REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale

Czy warto obejrzeć "Lauchhammer: Zabójstwo na Łużycach"? Opinia

Najpierw zobaczyłam charakterystyczny, zachęcający biały napis "TOP 10" w czerwonym kwadraciku i tytuł, a dopiero później podtytuł "Zabójstwo na Łużycach". Nic bardziej nie mogło zachęcić mnie to obejrzenia tego serialu i kliknęłam w enigmatyczny tytuł. No i się rozczarowałam.

03.04.2023
14:01
Czy warto obejrzeć "Lauchhammer: Zabójstwo na Łużycach". Opinia
REKLAMA

Jeśli chodzi o dobór filmu lub serialu na wieczór, w moich działaniach nie ma nic skomplikowanego - wystarczą mi słowa klucze, takie jak "morderstwo", "kryminał" czy "oparty na faktach". I nic nie poradzę, lubię wszelkiej maści produkcje zarówno kryminalne, jak i horrory. Nie uważam się za koneserkę, wręcz przeciwnie - lubię poeksperymentować z tymi mniej skomplikowanymi w budowie produkcjami, gdzie jest brutalnie i leje się krew.

REKLAMA

Czytaj także:

Serial "Lauchhammer: Zabójstwo na Łużycach" niestety mocno mnie rozczarował.

"Lauchhammer: Zabójstwo na Łużycach" - recenzja serialu

Niemiecki serial, którego akcja rozgrywa się w tytułowym mieście Lauchhammer w Łużyckim Zagłębiu Węglowym, skupia się na historii detektywa Maika Brieganda, który wraca do rodzinnego miasta, gdzie zostaje zaangażowany w śledztwo w sprawie morderstwa 17-letniej Ramony Schinschke. Powrót w rodzinne strony sprawi, że Briegand będzie musiał zmierzyć się z demonami z przeszłości. Już w pierwszej scenie dowiadujemy się, że bohaterowi w rozwiązaniu zagadki pomagać będzie śledcza Annalena Gottknecht, która przyjechała w zastępstwie za innego policjanta. W rolach głównych wystąpili Misel Maticevic oraz Odine Johne.

Serial wyprodukowany przez ARD Degeto Film zadebiutował na świecie w 2022 roku. Emitowany był w niemieckiej telewizji na antenie Das Erste, a w tym roku dystrybuowany jest przez serwis Netflix.

Zwiastun serialu "Lauchhammer: Zabójstwo na Łużycach"

Zacznijmy od zalet.

Wyjątkowo dobrze został przedstawiony obraz Łużyc - niegdyś zapierający dech w piersiach, dziś martwy i opustoszały, do czego przyczyniło się wydobywanie w tym regionie węgla. Ideę szkodliwości surowca, którym niegdyś ogrzewały poprzednie pokolenia, starają się wpajać młodzi obrońcy klimatu, co nie bez powodu zostało ukazane w serialu. Wiadomo również, że sprawa zagadkowego morderstwa będzie sięgać nieco głębiej - trop ten podsuwają liczne retrospekcje z przeszłości detektywa Maika Brieganda, co w moim odczuciu jest zabiegiem mocno upraszającym konwencję, jeśli pojawia się w serialu w zasadzie co kilka scen.

Ponadto twórcy produkcji zadbali o każdy najmniejszy szczegół, co da się zauważyć szczególnie w domu rodziny Schinschke - wystarczy jedno spojrzenie na poszczególne sceny, by poczuć lepkość ceraty, na której leży martwa mucha, nieprzyjemny zapach prawie pustej lodówki czy obrzydzenie na widok wypalcowanej szklanki wody. I to by było na tyle, jeśli chodzi o moje pozytywne odczucia.

Najbardziej zirytowali mnie główni bohaterowie

Trzeba przyznać, że z reguły śledczy, którzy przedstawiani są w różnego rodzaju kryminałach, zostają uwięzieni w podobnych schematach. Zazwyczaj głównym bohaterem jest aspołeczny, samotny lub rozwiedziony mężczyzna, który nie potrafi okazywać swoich emocji. Często jest albo alkoholikiem, albo nałogowym palaczem. Tak było z Harrym Holem, tak było z Igorem Brudnym i tak też trochę było z Jakubem Mortką. Gdyby grać w bingo, tutaj akurat można by było trafić, jeśli chodzi o status związku Maika Brieganda. Detektyw w serialu jest poza tym całkiem znośny, uwikłany trochę w małomiasteczkowość, jednak da się przeżyć i zrozumieć decyzje, które podejmuje.

Sprawa dużo gorzej ma się z nową policjantką Annaleną Gottknecht. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz jakakolwiek postać wprawiała mnie w taką irytację. Kobieta, w porównaniu do swoich kolegów z branży, ma większe obycie w świecie cyfryzacji. Nigdzie nie rusza się bez swojego tabletu, na którym za każdym razem albo coś sprawdza, albo zapisuje. Miałam wrażenie, że Gottknecht działa jak robot, co było nie tyle nieprzyjemne, ile niepokojące. Jej swojego rodzaju neutralność, profesjonalizm i postawa sprawiają, że policjantka, mimo że jest główną bohaterką, nie posiada w sobie cech, które pozwoliłyby widzowi dopingować ją i trzymać za nią kciuki.

Sylwetki bohaterów zostały zbudowane nieciekawie, a to właśnie głównie oni trzymają w ryzach cały serial. Historia może okazać się ciekawa i oryginalna, jednak opowiedziana przez bohaterów, którym ani się nie kibicuje, ani się z nimi nie sympatyzuje, traci na wartości. Zresztą często pojawiali się oni znienacka, a ich obecność w konkretnych scenach była zupełnie nieusprawiedliwiona albo wyjaśniona po łebkach.

Brak akcji i oryginalności

REKLAMA

Trudność w odbiorze sprawiał mi również brak odpowiedniego tempa akcji oraz ślamazarność w drodze do finału. Rozbudzały mnie jedynie końcówki odcinków, które przełamywały spokojne momenty, a i tak było ich niewiele. Poza tym większość scen była bardzo przewidywalna. I to nie w taki sposób, który usprawiedliwiałaby konwencja kryminału. One były po prostu nudne. A jeśli ani bohaterowie, ani decyzje, które podejmują, nie są ciekawe, to jak cały serial ma zachęcić widza do dalszego oglądania?

Byłam całkiem dobrze nastawiona do tego serialu. Trochę też dlatego, że po obejrzeniu "Dark" zaczęłam doceniać niemieckie produkcje, a po części ze względu na ten nieszczęsny, czerwony kwadracik "TOP 10", bo przecież skoro taka produkcja jest popularna wśród widzów, to znaczy, że coś musi stać za wysokim poziomem tej popularności - historia, oryginalna fabuła, może ciekawi bohaterowie. Dlaczego serial "Lauchhammer: Zabójstwo na Łużycach" jest tak popularny - nie mam pojęcia.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA