"Moje życie z Walterami" Netfliksa to serialowy melodramat z nurtu young adult, który adaptuje powieść Ali Novak pod tym samym tytułem. Serwis może poszczycić się wieloma udanymi serialami młodzieżowymi, ale jego najnowszej propozycji - choć nie jest najgorsza - nieco za dużo brakuje, by ocenić ją mianem udanej.
OCENA
„Moje życie z Walterami” to kolejny przykład długiej drogi, jaką potrafi przebyć niepozorna powieść z Wattpada - nieraz niezredagowane, surowe, niewprawnie napisane fanfiki albo klony znanych historii trafiają do szerokiego grona odbiorców, lądują na półkach księgarń a w końcu doczekują się również ekranizacji. Osobiście staram się, rzecz jasna, nie być uprzedzony względem korzeni jakiejkolwiek produkcji - jakkolwiek wattpadowe opowiadania rzadko kiedy należą do tych odświeżających, jakościowych czy choćby interesujących (w końcu żerują głównie na bardzo młodych, niewyrobionych czytelniczkach i czytelnikach), nie oznacza to przecież, że wprawny twórca nie może przerobić ich na udany serial. „Moje życie z Walterami” nie jest zresztą tytułem złym - niestety, daleko mu do solidnego coming of age, które bardzo cenię.
O co tu chodzi? Serial opowiada historię niedawno osieroconej, piętnastoletniej Jackie Howard (w tej roli Nikki Rodriguez) - dziewczyny z Manhattanu, która przeprowadza się w wiejskie okolice Kolorado. Bohaterkę przygarnęli mieszkający tam Walterowie - a dokładniej Katherine, najlepsza przyjaciółka matki Jackie, która teraz została nową opiekunką dziewczyny. Kobieta wraz z mężem George'em wychowuje w sumie dziesięcioro dzieci.
Nastolatka chciałaby dostać się na Princeton, ale realizację tych marzeń utrudnia jej - rzecz jasna - miłość. A dokładniej uczucia, którymi darzy dwóch synów Walterów, Alexa i Cole'a, będących, oczywiście, swoimi przeciwieństwami.
Czytaj więcej o produkcjach Netfliksa w Spider's Web:
Moje życie z Walterami: recenzja serialu Netfliksa
„Moje życie z Walterami” próbuje podjąć kilka istotnych i kluczowych dla okresu dojrzewania tematów - przede wszystkim zmian, z którymi młodzi muszą się mierzyć, a nie zawsze sobie z tym radzą. Zdarza się przecież, że nie są w żaden sposób wyposażeni w odpowiednie narzędzia (wsparcie, wiedza, świadomość), w związku z czym boją się, złoszczą, panikują i mierzą się z ogromem nieuregulowanych emocji. Adaptacja książki Novak początkowo bierze pod lupę potężne trzęsienie ziemi, jakim jest tragiczna śmierć rodziców bohaterki i konieczność porzucenia wygodnego, pełnego przywilejów życia. Wszystko po to, by porzucić opowieść o trudnych uczuciach na rzecz nieciekawego miłosnego trójkąta - bardzo charakterystycznej dla YA bazy. Gdy pojawiają się Walterowie, zapomina o tym, co stanowi siłę najlepszych coming of age: o elementach istoty dorastania, autentycznych relacjach z otoczeniem, błędach, wpadkach i nauczkach. Zapomina, że to czas najintensywniejszego przeżywania i poznawania.
Wszystko to, co ważne i trudne, zostaje tu co najwyżej muśnięte: to bardzo ogólna, niewnosząca nic do gatunku, banalna opowieść. Co gorsza, między głównym trio (mówimy tu o sercu serialu!) brakuje jakiejkolwiek chemii - sztampowe charaktery, nieciekawe interakcje i brak naturalności sprawia, że miłosny trójkąt, zamiast rozgrzewać, wywołuje znużenie. Otaczające ten romans wątki są... w porządku; to przyzwoite dodatki do głównej fabuły, które czasem dodają jej odrobiny emocji, ale nigdy na tyle, by naprawdę zaangażować widza. Co więcej - w tej opowieści traktującej o, między innymi, miłości, najzwyczajniej w świecie brakuje ciekawych par i zbliżeń, którym chce się kibicować.
Pod koniec przygody z serialem widza uderzy to, jak bardzo płascy są jego bohaterowie - kolejne godziny fabuły w żaden sposób ich nie rozbudowują. Niestety, scenarzyści nie wysilili się zanadto, co czuć właściwie na każdym kroku. „Moje życie z Walterami” to produkcja niewymagająca, która momentami może rozerwać i zapewnić przyjemne estetyczne doznania, ale nie ma absolutnie nic do powiedzenia. Miłośnicy gatunku widzieli już to wszystko w znacznie lepszych odsłonach.