ja. Którzy nie mogą podążać za sercem i kochać po swojemu.
W opowieściach tego typu seks jest czymś więcej, niż typowym aktem - to ryzyko, manifest i forma zaczerpnięcia świeżego powietrza. Odgrywa tu istotną rolę - cieszy, że twórcy zadbali o nadanie mu odpowiedniej wagi i aktorsko-wizualnej jakości. Obsada daje z siebie zresztą bardzo dużo - Bomer daje jeden z najlepszych występów w karierze, a Bailey staje się sercem całej produkcji.
Ekipa ma na czym pracować - wszystkim charakterom nadano indywidualności i głębi, dzięki czemu nawet drugoplanowe postacie dodają emocjonalnej wagi poszczególnym wątkom (tajna gejowska społeczność, zewnętrzny ostracyzm i wiele innych). Każda z postaci dźwiga też na swych barkach potężny ciężar, w efekcie czego nikt nie pozostaje widzowi obojętny. Warto wiedzieć, że produkcja nie skupia się wyłącznie na tej jednej miłości, ale porusza całą serię motywów i problemów związanych z opresją, strachem, systemową przemocą i różnymi formami dyskryminacji. Nie koloryzuje. Po prostu stwierdza. „Fellow Travelers” zapowiadają się zatem wybornie - to kolejne rozliczenie z historią Ameryki, historyczny dramat, euforyczny romans. Opowieść o cenie wolności i hołd dla tych, którzy się poświęcili, by kolejne pokolenia były wolne od lęku i wstydu. Oby z czasem nie złapała zadyszki.