W pandemii Oscary mało kogo obchodzą. Widzów było o ponad połowę mniej niż w 2020
Nadawcy ceremonii rozdania Nagród Akademii Filmowej od lat próbują wymyślić sposób na systematycznie spadającą oglądalność. W tym roku było pod tym względem wyjątkowo źle. I trudno tego nie łączyć z pandemią koronawirusa.
Właściwie co roku po pierwszych informacjach na temat zwycięzców oscarowej gali przychodzi moment, by pochylić się nad problemem spadającej oglądalności w Stanach Zjednoczonych i na całym świecie. Niemal każda kolejna ceremonia w tej dekadzie notuje gorsze wyniki od poprzedniej (negatywnym rekordzistą do niedawna było wydarzenie z 2020 roku), dlatego jej organizatorzy od dawna rozpaczliwie szukają sposobów na ponowne zaciekawienie widzów.
Trzeba jednak otwarcie przyznać, że w tym roku stało przed nimi niesamowicie trudne zadanie. Gala oscarowa nie mogła odbyć się w normalnych warunkach, a przecież blichtr towarzyszący przyjazdowi gwiazd i ich wzajemnym spotkaniom stanowi bardzo ważny element Oscarów. Najnowsza, już 93. ceremonia rozdania Nagród Akademii Filmowej z powodów logistycznych musiała więc być znacznie skromniejsza i utrzymana w ramach reżimu sanitarnego. Mimo to organizatorzy próbowali podtrzymać jakiś element powagi i dlatego m.in. zabronili przyjmowania nagród przez Zooma (dlatego Anthony Hopkins nie mógł nawet podziękować za swoje wyróżnienie). Ich staranie nie zdały się natomiast na wiele.
Oscary 2021 w USA oglądało średnio 9,85 mln widzów. Oznacza to spadek o ponad 58 proc.
Jak podaje portal Variety, widzowie w większości zignorowali galę i faktycznie mowa o naprawdę olbrzymiej różnicy. Skoro średnia oglądalność ceremonii z 2020 roku będąca na poziomie 23,6 mln odbiorców ustanowiła negatywny rekord, to co dopiero powiedzieć o wynikach imprezy odbywającej się w nocy z 25 na 26 kwietnia? Co więcej, widzowie zdecydowani obejrzeć rozdanie najważniejszych statuetek amerykańskiej branży filmowej ocenili je wyjątkowo negatywnie. W przedziale wiekowym 18-49 wydarzenie otrzymało ranking 1,9. W 2020 roku średnia ocena wynosiła 5,3, a rok wcześniej aż 7,7.
Być może mamy tutaj do czynienia z pewnym wyczerpaniem się świeżości oscarowej gali bez prowadzącego, ale głównym winowajcą tak słabych wyników jest jednak COVID-19. Oscary od dawna oskarżano, że stają się coraz bardziej oderwane od amerykańskiej widowni, ale w tym roku znalezienie wspólnego języka było prawie niemożliwe. Bo jak skutecznie zainteresować widzów filmami w sytuacji, gdy większość Amerykanów nie miała od miesięcy możliwość obejrzenia żadnego lub prawie żadnego z nominowanych filmów? Podobnie słabe wyniki notowały też ceremonie rozdania innych nagród, w tym m.in. Złotych Globów i Grammy.
Nie dotyczy to zresztą tylko USA, bo również w Polsce nie brakowało głosów o niewielkim entuzjazmie wobec tegorocznej gali.W jakimś sensie to zresztą pozytywna wiadomość na przyszłość dla jej organizatorów. Tak źle jak w 2021 roku już raczej nie będzie, a to oznacza pierwszy od dawna wzrost oglądalności za 12 miesięcy.