Muzeum Auschwitz krytykuje Maksa Czornyja. "Błędy i oczywiste kłamstwa"
Afera wokół Maksa Czornyja trwa w najlepsze. Odrażający sposób promocji książek pisarza wywołał burzę, a kolejne związane z kulturą osoby zajmują oficjalne i przeważnie krytyczne stanowisko. Temat dotarł również do... Muzeum Auschwitz, którego przedstawiciele zdecydowali się zabrać głos w tej sprawie w social mediach.
Max Czornyj - rocznik 1989 - to pochodzący z Lublina prawnik i pisarz. Jest autorem thrillerów z cyklu o komisarzu Eryku Deryle oraz także serii o duecie Langer-Rembert. Przy okazji tworzy też powieści i opowiadania oparte na prawdziwych zbrodniach w serii „Na Faktach”. Pokazuje ona prawdziwych zbrodniarzy i morderców, często z perspektywy pierwszej osoby - czyli dokładnie tak, jak w książce „Kat Hitlera” (premiera 12 kwietnia) czy „Kat z Płaszowa”, który ukazał się ponad rok temu.
Dotychczas problem ze sposobami promocji (autor stylizował się na zbrodniarza wojennego) i samą prozą Czornyja najpełniej wypunktował Jakub Ćwiek, o czym wspominaliśmy kilka dni temu. Wydawnictwo FILIA Mroczna Strona odniosło się już do sprawy - 6 dni temu w sieci pojawiło się oświadczenie, w którym mogliśmy przeczytać: „wydane przez nasze Wydawnictwo książki tego autora ukazują wprost koszmar totalitaryzmu, opowiadają się zawsze przeciwko złu, a autor staje po stronie ofiar. Zachęcamy do zapoznania się z twórczością tego autora wydaną przez nasze Wydawnictwo. Ufamy, że po przeczytaniu książek każdy z Państwa będzie miał podobną jak my ocenę twórczości Pana Maksa Czornyja”. Tymczasem do twórczości Czornyja odniosło się również Muzeum Auschwitz.
Maks Czornyj: afera. Muzeum Auschwitz krytykuje pisarza
We wtorek 4 marca na fanpage’u Auschwitz Memorial / Muzeum Auschwitz pojawił się wpis, w którym przedstawiciele Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu krytykują i odradzają książkę o wojennym zbrodniarzu Josefie Mengele. Zdaniem autorów wpisu publikacja zawiera mnóstwo błędów oraz kłamstw. Pomyłki twórcy Muzeum nawet wymienia - są to m.in. data obrony pracy Mengele, informacja o aresztowaniu go pod zmienionym nazwiskiem, dane dotyczące komendanta obozu w 1945 czy stwierdzenie, że Auschwitz leżał w obrębie Generalnego Gubernatorstwa. Czytamy też, że książka w żaden sposób nie przedstawia prawdziwej działalności Mengele w niemieckim obozie - to jedynie jej skarykaturowane odzwierciedlenie. Co więcej, część spośród opisanych przez Czornyja zbrodni w ogóle nie miała miejsca.
(...) Książka zawiera oczywiste kłamstwa, jak choćby skandaliczne twierdzenie, iż na polecenie lekarza SS selekcję nowoprzybyłych na rampie mogli przeprowadzać wyznaczeni do tego Żydzi (s. 215), zaś wybiórek na śmierć chorych więźniów obozu w istocie dokonywali nie funkcjonariusze SS, ale blokowi (s. 191-193)
- czytamy w komunikacie.
Warto dodać, że pod postem pojawiły się dziesiątki aprobujących komentarzy. Jedna z internautek poprosiła, by fanpage w podobny sposób nagłośnił błędy, przeinaczenia i nadużycia we wspomnianym „Kacie z Płaszowa”. Jak twierdzi, sama wyłapała już kilka błędów faktograficznych i „skandalicznych zagrań” wobec prawdziwych, opisanych w pozycji osób. W odpowiedzi Muzeum Auschwitz wezwało na pomoc Muzeum KL Płaszów.