Martin Stankiewicz miał dość ustawiania się pod masy. Zdradza nam, co będzie robił po odejściu z YouTube
Kanał Martina Stankiewicza ma prawie 1,3 miliona subskrybentów, a jego filmy wyświetlono 270 milionów razy. Youtuber po 8 latach postanowił odejść z popularnego serwisu. Nie oznacza to jednak, że porzuca też to, co kocha robić. Dalej zamierza kręcić filmy, ale dla platform streamingowych.
— Mam 30 lat, choć wyglądam na 35 przez te siwe włosy. Od 8 lat jestem youtuberem. Chociaż nie wiem ile stworzyłem filmów, to mają ponad 260 milionów wyświetleń. I... to koniec — mówił w pożegnalnym filmiku Martin Staniewicz.
Filmowiec słynął ze skeczy i krótkometrażówek, zgarnął też wiele branżowych nagród i cieszył się sporym szacunkiem na youtube'owej scenie. Swoje odejście zapowiadał już kilka miesięcy temu. Narzekał m.in. na algorytmy serwisu, które tną zasięgi (problemy z tym ma wielu popularnych twórców jak Abstrachuje czy Człowiek Warga). W rozmowie ze mną wyjaśnia, że to nie jedyny powód rezygnacja z tworzenia treści na YouTube.
— Myślę, że każdy kto żył YouTubem kilka lat temu, absolutnie widzi różnicę oraz to, w którym kierunku zmierza to medium. W pewnym momencie byłem zmęczony ganianiem za trendami, których nawet nie rozumiałem i nie były w zgodzie ze mną — przyznał.
Algorytmy YouTube'a ciągle się zmieniają, ale mentalność reklamodawców już nie.
Stankiewicz starał się z każdym filmem podnosić poprzeczkę, ale wiązało się to z większymi na produkcję. Jednak przez to, że YouTube tnie zasięgi, bo promuje akurat coś innego, twórca ma mniejsze wpływy z reklam i musi wchodzić we współpracę z markami (działał z m.in. z Coca-Colą, Play, IKEA). To jednak błędne koło.
Na odejście z YouTube złożyło się wiele czynników, ale Stankiewicz nie odkłada kamery na półkę. Wreszcie będzie mógł teraz zrealizować marzenie z dzieciństwa o filmie pełnometrażowym. W tym momencie dopieszcza scenariusz.
Martin Stankiewicz planuje nakręcić film pełnometrażowy i wejść na rynek streamingu.
Mój rozmówca uważa, że to idealny moment do zmiany środowiska. Nie da się ukryć, że przyszłość kinematografii wiąże się mocno ze stale rozrastającym się streamingiem. YouTube raczej nie jest odpowiednim miejscem dla ambitniejszych twórców z autorskimi pomysłami.
Zapytałem ex-youtubera o konkrety dotyczący swojego filmu. Powiedział, że nie ma na razie na niego własnego budżetu. Co prawda ma być niewielki, ale chciałby też nakręcić go profesjonalnie. Dlatego już prowadzi rozmowy z potencjalnym producentem. Na pewno nie będzie to TVP.
Pomysł na fabułę debiutanckiego filmu zrodził się w głowie Stankiewicza kilka lat temu. Chciałby zrobić kino w stylu Woodego Allena i Noah Baumbacha („Historia małżeńska”), których bardzo ceni.
— To ma być taki Allenowsko-Baumbachowski niemy krzyk do moich rówieśników: by zaczęli żyć, bo nigdy nie jest za późno na zmiany, nawet jeżeli najpierw musisz zaliczyć dosadną glebę i redefiniować kilka istotnych dla ciebie w życiu relacji. Nie odkryję Ameryki na nowo, ale wierzę, że szczerość przekazu obroni się sama. To właśnie dzięki tej szczerości Woody Allen wraz ze swoją „Annie Hall”, która bazowała na jego prawdziwym związku z Diane Keaton został doceniony przez Akademię wieloma Oscarami — dodaje na koniec.