REKLAMA

Twórca Gliny: To była zamknięta sprawa, aż usłyszałem: siadaj i pisz

Scenarzysta kultowego serialu „Glina” opowiada o powrocie po dwóch dekadach, o tym, jak zmienili się jego bohaterowie, dlaczego nowy sezon jest bardziej intymny, a także o tym, jak w polskiej telewizji potrafiono „utopić” świetny serial. Rozmawiamy z Maciejem Maciejewskim.

glina wywiad maciejewski
REKLAMA

Po niemal dwudziestu latach przerwy scenarzysta Maciej Maciejewski wraca do świata „Gliny”– jednego z najbardziej surowych i realistycznych polskich seriali kryminalnych. W rozmowie z nami opowiada o tym, jak trudno było wskrzesić bohaterów, którzy przez lata żyli tylko w pamięci widzów, jak zmienił się język i ton opowieści oraz dlaczego dawniej „Glina” padła ofiarą decyzji telewizyjnych władz.

REKLAMA

Maciej Maciejewski: rozmowa o Glinie

Konrad Chwast Na początek: jak to jest wracać do świata „Gliny” po prawie dwóch dekadach? Jakie emocje pan czuje?

Maciej Maciejewski: To oczywiste - emocje są pozytywne. Szczerze mówiąc, pogrzebałem ten serial; uznałem, że to zamknięta sprawa, bez kontynuacji. Producent Darek Jabłoński, który jest też współreżyserem nowego rozdziału, prowadził rozmowy -wiedziałem o nich, ale nie miałem wielkich nadziei. Nagle dostałem informację: „siadaj i pisz”.

Zaczynał pan od zera, czy miał pan w szufladzie jakiś pomysł?

Miałem fizycznie napisane 7 odcinków „starego” 3. sezonu, który nie powstał; do odcinków 8-10 były notatki, mniej lub bardziej wyczerpujące. Ale i tak przynajmniej połowę, jeśli nie więcej, trzeba było napisać od nowa.

Ten powrót był bardziej wyzwaniem czy miłym spotkaniem z dawnymi postaciami?

Jedno i drugie. To postaci, które wymyśliłem i napisałem; Władek to wyreżyserował, aktorzy fantastycznie zagrali. Ekscytujące było wrócić, ale upływ czasu nie pomaga - serial obrósł legendą i mierzenie się z nią jest wyzwaniem.

Maciej Maciejewski i Agnieszka Pilaszewska na premierze serialu



Jak pracował pan nad postaciami po latach? Wydają się bardziej zgorzkniałe. U Banasia  widać echo bohatera Gajewskiego sprzed lat. Z Jóźwiakiem jest trochę lepiej.

To nieuchronne przy takim „obrzydliwym” zawodzie - zgorzknienie przychodzi. Ale Jóźwiak trochę się przed tym broni: ma rodzinę.

To przesłanie nowego sezonu - rodzina jako coś, co potrafi człowieka ocalić?

Na pewno. „Prorodzinność” to nie powód do wstydu. To jedne z cieplejszych momentów serialu — sceny z Jóźwiakiem i jego rodziną są naprawdę poruszające.

Po tak intensywnej pracy - zbrodnia, przemoc - musi pan „odpocząć” od tego świata?

Nie. Rozczaruje pana. To jedynie fikcja i środki wyrazu.

Zachowuje pan dystans?

Muszę trzymać dystans, inaczej bym zwariował.

A research? Skąd biorą się konkretne sprawy i to, że zbrodnie są tak namacalne, ubłocone?

Cieszę się, że pan to widzi - o to mi chodziło. Pomysły przychodzą same. Kiedy czytam czy oglądam - jestem „w pracy”. Zawsze mam notes i pióro pod ręką. Notuję, odkładam. Pracuję analogowo, dużo piszę ręcznie, wszystko segreguję w teczkach. Czasem wracam do notatek po dwóch czy dziesięciu latach i buduję z nich wątki.

Czytaj także: Widziałem nowy rozdział Gliny. To ciągle mój ulubiony serial kryminalny

Co pana zdaniem sprawia, że kryminał jest udany?

Nie mam jednej recepty. Liczy się tajemnica, zagadka, psychologia, budowanie postaci, opis świata. Zbrodnia potrafi skupić wokół siebie wszystkie emocje - jednostki i społeczności. Lubię różne podejścia, nie mam dzieła, które uznałbym za Wzorzec z Sevres.

A ostatnio coś pana szczególnie ujęło?

