Nowy odcinek "The Last of Us" łamie serca. Wątek Sama i Henry'ego różni się od oryginału - jak?
5. odcinek "The Last of Us" w drodze wyjątku - za sprawą SuperBowl - miał swoją premierę nie w poniedziałek, a w sobotę. Wraz z Joelem, Ellie, Henrym i Samem przekroczyliśmy właśnie półmetek pierwszego sezonu tej znakomitej adaptacji gry wideo. Trzeba przyznać, że twórcy wiedzą, jak poruszyć widza - nawet takiego, który spędził przy oryginale sporo czasu.
"The Last of Us" swoim 5. odcinkiem funduje sinusoidę emocji - buduje napięcie, prowadzi do jego eskalacji, usypia czujność i znienacka podcina nogi. Myślę, że nawet ci widzowie, którzy znają pierwowzór, dali się porwać tej wirtuozersko poprowadzonej narracji. Cóż - przynajmniej na mnie zadziałała.
Epizod zatytułowany "Endure and Survive" pozwolił nam lepiej zrozumieć rewolucję w Kansas City i przyjrzeć się buntownikom - ludziom, których zmęczyło życie w bezwzględnym reżimie FEDRY. Tak bardzo, że z prześladowanych sami stali się prześladowcami. "The Last of Us" wciąż wiarygodnie portretuje różne aspekty ludzkiej natury, pokazując wiele najmroczniejszych, ale też wielce prawdopodobnych scenariuszy.
Poznajemy też bliżej dwóch braci, którzy w finale poprzedniego odcinka zaskoczyli naszych bohaterów. Henry i Sam to postacie doskonale znane graczom. Z fabularnego punktu widzenia służą oni - jak większość - ewolucji Ellie i Joela. Odgrywają też znaczącą rolę w budowaniu dramaturgii całego odcinka - od początku aż do emocjonującego, brutalnego finału.
The Last of Us: Sam i Henry. Serial a gra
Wielu widzów zastanawia się, jak serialowi bracia mają się do tych znanych z materiału źródłowego. Pisaliśmy już, że Kathleen to nowa, stworzona na potrzeby serialu postać, jednak wątek chłopaków, choć przebiega nieco inaczej, ostatecznie pełni dość podobną rolę.
Zarówno w grze, jak i w produkcji HBO, dokłada kolejne cegiełki do rozbudowywanej osobowości Ellie. Dziewczyna po raz pierwszy wchodzi w interakcję z innym postapokaliptycznym dzieckiem - dzięki temu możemy dowiedzieć się o niej czegoś więcej. Ona o sobie również.
Zamiast w Kansas City, oryginalnie Joel i Ellie natrafili na braci w Pittsbourghu. Chłopcy podróżowali z grupą kilku osób, jednak zostali napadnięci przez Łowców - tylko braciom udało się przeżyć. Po spotkaniu cała czwórka połączyła siły i próbowała uciec przed Łowcami.
Serial rozbudował ten wątek, dodając do niego motyw zemsty i czyniąc z Sama kolaboranta (oryginalnie chłopcy podpadli wyłącznie wkroczeniem na cudzy teren, by poszukać tam zapasów). To interesujący zabieg, dotykający problematyki wynoszenia jednego życia ponad inne czy też miłości, która - choć piękna i zdolna do poświęceń - zmusza nieraz do podejmowania niejednoznacznych etycznie decyzji; do okrucieństwa i bezwzględności wobec innych.
Ostatecznie, podobnie jak w oryginale, chłopiec zostaje zakażony. W pewnym sensie dziewczynka postępuje egoistycznie, zostawiając to w sekrecie - strach przed samotnością, o którym wspomniała, objawił się irracjonalną reakcją, czyli próbą użycia własnej krwi jako lekarstwa w sposób, który nie mógł przynieść oczekiwanych skutków. Nie informując starszych, dziewczynka naraziła Joela i Sama na niebezpieczeństwo i zaskoczenie, co musiało się źle skończyć. Straszy brat nie mógł nawet oswoić się z tą myślą i przygotować, pozwolić odejść Samowi w innych okolicznościach. Był zszokowany. Przytłoczony nagłą utratą i własnym czynem, Henry odebrał sobie życie.
Co ciekawe, w grze Ellie była w gruncie rzeczy pozbawiona ciężaru odpowiedzialności za tę wiedzę - chłopiec nie zdradził jej, że został ranny. Bał się, ale przemienił w odosobnieniu. Co, rzecz jasna, ma swój ciężar - po prostu nieco innego rodzaju. Reszta konfrontacji, w tym samobójstwo Henry’ego, w obu wersjach przebiegły tak samo.
Istotną zmianą względem gry jest z pewnością uczynienie Sama osobą niesłysząca (graną zresztą przez niesłyszącego aktora). Podjęcie decyzji o tej modyfikacji (swoją drogą - kolejnej trafnej) wyjaśnił już twórca gry, Neil Druckmann:
Jedną ze zmian, które wprowadziliśmy na potrzeby serialu, jest to, że uczyniliśmy Sama niesłyszącym. Tego rodzaju ograniczenie doprowadziło do bardzo interesujących decyzji fabularnych, które pod pewnymi względami sprawiają, że cała sekwencja ma większą siłę niż w grze - a przynajmniej dla mnie. I jestem bardzo ciekawy, jak zareagują na nią inni ludzie.