Serialowa wersja polskiego filmu stała się hitem TVP. I słusznie, bo wypada znacznie lepiej
Zgodnie z przypuszczeniami, serialowa wersja „Kamerdynera”, która zastąpiła emisję produkcji „Dewajtis”, wzbudziła ogromne zainteresowanie widzów. Tytuł z miejsca stał się hitem, pobijając ramówkowy sukces poprzednika. I dobrze, bo to tytuł zasługujący na uwagę.
Włodarze telewizji publicznej mogą otwierać szampana. W niedzielę w TVP1 wyemitowano pierwszy odcinek serialu „Kamerdyner” - średnio oglądało go 2,6 mln widzów, czyli o 120 tys. więcej, niż w poprzednich tygodniach gromadził przed ekranami „Dewajtis”. Stacja ma zatem kolejny hit.
Zainteresowanie widowni nie dziwi. Serial powstał na bazie filmu o tym samym tytule, który swoją kinową premierę miał w 2018 roku - obraz bardzo spolaryzował krytyków, ale zaskarbił sobie sympatię publiczności. Nagrywana w latach 2015-2018 produkcja początkowo miała być emitowana blisko trzy lata temu; w lutym trafiła do TVP VOD, a dopiero kilka dni temu nareszcie mogli się z nią zapoznać odbiorcy telewizyjni.
Względem trwającego 2 godziny i 21 minut filmu, serialowy „Kamerdyner” jest dłuższy o blisko 70 min (każdy z pięciu epizodów trwa blisko 42 min). To sporo dodatkowego materiału, który ma szansę wynagrodzić poczucie pewnej skrótowości - produkcja przedstawia przecież długą, burzliwą historię Polaków, Niemców i Kaszubów. Zdaniem niektórych komentujących, problemy z ułożeniem odpowiednich proporcji wątków i niepotrzebny nacisk na najsłabszy z nich (czyli ten miłosny) osłabiły wydźwięk tego, co w obrazie najlepsze i najmocniejsze.
Kamerdyner - serialowa wersja przebija tę kinową
Akcja „Kamerdynera” rozgrywa się na przestrzeni 45 lat, począwszy od roku 1900. Wówczas na Kaszubach urodził się nieślubny syn junkra Hermana von Kraussa i pokojówki Łucji Kroll - Mateusz; niestety, kobieta umiera przy porodzie. Małżonka Hermana, Gerda, wbrew woli męża zabiera chłopca do pałacu, by tam się wychowywał - wraz ze ślubnymi potomkami pary. Młodzieniec dorasta i z czasem zakochuje się w pewnej niemieckiej arystokratce. Miłosny wątek przeplata się z dziejami pruskiego rodu i losami zamieszkujących dawne polsko-niemieckie pogranicze na północnych Kaszubach Polaków, Niemców i - rzecz jasna - Kaszubów. Opowieść pochyla się nad walką tej pomorskiej grupy etnicznej o autonomię. Spostrzeżenia, że „Kamerdyner” - choć już i tak długi - mógłby wybrzmieć znacznie lepiej, gdyby tylko trochę go jeszcze rozbudować, najwyraźniej okazały się słuszne. Takie wnioski nasuwają się już po seansie pierwszych epizodów.
Czytaj więcej o polskich serialach na łamach Spider's Web:
O ile nie sposób było się oprzeć wrażeniu, że prawowitym bohaterem tytułu jest miejsce - ziemia - i jego pełna wojennych koszmarów historia, a pierwiastek ludzki pod postacią konkretnych postaci i charakterów pozostawia raczej obojętnym, o tyle w rozszerzonej wersji bohaterowie mają nieco więcej czasu, by prawdziwie „przeżyć” te wydarzenia. Jakkolwiek wciąż jeszcze - przynajmniej na początku - von Krauusowie nie wydają się rdzeniem tytułu (inna sprawa, że najpewniej wcale nie mieli nim być), o tyle scenariuszowa rozbudowa pozwoliła im nabrać charakteru, krwi, wiarygodności. Bohaterowie „Kamerdynera” nareszcie ożyli.
Zdaje się zatem, że Bajon dopieścił w swym dziele znacznie więcej elementów - po prostu wykastrowana filmowa wersja nie uwzględniła części z nich. Wizualnie „Kamerdyner” to zdumiewające (nie tylko jak na rodzime standardy), olśniewające każdym epickim kadrem, przepięknie nakreślone przemyślaną operatorską pracą widowisko. Przestrzenie - zarówno pejzaże, jak i wnętrza - prezentują się wręcz obłędnie. Dbałość o szczegóły, wiarygodność, ale i estetyczne doznania to wciąż najmocniejsza strona produkcji. A teraz, na co wiele wskazuje, dowiezie również fabuła - wcześniej nieco pustawa, bezduszna, obecnie poświęcająca więcej uwagi nakreśleniu sporów i charakterów. Tu najlepiej wypada jednak dalszy plan - trudno jeszcze ocenić, czy romans tym razem się obroni, czy może pozostanie elementem, który najlepiej byłoby po prostu przepisać.
Problemem wydaje się wciąż nieco nadmierna ckliwość i przewidywalność; coś, przez co kinowa wersja okazywała się mizernym dramatem, ale pozostawała udanym obrazem historycznym. Wiele wskazuje jednak na to, że ostatecznie całość zyskała na tej rozbudowie. Przekonamy się, czy to wrażenie utrzyma się do końca.
Kamerdyner powstał na podstawie scenariusza Mirosława Piepki, Marka Klata i Michała S. Pruskiego, wyreżyserował go Filip Bajon. W obsadzie znaleźli się m.in. Sebastian Fabijański, Adam Woronowicz, Janusz Gajos, Diana Zamojska, Anna Radwan, Marcin Kwaśny Marianna Zydek i Marcel Sabat.
Kolejne odcinki będą emitowane w TVP1 co niedzielę o godz. 20:20.