Ostatnio rzadziej oglądam, ale dziś powstaje masa świetnych produkcji - w Polsce i na świecie. Łatwiej napiętnować słabe rzeczy niż wskazać jedną najlepszą, bo poziom jest wysoki i konkurencja ogromna.

Język „Gliny” to miks policyjnego slangu naturalną mową potoczną, jak pan nad nim pracuje?

Nie przykładam się do tego specjalnie. Przy pierwszym sezonie miałem konsultacje ze specjalistami; sporo zapamiętałem. Staram się jednak nie „profesjonalizować” ponad miarę - ci ludzie mówią po prostu normalnie i ten język musi brzmieć.

Dużo pan poprawia w dialogach i jak wiele dodają od siebie aktorzy?

Zawsze wracam i szlifuję - nigdy nie jest tak, że piszę i koniec. Czytam na głos, sprawdzam, czy słyszę rytm. A aktor ma pełne prawo dopasować tekst do siebie - to jego głos, jego rytm. Tekst musi „leżeć” w ustach, żeby się o niego nie potykał.

Świat się bardzo zmienił od czasu pierwszych sezonów „Gliny”. Co było największym wyzwaniem przy nowej odsłonie?

Wpisanie bohaterów jeden do jednego w dzisiejszą rzeczywistość, tak by widz miał poczucie ciągłości. Żeby stworzyć to złudzenie, że oni żyli przez te wszystkie lata. Nie wskażę jednego wyjątkowego wyzwania - do wszystkiego staram się rzetelnie przygotować, każdy wątek „obracam” wielokrotnie, zanim dam mu życie.

W nowym sezonie są wątki bardzo współczesne - Wschód, sztuczna inteligencja. Jak Pan wybiera tematy?

Raczej intuicyjnie: mam postać, wątek i  dopasowuje do tego realia, w których żyjemy. Kryminał oderwany od czasu i realiów rzadko bywa dobry - realizm jest siłą. Szukam kontekstu, który najlepiej „siedzi” i będzie ciekawy dla widza.

Te tematy rzeczywiście rezonują.

To dla mnie najwyższa nagroda - jeśli widz tak mówi, znaczy, że nie poległem.

Czy ma Pan pomysł na ciąg dalszy?

Muszę być przygotowany. Nie mogę usłyszeć od stacji „jedziemy” i prosić o półtora roku przerwy. Mam sporo notatek - jedne bardziej rozwinięte, inne mniej. Staram się nie „wiedzieć” z góry, co spotka bohaterów; wiem raczej, z jakimi historiami się zderzą. Co z tego wyniknie, zostawiam otwarte.

Stara się Pan ważyć proporcje między „wielką” współczesnością (polityka, technologia) a intymnymi, ludzkimi historiami?

Tak. Pracuję nad kompozycją całego sezonu. Najbardziej lubię mierzyć się z historiami bardzo intymnymi - zbrodnią, która może dotknąć każdego. Miałem przygotowaną bardzo emocjonalną historię do nowego rozdziału, ale ze względów objętościowych musiałbym ją okroić do „ogryzka”, więc odpuściłem. Boleję nad tym, ale może jeszcze do tego wrócę.

Skąd tak długa przerwa między sezonami? Co wtedy się wydarzyło, że zakończono serial?

Powiem tyle, co sam wiem, bo nikt nigdy nie powiedział tego głośno: chyba trochę podpadliśmy ówczesnym władzom TVP i nie było entuzjazmu dla kontynuacji. Emisja drugiego sezonu była potraktowana fatalnie: start w lutym/marcu, potem przerwano, wrócono od pierwszego odcinka, a finał przypadł na przełom lipca i sierpnia — w telewizji analogowej to najlepsza recepta, by „zarżnąć” serial. Mimo to oglądało nas ok. 2 mln widzów, ale stacja miała swój pułap - poniżej nie kontynuują. To było celowe „utopienie” produkcji.

Serial obejrzycie tutaj:
SkyShowtime
GLINA
SkyShowtime
REKLAMA

Więcej na temat produkcji SkyShowtime przeczytacie tutaj:

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-11-02T13:49:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-02T10:09:39+01:00
Aktualizacja: 2025-11-02T09:02:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-01T13:01:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-01T10:29:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-01T09:48:00+01:00
Aktualizacja: 2025-10-31T16:10:00+01:00
Aktualizacja: 2025-10-31T15:03:00+01:00
Aktualizacja: 2025-10-31T12:29:00+01:00
Aktualizacja: 2025-10-31T11:08:09+01:00
Aktualizacja: 2025-10-30T17:10:00+01:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA