REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Dzieje się

Mówi się o nich "upadek cywilizacji", a biją rekordy popularności. Freak fighty w Polsce

O freak fightach słyszeli już niemal wszyscy (choć zdecydowanie nie wszyscy chcieli). Te niezwykle popularne potyczki znanych osób wdarły się do medialnej codzienności, stając się przedmiotem dyskusji internautów (również tych, którzy twierdzą, że ani nie zamierzają tego oglądać, ani tym bardziej o tym rozmawiać - a później i tak to robią). Jak wygląda historia tych walk w Polsce? Czego dotyczą kontrowersje?

24.02.2022
19:36
freak fight polska kontrowersje prime mma fame najman
REKLAMA

Freak fight to niezwykle szybko rozwijająca się dziedzina MMA. Organizacje walk, którym często bliżej do podwórkowych bezładnych solówek małolatów niż prawdziwych sportów walki, w bardzo krótkim czasie stały się niezwykle głośnym, dyskutowanym, popularnym i dochodowym biznesem.

We freak fightach najczęściej biorą udział różnego formatu celebryci - youtuberzy, influencerzy, trenerzy, raperzy, ex-pięściarze i inne znane w świecie mediów osoby, które ścierają się ze sobą najczęściej na zasadach mieszanych sztuk walki. Pojedynki odbywają się w stójce i na parterze - rzecz jasna, zabronione są zachowania poważnie zagrażające życiu i zdrowiu.

Ten typ mordobicia charakteryzuje się również coraz to bardziej nietypowymi pomysłami na "urozmaicenie" widowiska, a zatem - przykładowo - dysproporcją w wadze, doświadczeniu czy umiejętnościach zawodników. Zdarzają się też walki 2 na 1. Oczywiście, uczestnicy bardzo często nie mają najmniejszego doświadczenia - bywa, że przed wyjściem do klatki trenowali zaledwie przez kilka dni... lub godzin.

Sprawa jest prosta - publika oczekuje show i jest najzwyczajniej w świecie ciekawa, jak w klatce poradzi sobie znana osoba, którą cenią lub (być może nawet częściej) za którą nie przepadają. Zainteresowanie jest podsycane zakulisowymi konfliktami między zawodnikami, którzy mają na pieńku w życiu prywatnym i wyzywają się na pojedynki (trudno ocenić, jak często są to przypadki zaplanowane i wyreżyserowane).

Pierwsze w Polsce starcie freakfightowe odbyło się 11 grudnia 2009 roku na gali mieszanych sztuk walki KSW - wówczas Marcin Najman (teraz organizator Fame MMA) zmierzył się z Mariuszem Pudzianowskim, który spuścił mu srogi łomot. Całość trwała 43 sekundy - freakowe pojedynki często dobiegają końca nawet w krótszym czasie. Kolejnym dużym FF w Polsce była kolejna walka Najmana - tym razem sprał go Robert Burneika.

Jednak prawdziwej freakfightowej esencji Polacy mogli doświadczyć dopiero w 2016 roku - szefowie KSW postanowili wrócić do organizacji tego typu walk i wykorzystać możliwość ustawienia walki pomiędzy Pudzianem a Pawłem "Popkiem" Mikołajuwem. Raper dostał od kulturysty manto, ale później wklepał Burneice.

Potem poszło z górki. Po Popku pojawili się Tomasz Oświeciński, Erko Jun, Akop Szostak. Później - osoby mające zdecydowanie mniej wspólnego ze sportem i siłowymi treningami, a popularne. Celebryci… i patocelebryci.

Rozwojowi freak fightów nie przeszkodziła pandemia - całą serię gal zorganizowano bez udziału publiczności, a imprezy mogły liczyć na wsparcie odbiorców za sprawą sprzedaży PPV, która biła rekordy i zostawiała KSW w tyle. Kamieniem milowym na polskim rynku freakowych zawodów okazała się powstała w 2018 roku federacja FAME MMA.

REKLAMA
Konferencja freak fight

Freak fight i kontrowersje

Jak już wspominałem - chodzi o emocjonujące widowisko, a towarzyszące mu kontrowersje są gwarancją lepszych wyników oglądalności (ergo - finansowych). Niektórzy oglądają to ze zwykłej ciekawości, inni - "dla beki". Nazywa się to różnie, jednak w ostatecznym rozrachunku wszystko to mieści się w szufladce z napisem: rozrywka.

Oczywiście, nazywanie freak fightów "upadkiem cywilizacji" jest ogromnym nadużyciem - to żaden upadek, a raczej jeden z definiujących ją elementów. Zainteresowanie życiem gwiazd i fascynacja przemocą nie jest niczym nowym - połączenie ze sobą tych dwóch komponentów (oto znienawidzony lub ulubiony celebryta stanie do walki z innym znienawidzonym lub lubionym celebrytą - genialne w swej prostocie) było skazane na sukces. Jasne, podobne gale można różnie oceniać - znaczna część społeczeństwa freak fightami najzwyczajniej w świecie gardzi.

Kontrowersje dotyczą między innymi podejścia do samego sportu. Obrońcy wskazują, że gale mobilizują wiele osób do ćwiczeń, a niektórzy porzucają dawny styl życia i skupiają się na sporcie (jak choćby Marta Linkiewicz). Dodają, że jest to też swoista promocja sztuk walki i ćwiczeń przez osoby o ogromnych zasięgach - obserwujący przemiany mentalne i fizyczne followersi czuj się zmotywowani i pędzą do klubów sportowych. Co więcej, całość doskonale sprawdza się jako show, które zapewnia ogrom emocji, a zatem jest przy okazji solidną rozrywką, której niektórzy najwyraźniej potrzebują.

Przeciwnicy zwracają uwagę, że freak fighty to szkodliwa dla środowiska sportowego profanacja - amatorzy, którzy często w ogóle nie trenują, później zgarniają olbrzymie kwoty po wyjściu z oktagonu. Tymczasem prawdziwi, trenujący w pocie czoła fighterzy, którzy walczą o spełnianie marzeń na ścieżce sportowej, za serie początkowych walk zarabiają po kilkaset złotych. To dość jasny sygnał dla wielu odbiorców - lepiej iść po sławę patostreamera, niż skrupulatnie trenować wraz z resztą.

Przeciwnicy FF podkreślają też, że zapraszanie celebrytów przede wszystkim zapewnia im większe pieniądze i popularność, a wielu z nich idzie tam wyłącznie po większą dozę kontrowersji, na których mogą zarobić więcej. Gale wzmacniają promocję patostreamerów, mogąc napędzić im nowych widzów - mowa o osobach pokroju Daniel Magical, słynących z, nazwijmy to delikatnie, nagrywania swoich alkoholowych ekscesów.

Oczywiście, niektóre federacje dbają o to, by ich zawodnicy reprezentowali sport, ale to patologiczne przypadki lepiej się sprzedają. W gruncie rzeczy nietrudno odnieść wrażenie, że włodarze kolejnych federacji wzięli udział w wyścigu po największy skandal, gotowi zrobić wszystko, by poszerzyć grono zainteresowanych. Może się wydawać, że granic nie ma - choć nie jest to do końca prawda. Na razie możemy wskazać jedną, którą przekroczył Najman - a było to zaproszenie do szeregów swojej federacji byłego szefa pruszkowskiej grupy przestępczej, Andrzeja "Słowika" Zielińskiego.

REKLAMA

Gale freak fight w Polsce

  • Fame MMA
  • Hype MMA
  • MMA-VIP
  • High League
  • Elite Fighters
  • Free Fight Federation
  • Punchdown
  • Prime MMA
  • Open Fights Night
REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA