Kevin Spacey wraca na ekran po 4 latach. Zagra w filmie, który opowiada o człowieku... niesłusznie oskarżonym o pedofilię
Minęły już cztery lata, od kiedy Kevin Spacey po raz ostatni gościł na planie filmowym. Kariera cenionego i nagradzanego aktora została przerwana za sprawą licznych oskarżeń o molestowanie seksualne (m.in. nieletnich chłopców). Po długiej przerwie Spacey znów pojawi się na ekranie, ten występ nie oznacza jednak, że aktor jak gdyby nigdy nic wróci do branży.
Kevin Spacey wystąpi we włoskim filmie „L'uomo Che Disegno Dio”, czyli „Mężczyzna, który rysował Boga”. Wcieli się w rolę detektywa, który bada sprawę... niesłusznie oskarżonego o pedofilię mężczyzny. Cóż, znamienne. Obraz wyreżyseruje Franco Nero, który w filmie obsadził też swoją żonę, Vanessę Redgrave, i samego siebie. Jego bohater jest niewidomy, potrafi jednak narysować portret danej osoby, wsłuchując się w jej głos. I to właśnie on padnie ofiarą niesłusznych zarzutów o pedofilię.
Rola w filmie, będącego swoistym komentarzem do sytuacji znanych osób, którym pomówienia zrujnowały karierę, nie będzie dla upadłego gwiazdora żadną przepustką do powrotu do branży.
Kevin Spacey jest przez Hollywood skreślony ostatecznie.
To jedna z tych ofiar cancel culture – kilka słów napisałem tutaj w kontekście ograniczeń, jakie ta stawia obawiającym się anulowania twórcom – która nie ma szans na rehabilitację, nawet jeśli ostatecznie nic mu nie udowodniono. W jego przypadku mowa o zbyt wielu podobnych oskarżeniach.
Wszystko zaczęło się od Anthony'ego Rappa, aktora, który oskarżył Spaceya o próbę zmuszenia go do seksualnych czynności przemocą. Rapp miał mieć wówczas zaledwie 14 lat. Wyznanie pociągnęło za sobą całą lawinę kolejnych niezależnych od siebie oskarżeń: gwiazdor miał dopuszczać się molestowania, prób gwałtu i seksu z nieletnimi. Jak przyznał sam Spacey w jednym z podcastów, jego kariera w 2017 roku posypała się w ciągu dosłownie kilku godzin. Zawód, relacje międzyludzkie, pozycja w biznesie: to wszystko zostało pogrzebane w mgnieniu oka. Spacey stracił główną rolę we flagowcu Nefliksa, serialu „House of Cards” (twierdzono, że ta sprawa nie ma nic wspólnego z oskarżeniami), a następnie wycięto go z filmu „Wszystkie pieniądze świata” Ridleya Scotta, zastępując aktora Christopherem Plummerem. „Klub miliarderów”, w którym aktor zdążył jeszcze zagrać, a który swoją premierę miał w 2018 roku, okazał się klapą artystyczną i finansową.
Po oskarżeniu Rappa, Spacey wydał oświadczenie, w którym po raz pierwszy oficjalnie ujawnił, że miał intymne związki zarówno z kobietami, jak i z mężczyznami. Przyznał, że identyfikuje się jako homoseksualista (Spacey: „I have loved and had romantic encounters with men throughout my life, and I choose now to live as a gay man”).
Poza Rappem podobne oskarżenia padły ze strony m.in. syna popularnej dziennikarki z Bostonu czy pracowników teatru The Old Vic w Londynie (laureat Oscara od 2004 do 2015 był tam dyrektorem artystycznym). W 2018 roku podczas jednego z wywiadów Guy Pearce wspomniał, że Spacey był bardzo natarczywy i dotykał go w niewłaściwy sposób na planie filmu „Tajemnice Los Angeles”.
W kontekście Rappa aktor w oficjalnym oskarżeniu wystosował zresztą dość specyficznie brzmiące przeprosiny:
Mówiąc szczerze, nie pamiętam takiego wydarzenia. Ale jeśli przed 30 laty zachowałem się tak, jak twierdzi, należą mu się z mojej strony szczere przeprosiny za nieodpowiednie zachowanie pod wpływem alkoholu. Przykro mi, że przez tyle lat nosił w sercu tak negatywne uczucia.
Większość spraw z różnych powodów nie dotarła do sądu. Część oskarżających, również anonimowych, poszła z aktorem na ugodę. W 2019 roku zmarły aż trzy zarzucające coś Spaceyowi osoby (jedna została potrącona przez samochód, kolejna popełniła samobójstwo, inna odeszła za sprawą choroby nowotworowej). I choć do 2021 roku włącznie pojawiały się kolejne oskarżenia, a batalie w sądzie wciąż trwają (m.in. z niezależną firmą produkcyjną, która realizowała „House of Cards” i za sprawą zeznań kolejnych ośmiu świadków żąda milionów dolarów odszkodowania), aktor dotychczas nie został za nic skazany i oficjalnie nic mu nie udowodniono.
Biorąc jednak pod uwagę skalę wydarzeń, niezależnie od tego, czy Spacey od czasu do czasu pojawi się jeszcze na ekranie, o powrocie do panteonu czy odzyskaniu choć połowy dawnej popularności nie ma mowy. Ostatecznie upadło bowiem coś, co po tak wielu oskarżeniach i ciągnących się przez lata sprawach nigdy się już nie podniesie: jego medialny wizerunek. Żaden liczący się koncern nie podejmie się zatrudnienia bohatera tak wielkiej medialnej zawieruchy do dużego tytułu; nikt o zdrowych zmysłach nie będzie ryzykował i rzucał sobie pod nogi kłody pod postacią niesławnego nazwiska. Stosunek największych studiów doskonale ilustruje działanie Warner Bros., które zareagowało błyskawicznie na przegrany przez Deppa (czyli aktora, który, podkreślmy, wciąż cieszy się znacznie większym uznaniem fanów, niż Spacey, i wobec którego nigdy nie wniesiono tak poważnych zarzutów) proces, usuwając go z wielkiej franczyzy.
Biznes to biznes.