„Glina. Nowy rozdział” to kontynuacja serialu, który zakończył swój bieg 17 lat temu. Produkcja raz jeszcze zagląda do warszawskiego wydziału zabójstw, do tych samych bohaterów i czasem do tych samych spraw. Czy to dobrze?

Minęło 17 lat. To szmat czasu. Widać to po dzieciach, odchodzących zwierzętach, po tym, że już tak łatwo nie gubi się kilogramów i że dzieciaki coraz częściej brzmią, jakby mówiły w obcym języku. Są jednak zmiany znacznie mniej uchwytne. To kolor betonu na blokach, uliczna kuchnia, na której niepodzielnie rządzi kebab i wiele innych drobnych spraw, które składają się na rzeczywistość. Od tych zmian zaczyna się “Glina. Nowy rozdział”, czyli serial, który wrócił po 17 latach.
Trudno nie odbić się od faktu, że poprzednie dwa sezony, emitowane w latach 2003-2008, opowiadały o zupełnie innej Polsce. Inna była policja, inna Warszawa i w kocu inni bohaterowie, zanurzeni jeszcze mocno w PRL-u, noszący ciężar służenia opresyjnemu państwu. Obok niezłych zbrodni i doskonałej obsady, to właśnie wierne, szorstkie realia sprawiały, że kultowy już serial miał w sobie “to coś”, co nie pozwalało oderwać się od ekranu.
Czy „Glina. Nowy rozdział” dalej ma to coś? Recenzja
Odpowiadając krótko: tak, w pewnym sensie dalej to ma. A mówiąc trochę szerzej, to cały czas bardzo dobry serial kryminalny i lepiej skupić się na tym, co się w nim zmieniło, a nie gonić na tym, co pozostało takie samo.
Po 17 latach wracają bowiem ci sami bohaterowie, te same problemy, sprawy i zabójstwa, które trawiły Warszawę 17 lat temu. To cały czas ten sam serial skupiający się na policjantach z wydziału zabójstw. I niby bohaterowie są ci sami, a z drugiej – tak wiele się u nich zmieniło. Banaś (Macie Suhr) jest już w okolicach rozwodu, Jóźwiakowi (Jacek Braciak) sypnęło wnukami, więc żona namawia go na wcześniejszą emeryturę. Z kolei u Andrzeja Gajewskiego (Jerzy Radziwiłłowicz) sprawy są trochę bardziej skomplikowane, ale tak, przeżył strzały z ostatnich minut 2. sezonu.
I tak, to już nie jest ten sam serial, choćby dlatego, że Radziwiłłowicz nie gra tu już pierwszych skrzypiec. To przede wszystkim powrót do świata wykreowanego przez scenarzystę Macieja Maciejewskiego, i reżyserów Władysława Pasikowskiego i Dariusza Jabłońskiego, jest tu więc twarda realistyczna rzeczywistość policyjna, ale też to, co jest esencją każdego dobrego kryminału – czyli zbrodnie.
A te, choć opierają się na znanych schematach, to napisane są uczciwie, choć trzeba powiedzieć, że nie wszystkie są równe. Odkąd pamiętam, „Glina” imponował najbardziej, gdy zbrodnia dotyczyła zwykłego człowieka, gdy Andrzej Gajewski musiał zderzyć się ze złem kryjącym się w klatach schodowych, domach, windach, słowem: pod strzechami. Serialowi zdarzało się gubić, gdy sprawy dotykały dużych gangsterów, kolegów z policji i spraw, powiedzmy, międzynarodowych. „Glina” im bliżej trzymał się ziemi, tym był lepszy. „Nowy rozdział” ma ten sam kłopot. Pierwsze odcinki niemal w całości poświęcone zostały walce z przestępczością zorganizowaną i choć pełna jest ona świetnych scen, naprawdę żywych scen akcji i świetnych aktorskich występów (Weronika Książkiewicz, Piotr Stramowski), to sama intryga jest zbyt złożona i podana dość chaotycznie.

Na szczęście serial szybko wraca do tego, w czym jest najlepszy.
To te proste ludzkie historie sprawiają, że chce się ten serial oglądać dalej. I nie mam tu na myśli tylko morderstw, bo przecież istotnym elementem „Gliny” był zawsze wpływ, jaki praca ma na ich życie. A jasne jest, że nie był to dobry wpływ. Przyznam, że trochę zabrakło mi tych rodzinnych dramatów i romansów komisarza Gajewskiego. Tu potencjalnie bardzo dobrze może zagrać historia nowej policjantki, czyli Tamary Rudnik (świetna rola Neli Maciejewskiej), która wnosi do serialu ciężki emocjonalny bagaż.
Po obejrzeniu tych 6 odcinków muszę powiedzieć, że chyba największym problemem serialu jest fakt, iż jest on tak krótki. Nie wszystkie wątki zdołały wybrzmieć, nie wszystkie historie zostały opowiedziane satysfakcjonująco. Nie zmienia to jednak faktu, że to powrót bardzo udany, wspaniale zagrany i przede wszystkim – potrzebny. To jeden z tych seriali, którym powinno się dawać 2. życie.
Premierowe odcinki dostępne są już na "SkyShowtime".
Czytaj więcej:
- Naga broń w VOD. Gdzie obejrzeć najlepszą komedię roku?
- Mark Ruffalo uratował Woody'ego Harrelsona. Prawdziwy superbohater
- Rodzina Diane Keaton ujawniła przyczynę śmierci aktorki
- Najdłuższy kryminał Prime Video dostanie nowy spin-off. Ostatni był hitem tych wakacji
- Furioza 2: o co chodzi w zakończeniu? Wyjaśniamy