REKLAMA

„Hazbin Hotel”: piekielnie dobry serial dla dorosłych. Musicalowa wersja „Monster High” na sterydach

Na „Hazbin Hotel” zainteresowani widzowie czekali od października 2019 roku. Wtedy też na YouTubie opublikowano pilotowy odcinek serialu. Twórczyni, Vivienne Medrano, rozbudziła apetyt na więcej, jednak udało się go zaspokoić dopiero niedawno, bo w 2024 roku. Przy współpracy ze studiem A24 oraz z udziałem Amazon Prime Video seria opowiadająca o wielkich marzeniach córki Lucyfera, ujrzała światło dzienne.

hazbin hotel animacja dla doroslych od amazona
REKLAMA

Pomimo długiego czasu oczekiwania „Hazbin Hotel” z dnia na dzień zyskuje coraz większą popularność. Może być to kwestia gatunkowa, biorąc pod uwagę sukces takich seriali jak „BoJack Horseman”, „Rick i Morty” czy „Harley Quinn”. Animowane produkcje tworzone z myślą o dojrzalszej widowni przyciągają, a przede wszystkim długo utrzymują, uwagę nawet tych osób, które raczej na co dzień nie obcują z taką formą na VOD. „Hazbin Hotel” to jednak nie tylko sam gatunek, ale bardzo dobrze zrealizowana zabawa formą.

REKLAMA

Hazbin Hotel to historia o wyboistej ścieżce prowadzącej w stronę marzeń

Serial przedstawia historię córki Lucyfera, której głosu użycza Erika Henningsen. Ma ona jedno marzenie, doprowadzić zagubione dusze do odkupienia. Wszystko po to, aby grzesznicy mogli, poprzez zmianę swojego zachowania i nastawienia, zaliczyć swego rodzaju (a może i dosłownie) „upgrade”. Tym samym trafić z Piekła prosto do Nieba. W tym celu zakłada hotel Hazbin, gdzie Charlotte „Charlie” Gwiazda Zaranna chce prowadzić zajęcia rozwojowe z, można powiedzieć w skrócie, bycia dobrym. Pragnie zostać trenerką personalną grzesznych dusz. Pomaga jej w tym życiowa partnerka Vaggie (Stephanie Beatriz), która angażuje się w iście filantropijną misję swojej dziewczyny pomimo tego, że nie do końca wierzy w jej filozofię przemiany. W hotelu Hazbin znajdują się również inne postacie. Śmiało można stwierdzić, że są to zarówno „pacjenci”, jak i pracownicy. Na początku, zanim biznes się rozkręci, liczy się każda pomocna dłoń, prawda?

Więcej na temat produkcji Amazona czytaj na łamach Spider's Web:

Charlie działa w dużej mierze na własną rękę. Sama wiecznie poszukuje jak najlepszych i jak najbardziej skutecznych sposobów na to, aby zapewnić grzesznym duszom lepszą przyszłość po życiu. Nikt nie przygotował jej do tego wcześniej. Jej matka, Lilith, zniknęła beż śladu dawno temu, a ojciec, Lucyfer (Jeremy Jordan), ma z nią bardzo sporadyczny kontakt i raczej średnio sprawdza się w roli ojca. Dziewczynie pozostaje zatem jedynie metoda prób i błędów, z czego tych drugich popełnia całkiem sporo. Obraca się w trudnym i zepsutym środowisku, gdzie zmaga się z demonami własnymi, swoich bliskich, a także z wojownikami Nieba, którym nie podoba się pomysł wpuszczenia do siebie nieczystych dusz.

Zaskakująca mieszanka wybuchowa w piekielnym „Hazbin Hotel”

W przypadku tego serialu od Amazona mamy do czynienia z ostrym, czasem czarnym jak bezgwiezdna noc humorem, połączonym z bardzo ciężkimi, pod względem zarówno emocjonalnym, jak i społecznym, tematami. „Hazbin Hotel” porusza m.in. wątek sutenerstwa i zmuszania do nagrywania czynności seksualnych. Znalazło się tam także miejsce dla różnego rodzaju uzależnień. Mamy więc motyw hazardu, alkoholizmu i całe mnóstwo, ale to mnóstwo problemów natury psychicznej. Żarty przeplatane są tragediami, a moralne rady – skrajnym nihilizmem. Mieszanka wybuchowa, ale zdecydowanie efektywna i efektowna. Do tego typu scenariuszowej formy widzowie animowanych seriali dla dorosłych z pewnością już się przyzwyczaili. Coś trzeba było podkręcić, pójść o krok dalej, aby nikogo nie zanudzić, a przede wszystkim zaciekawić. Jakieś sugestie?

Musical jest odpowiedzią na wszystko. „Hazbin Hotel” wyróżnia się właśnie utworami muzycznymi, które przywodzą na myśl filmowy hołd w stronę ikonicznych, klasycznych musicali, jakim był „La La Land”.  Oczywiście w przypadku najnowszego serialu animowanego od Amazona mamy do czynienia z zupełnie inną formą. Piosenki w „Hazbin Hotel” czerpią inspirację z popularnych utworów Disneya, ale też przejmują styl znany z „Burleski”. Nie zabrakło również nawiązań do kultowych brzmień z lat 80. lub sentymentalnego powrotu do hitów z początku XXI wieku. Jest to bardzo ciekawa próba stworzenia gatunkowej hybrydy i w przypadku „Hazbin Hotel” przynosi ona bardzo dobre efekty. Wykonania wpadają w ucho i mogą zostać z widzem na długo.

REKLAMA

„Hazbin Hotel” można kochać albo nienawidzić. Nic pomiędzy

Animacja Amazona ma coś w sobie. Jednym przypadnie to do gustu, a inni odwrócą się do produkcji placami. Ciężko dokładnie określić, co jest tym „czymś”. Może to kwestia długiego czasu oczekiwania na premierę, może musicalowa forma dla wielu jest nie do przyjęcia. Jedno jest pewne – „Hazbin Hotel” można kochać albo nienawidzić. Pomiędzy nie ma nawet milimetra miejsca. Serial broni się pod względem wizualnym. Kreska jest ostra i idealnie odzwierciedla klimat produkcji. Wyraźna, jaskrawa kolorystyka podkreśla piekielny klimat, który pomimo poruszania ciężkich emocjonalnie tematów, potrafi być zaskakująco przyjemny i mało przytłaczający.

Trzeba przyznać, że „Hazbin Hotel” rozkręca się powoli, dopiero przy 3. lub 4. odcinku wzrasta przekonanie o tym, że był to dobry serialowy wybór do obejrzenia. Jeżeli ktoś zdecydował się dać mu szansę wcześniej, nie będzie zawiedziony. „Hazbin Hotel” ma dobrze poprowadzoną fabułę, humor na szczęście nie przekracza granicy potencjalnego zażenowania, co często zdarza się w przypadku innych produkcji tego gatunku. Musicalowe wstawki dobrze równoważą powagę poruszanych tematów. Z pewnością nie są stosowane jako „zapychacz” wtedy, gdy bohaterowie nie mają już nic ciekawego do przekazania. Jest to tytuł, który ma potencjał na wspaniały 2. sezon. Może być on odpowiedzią na wszystkie zarzuty względem pierwszej odsłony. W tym przypadku więcej będzie znaczyło lepiej, a przynajmniej na to się zapowiada.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA