Na Netfliksa wleciał film, który widziałeś setki razy. I zapewne obejrzysz jeszcze wielokrotnie
Są takie filmy, które lwia część widzów oglądała więcej niż raz i wciąż chętnie do nich wraca - z różnych przyczyn. Wynika to m.in. z faktu, że wywołują u odbiorcy uczucie komfortu i dobrze im się kojarzą, były regularnie emitowane w telewizji, mają powszechnie lubianą obsadą, są zrealizowane tak, by zadowolić jak najszersze grono konsumentów i tak dalej. Jednym z takich obrazów jest obrośnięty kultem "Forrest Gump", który właśnie ponownie zawitał w ofercie Netfliksa.
„Forrest Gump” miał wszystko to, co niezbędne, by zaskarbić sobie sympatię szerokiego grona odbiorców i sprawić, że ci chętnie do niego wrócą. Po pierwsze - wielu widzom kojarzy się już z bardziej beztroskim okresem młodości czy dzieciństwa, są zatem w stanie zafundować sobie wrażenie kojącej retrospekcji, przywołując echo przyjemnych odczuć. Po drugie: wielu z nas oglądało go z rodziną czy przyjaciółmi, co dodatkowo wzmacnia dobre wspomnienie (jak widać: nie muszą być to tylko filmy sezonowe, takie jak „Kevin sam w domu”). Dalej: tak jak dzieci, które lubią po raz setny słuchać tej samej opowiadanej przez rodzica bajki, tak i starsi konsumenci lubią powroty do tego, co znane, co swoim rytmem koi nerwy, uspokaja, wprowadza w stan relaksu, zadowolenia. Lubimy oglądać dobrze znanych i lubianych bohaterów (tym bardziej, jeśli są tak sympatyczni jak Tom Hanks), lubimy opowieści o tym, jak skazani na klęskę wreszcie odnoszą zwycięstwo i zmieniają swoje życie. A czasami po prostu nie chcemy ryzykować i wolimy wybrać coś sprawdzonego: w końcu nasz mózg wie, jakiego rodzaju nagrody może się spodziewać, jeśli zaproponuje mu się sprawdzoną rozrywkę. Ryzykowanie z czymś nieznanym może nie przynieść oczekiwanych w danym momencie rezultatów.
Badania dowodzą, że dobrze nam znane fabuły stymulują nas emocjonalnie, podobnie jak na przykład drink, po którego niektórzy (niestety) sięgają, by się relaksować. Rekonsumpcja filmów czy seriali poprawia humor, sprawia przyjemność, odtwarza emocje, ostatecznie rozładowując napięcie. Z kolei oglądanie w sposób wspomnieniowy łączy się z analityczną introspekcją. Zmieniamy się, ale film pozostaje taki sam, a to pozwala nam prześledzić to, jak dużej modyfikacji uległo nasze postrzeganie rzeczywistości. Przy okazji podświadomie porównujemy okresy w swoim życiu. A zatem wygląda na to, że - niezależnie od głównych przyczyn - wszystko to jest w jakiś sposób związane z emocjami.
Czytaj więcej o nowościach w streamingu na Spider's Web:
Forrest Gump wraca na Netfliksa
Dlatego też podejrzewam, że wiele i wielu z was ucieszy się na wieść o powrocie produkcji do oferty streamingowego giganta. ikoniczny „Forrest Gump” zakorzenił się w popkulturze tak mocno, że kojarzy go niemal każdy, a rzucane w nim teksty przeszły do obiegu potocznego („Życie jest jak pudełko czekoladek”; „Run, Forrest, run!”). Produkcja napisana przez Erica Rotha i wyreżyserowana przez Roberta Zemeckisa (który mógłby już wreszcie przestać kręcić filmy, bo od lat robi swoim widzom krzywdę) bazuje na motywach powieści Winstona Grooma. Opowieść śledzi losy tytułowego Forresta, człowieka w spektrum autyzmu i o niskim ilorazie inteligencji, który na skutek wielu zbiegów okoliczności i ogromu farta bierze udział w bardzo istotnych dla swojego pokolenia wydarzeniach, odnosząc wielkie sukcesy (odznaczony bohater wojenny, gwiazda footballu, świetny biznesmen). Wreszcie staje się miliarderem.
Współcześnie znacznie łatwiej docenić stronę wizualną i narracyjną, niż sam scenariusz: „Forrest Gump” to przecież kino naiwne, ckliwe, męcząco sentymentalne i bardzo, bardzo konserwatywne. A jednak to urocza, momentami piękna produkcja, rozgrzewająca serca ciepłym przekazem; poruszająca i niewątpliwie umilająca spędzone na seansie dwie i pół godziny. Nie dziwi, że tak wiele serwisów chce mieć Gumpa w swojej bibliotece, a gdy licencja się skończy, błyskawicznie walczą o to, by ją odnowić. Jak Netflix właśnie.
Forrest Gump znowu na Netfliksie.