Stanowski krytykuje Staśko. Tak, znowu. Poszło o zestaw Maty w Maku
Maja Staśko kupiła zestaw Maty, ale go nie zjadła, bo jest weganką. Zamiast tego opowiedziała w podcaście, że współpraca rapera z McDonald's to "żerowaniu na ciałach ludzi". Jej nemezis, Krzysztof Stanowski, wyśmiał ją za to za Twitterze. Dlaczego?
Konflikt na linii Staśko-Stanowski trwa od wielu miesięcy. Punktem zapalny był post aktywistki o tym, jak dziewczyny są molestowane w klubach. Dziennikarz postanowił ją wykpić na swoim youtube'owym kanale i tym samym rozpętał burze, a internet podzielił się na dwa obozy: zwolenników Staśko i Stanowskiego.
Krzysztof Stanowski w ostatnim "Hejt Parku" z Sylwestrem Wardęgą mówił, że anulował występ Mai Staśko w tym programie, bo była za mało znana i nie chciał, by się wybiła na jego sławie. Teraz jednak sam sobie niejako zaprzecza, bo znów napisał o niej na Twitterze. Gdyby nie ten wpis, to wiele osób nie trafiło by na ten jej wideo-feleton.
Maja Staśko skrytykowała zestaw Maty w McDonald's. Uważa, że to "żerowanie na ciałach ludzi".
Tytuł filmiku "MAJA STAŚKO WYRZUCA ZESTAW MATY!" to clickbait. Na jej szczęście (choć hejterzy dali się nabrać) nie miała zamiaru marnować jedzenia, ale zapewniła, że odda je znajomym. "Kupiliśmy to dlatego, byście wy nie musieli i w ten sposób będzie mniej kupowania tego zestawu" – wytłumaczyła. Jest weganką, więc nie je mięsa i produktów odzwierzęcych jak mleko, które stanowi główny składnik Matchak Latte z zestawu Maty.
Nie da się ukryć, że aktywistka też strzeliła sobie w stopę. Mogła przecież go nie kupować i wspierać korporacji, tylko o nim opowiedzieć – i tak to przecież miała zrobić. Wtedy jednak nie dowiedziałaby się, że do zamówienia zestawu Maty trzeba zainstalować aplikację McDonald's i podać swój mail. Jeden z zarzutów jej felietonu jest właśnie ta mało etyczna praktyka, która służy zbieraniu informacji o klientach.
Zacytowała też post Pauliny Młynarskiej, w którym pisarka skrytykowała młodego Matczaka za promocję śmieciowego jedzenia. Zgodziła się z tym, ale nakreśliła szersze skutki nowej akcji popularnego rapera w Maku. Dla nas to oczywiste oczywistości, ale dla młodych już nie.
Ja bym poszła bardziej w kierunku konsumpcjonizmu i tego jak wzór dla innych ludzi może wpływać na nich, ich przyzwyczajenia konsumenckie i żywieniowe, przybliżać i uzależniać od marki. Napędzać to, że będą sprzedawać swoje dane albo adresy mailowe właśnie McDonaldowi ufając autorytetowi Maty, że przecież nic złego się nie stanie, ale tak naprawdę McDonald już ma was w swoich bazach danych
- mówiła Maja Staśko.
I chyba nie ma nikogo, kto by się z tym nie zgodził. Hype, a z nim społeczna presja na zakup zestawu Maty sprawi, że wiele dzieciaków specjalnie dla niego pobierze apkę. A McDonald's może przypisać mail do tego, co kupiliśmy i za ile (promocji w apce jest mnóstwo), a to bardzo cenna informacja dla działu marketingu. Wypowiedź, na którą zareagował Stanowski jest dalej.
To tak naprawdę czerpanie zysków na ciałach, życiach i zdrowiu ludzi. McDonald robi to od lat nie tylko nisko płacąc pracownikom, ale i wyzyskując cały przemysł hodowlany, ale i wpływa na konsumentów przez bardzo różne techniki manipulacji. Dlaczego raper się w to wszystko włączył, co mu to daje poza kasą? Czy żerowanie na ciałach bardzo młodych ludzi jest tego warte? Zwłaszcza, że Mata nie jest człowiekiem, który ledwo wiąże koniec z końcem.
- zauważyła aktywistka.
Stanowski znów atakuje Staśko. Podważył jej walkę z bodyshamingiem
Krzysztof Stanowski przyczepił się fragmentu o tym, że zarówno Mata jak i McDonald's (w sumie od zawsze) czerpią zyski na "ciałach ludzi". Krótko mówiąc: fast-foody są niezdrowe i prowadzą do otyłości, więc promowanie ich i zarabianie jest po prostu głęboko nieetyczne.
Dziennikarz uznał, że aktywistka jest w takim razie hipokrytką, bo walczy z bodyshamingiem. Wedle jego toku rozumowania, nie może więc krytykować McDonalda za doprowadzanie do otyłości, bo przecież każde ciało jest piękne. To jednak bardziej skomplikowana sprawa i raczej jego post traktowałbym w kontekście złośliwej zaczepki (i też hipokryzji). Przecież Krzysztof Stanowski, który siedzi w świecie sportu, na pewno nie uważa, że otyłość jest w porządku i będzie jej teraz bronić
Bardziej mnie w tym wszystkim zaskakuje/niepokoi to jak zwykły zestaw z potrójnym cheesburgerem, frytkami i obrzydliwą matchą wywołuje wielkie poruszenie i kłótnie. Młody Matczak (ale jego ojciec też) dostaje z każdej strony od coraz bardziej znanych osób wykraczających daleko poza świat hip-hopu, a boomerstwo niektórych komentujących wybija poza skalę. McDonald jest w Polsce od 30 lat i tylko w czasie lockdownu świecił pustkami. Nagle wszyscy się ocknęli i krzyczą, że jest niezdrowy, a i tak w czasie przyszłorocznej podróży nad morze zjadą z autostrady i posilą się powiększonym McZestawem. Wszyscy jesteśmy hipokrytami.